czwartek, 13 listopada 2014

Walczyć, wygrać i zapomnieć

fot. gruzja-wycieczki.pl
Jedną z najbardziej znanych, gruzińskich potraw jest chaczapuri. Jego główny składnik to ser zapiekany w cieście, ale można tam dodać praktycznie wszystko, co ma się aktualnie pod ręką. Taka kaukaska odmiana pizzy. Na podobnej zasadzie Temur Kecbaja buduje reprezentację piłkarską. To co sprawdza się w kuchni, niekonieczne jest jednak skuteczne na murawie.  
Wśród powołanych na mecz z Polską zawodników, próżno szukać znanych nazwisk. Żaden z nich nie może może się równać z najbardziej znanymi reprezentantami Gruzji w ostatnich latach: Kaładze, Kobiaszwilim, Arweładze, czy Chizaniszwilim. Dominują gracze klubów ze wschodu. Albo z rodzimych rozgrywek, albo z Rosji i Ukrainy. Na domiar złego, rzadko są pierwszym wyborem swoich trenerów. Przeważnie pełnią rolę rezerwowych. 
Nic dziwnego, że zwycięstwa w meczach o stawkę, zdarzają im się tylko od święta. Trzy lata temu potrafili ograć Chorwację, ale to właściwie jedyny sukces w ostatnim okresie. Zresztą wtedy mieli mocniejszą drużynę, teraz pozostanie im raczej ogranie Gibraltaru i budowanie zespołu na kolejne eliminacje. Porażki ze Szkocją i Irlandią praktycznie już zamknęły drogę na francuskie Euro. Może nie były to złe mecze, podopiecznym duetu O'Neill-Keane ulegli dopiero w doliczonym czasie gry, ale kto o tym teraz pamięta. Polacy byli dużo słabsi od Niemców, a to my dopisaliśmy trzy oczka.       
Obecnie najbardziej znanym, zawodnikiem gruzińskim w naszym kraju jest Nika Dzalamidze. Podobnie jak jego koledzy z Białegostoku, rozgrywa dobry sezon. Z drugiej strony jego wady też nie stanowią tajemnicy. Zapomina o asekuracji, szczególnie wściekało to trenera Hajto, a także brakuje mu skuteczności. Często przypomina jeźdźca bez głowy, który potrafi ograć przeciwnika, ale później nie wie co zrobić z futbolówką.
Pozostali, na których warto zwrócić uwagę to Ananidze, Mczedlidze, Kwirkwelia oraz Kashia. Reprezentują niezłe kluby, tylko jakoś nie mogą się w nich przebić. W każdym razie Polacy nie powinni mieć kompleksów. Sami też grają w mocnych ekipach, ale w przeciwieństwie do kolegów ze wschodu, odgrywają tam znacznie ważniejsze role.
Jedyne co mogą nam przeciwstawić rywale, to walka. Mecze na Kaukazie nigdy nie należą do przyjemności. Listopadowy termin jest korzystniejszy ze względu na pogodę, nie będzie tak duszno. O tym, jak jest to uciążliwe, przekonały się kadry Engela i Beenhakkera, które nie potrafiły przywieźć zwycięstwa z Armenii. Z Gruzją, poległ z kolei zespół Wójcika. 
Najgorzej jak nasi przyjmą warunki zaproponowane przez gospodarzy. Nie można dać się wciągnąć w piłkarskie zapasy. Jeśli uda się utrzymać nerwy na wodzy i nie reagować na prowokacje, to wyniku zdecydują umiejętności. Pod tym względem, przewyższamy przeciwnika. To spotkanie raczej nie przejdzie do annałów, trzeba po prostu je wygrać i jak najszybciej o nim zapomnieć.








Brak komentarzy:

Prześlij komentarz