piątek, 19 grudnia 2014

Powrót do przeszłości: Janas miał rację

fot. sport.fakt.pl
Powołania do reprezentacji zawsze wzbudzają dyskusję, szczególnie jeśli chodzi o wyjazd na mistrzowską imprezę. Co prawda w ostatnich latach Polacy nie mieli zbyt często takich problemów, ale kibice wciąż pamiętają słynną konferencją prasową Pawła Janasa, na której obwieścił, że do Niemiec nie zabierze między innymi Jerzego Dudka oraz Tomasza Frankowskiego. Stało się to nawet przedmiotem grepsów i skeczów kabaretowych. Z perspektywy czasu trzeba przyznać jednak rację selekcjonerowi.
Podczas eliminacji do mistrzostw świata podstawowym lewym obrońcą był Tomasz Rząsa. Zagrał na Old Trafford przeciwko Anglikom, jak również w arcyważnych dla przebiegu eliminacji konfrontacjach z Walią i Austrią. Jeszcze dzień przed ogłoszeniem nominacji przywdział biało-czerwoną koszulkę i w pełnym wymiarze czasu rywalizował z Wyspami Owczymi. Jak się później okazało był to jego ostatni mecz w narodowych barwach. Rząsa swoją formą nie powalał na kolana. Grał w słabszym klubie holenderskiej Eredivisie - Den Haag, by po sezonie zmienić go na równie przeciętne austriackie Ried. Furory tam nie zrobił, choć był solidnym zawodnikiem. Nie zyskał zaufania w oczach kolejnych selekcjonerów.
Tomasz Kłos był jeszcze ważniejszą postacią reprezentacji. Zdarzało się, że to on wyprowadzał piłkarzy na mecz. Należy też do Klubu Wybitnego Reprezentanta. W tamtym czasie jednak nie błyszczał, ani w Wiśle, ani podczas meczów międzypaństwowych. Janas już nawet wcześniej szukał innego partnera dla Jacka Bąka stawiając na Głowackiego czy Jopa. Wkrótce krakowski klub bez żalu oddał Kłosa do ŁKS-u. Łodź była jego ostatnim przystankiem w piłkarskiej karierze. Tak jak w przypadku Rząsy następni "narodowi" nie widzieli go w swojej wizji drużyny.
Kiedy Jerzy Dudek wznosił do góry Puchar Europy na pewno nie przypuszczał, że raptem 12 miesięcy później nie załapie się nawet do 23-osobowej kadry na Mundial. W klubie miał problemy od dłuższego czasu, Rafa Benitez miał inny pomysł na obsadę bramki. Kilkadziesiąt dni po Stambule ściągnięto na Anfield Jose Reinę, co było dla Polaka jasnym sygnałem. Po roku przesiadywania na ławce rezerwowych, wychowanek Concordii Knurów zdecydował się zmienić otoczenie. Wybór Realu wiązał się de facto z zakończeniem kariery. Oczywiście Dudek nie miał szans odebrać posady Ikerowi Casillasowi. To już chyba więcej okazji do powąchania murawy dostał w reprezentacji.  Leo Beenhakker bez wahania postawił na piłkarza znanego z Holandii. Szybko się jednak przekonał, że to zły wybór. Zaliczył jeszcze epizod u Majewskiego, a z biało-czerwonymi barwami pożegnał się spotkaniem przeciwko Liechtensteinowi, dzięki czemu dołączył do grona Wybitnych Reprezentantów. Miał już wówczas na karku czterdziestkę. Jego kosztem na Mundial pojechał Łukasz Fabiański, co należy ocenić jako dobry wybór.
Na koniec najbardziej kontrowersyjna sprawa - Tomasz Frankowski. W dużej mierze to on załatwił nam bilety do Niemiec. Strzelał gole kiedy było to najbardziej potrzebne. Trzeba jednak przyznać, że wiosną 2006 r. Franek znajdował się pod formą. Przyczyną był niezbyt trafiony dobór pracodawcy. W Anglii polski napastnik nigdy się nie odnalazł. Miał również duże trudności podczas sparingów kadry. Nie był to już ten sam łowca bramek, co wcześniej. Właściwie dopiero powrót do Jagiellonii pozwolił mu się odbudować. Janas miał pełne prawo z niego zrezygnować, choć to zawodnik zadaniowy, zdolny wejść na kilkanaście minut i odmienić losy meczu. Selekcjoner wolał jednak młodszego Brożka, dzisiaj można to uznać za kontrowersyjną decyzję. Faktem jest natomiast, że białostocczanin ostatni mecz z orłem na piersi zagrał przeciwko Finlandii, gdy polski zespół doznał porażki 1-3. Później również nie doczekał się telefonu od któregokolwiek z następców Pawła Janasa.




















Brak komentarzy:

Prześlij komentarz