poniedziałek, 12 stycznia 2015

Puchar Narodów Afryki: Tunezja

fot. bbc.co.uk
Wśród ekip z drugiego szeregu  niespodziankę mogą sprawić Orły Kartaginy. To mało efektowny zespół, ale trudno ich pokonać. W ostatnich dziesięciu spotkaniach udało się to jedynie Belgii. Eliminacje do turnieju przeszli jak burza, choć nie mieli trudnego zadania bo trafiła im się łatwa grupa. Wobec kryzysu Egipcjan od początku było wiadomo, że razem z Senegalem zajmą dwie, pierwsze lokaty. Tunezja wygrała wszystkie mecze u siebie, na wyjazdach głównie broniąc bezbramkowych remisów. 
Zwraca uwagę mała liczba strzelanych goli, średnio tylko jeden na mecz. Gracze z północnej Afryki przeważnie wyczekują drugiej połowy i dopiero wtedy zadają ciosy. Podczas eliminacji zaledwie raz się zdarzyło, by pokonali bramkarza rywali przed przerwą.
Nie było ostatnio zbyt wielu okazji, żeby Tunezyjczycy przetestowali się w starciu z mocnymi przeciwnikami. Dwa poprzednie Mundiale odbyły się bez ich udziału. Wcześniej grali na nich trzy razy z rzędu, ale bez sukcesów. Za każdym razem kończyli udział po fazie grupowej.
Trochę lepiej było podczas afrykańskiego czempionatu. Na własnych boiskach w 2004 r. Tunezja osiągnęła największy sukces pokonując w finale Maroko. Jak na razie był to jedyny tryumf Orłów Kartaginy w Pucharze Narodów Afryki. Później ta drużyna potrafiła dojść co najwyżej do ćwierćfinału. Dwa lata temu nawet tego nie zdołali osiągnąć. Po fazie grupowej trzeba było zwijać się do domu, ponieważ lepsze okazały się Wybrzeże Kości Słoniowej oraz Togo. Mimo to Tunezyjczycy zajmują 22 miejsce w rankingu FIFA. 
Funkcję selekcjonera sprawuje doświadczony Belg Georges Leekens. W bogatym życiorysie ma wpisane przede wszystkim kluby ze swojej ojczyzny, ale również rodzimą reprezentację, którą prowadził na francuskim Mundialu. Ma też doświadczenie pracy na Czarnym Lądzie - krótko opiekował się kadrą Algierii. Swego czasu to Polacy byli popularną opcją trenerską u podnóża Atlasu. Modę rozpoczął Ryszard Kulesza, później dwukrotnie posadę selekcjonera obejmował Antoni Piechniczek. Najlepiej pamiętany jest tam Henryk Kasperczak, który pracował aż cztery lata.    
Prawie połowę kadry stanowią zawodnicy ligi tunezyjskiej. Najmocniejszą formację wydaje się być pomoc. Kapitan Yassine Chikhaoui jest kluczowy piłkarzem nie tylko reprezentacji, ale też szwajcarskiego FC Zurich. Drugi filar to Wahbi Khazri z Bordeaux. Gorzej sytuacja wygląda z przodu. Tam pozostaje liczyć na drugiego gracza Zurichu - Chermitiego, ewentualnie na snajpera Marsylii wypożyczonego do Club Africain - Sabera Khalifa.
Zaskakująco solidna jest młodziutka defensywa. Pierwsze skrzypce gra tam Aymen Abdennour z Monaco. Reszta to zawodnicy raczej anonimowi, lecz dotychczasowa postawa nakazuje sądzić, że niejeden przeciwnik może połamać nogi na tej zaporze.












Brak komentarzy:

Prześlij komentarz