piątek, 4 marca 2016

Sprawa śmierdzi, czyli jak Cierzniak przeszedł na prawosławie

fot. radio5.com.pl
Wydawało się, że sprawa Radosława Cierzniaka dobiegła końca. Izba ds. Rozstrzygania Sporów Sportowych orzekła, że zawodnik ma prawo rozwiązać kontrakt z Wisłą. Niby była jeszcze ścieżka odwoławcza, ale nikt za bardzo nie wierzył w możliwość jej skuteczności. Tymczasem przez gadatliwość piłkarza mamy epilog. Mianowicie pan Radek wypowiadając się dla Przeglądu Sportowego stwierdził, że "tuż przed Bożym Narodzeniem usłyszał, że jest oferta z Legii". Oznaczałoby to złamanie przez niego oraz warszawski klub zakazu prowadzenia pertraktacji na dłużej niż pół roku od zakończenia kontraktu z dotychczasowym pracodawcą, bez jego poinformowania. Gdy sprawa się rypła gazeta zaczęła tworzyć kolejne wersje wywiadu, tłumacząc się doprecyzowaniem przekazu. Całą sytuację można prześledzić na grafice:
Obecnie redaktor naczelny PS - Michał Pol twierdzi, że wszystkie wersje zawierają się w pierwotnej, co jest tłumaczeniem śmiesznym, bo dlaczego zatem ją zmienił i to aż trzykrotnie? Nie chce natomiast opublikować nagrania audio z rozmowy, choć takie rozwiązanie zamknęłoby temat, a każdy mógłby usłyszeć jak było naprawdę. Szkoda, że najważniejszy sportowy dziennik w kraju podważa swój autorytet próbując stosować metodę Billa Clintona - palił, ale się nie zaciągał, czyli bezczelnego wciskania kitu. Na koniec pewnie były golkiper Wisły opowie o swojej konwersji na prawosławie i tym samym wyjaśni się kwestia "styczniowego Bożego Narodzenia", bo wyznawcy tej religii rzeczywiście świętują według kalendarza juliańskiego.
Pomijam już inne wywiady Cierzniaka, w których sam sobie przeczy co do okoliczności rozmów z Wisłą na temat kontraktu.     












 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz