wtorek, 9 września 2014

Nie pojedziemy do Rio

fot. telegraph.co.uk
Co to dużo mówić. Po słabej grze, nie udało się wywieźć z Grecji korzystnego rezultat. Oczywiście trener Dorna nie mógł skorzystać z kilku kluczowych zawodników, ale po obecnych spodziewałem się więcej. 
Początek spotkania to całkowite oddanie inicjatywy gospodarzom. Niby było wiadomo, że właśnie tak będzie, lecz patrzenie na totalną bezradność biało-czerwonych nie należało do przyjemności. Dużo cierpkich słów trzeba powiedzieć o defensywie. To co na prawej stronie odstawiali Bereszyński i Janicki, wołało o pomstę do nieba. Rozumiem ofensywne inklinacje Legionisty, lecz jego głównym zadaniem jest utrudnianie życia rywalom.
Obrona to nie tylko sprawa defensorów. Cała drużyna nie potrafiła przerywać greckich ataków, szczególnie gdy do przodu ruszał Karelis. Wyróżniłbym tylko Dziwniela. On swoje zrobił. Z kolei bramkarz Szumski  bardzo dobrze bronił na linii, natomiast każde jego wyjście do dośrodkowania przyprawiało o ból serca.
W ataku długo nie było lepiej. Mimo kilku renomowanych zawodników jak Wszołek, Żyro, czy Chrapek, liczba stwarzanych sytuacji nie powalała na kolana. Środek pola kompletnie niewidoczny. Prostopadłe piłki, można było policzyć na palcach jednej ręki.
Na szczęście jeden zryw Pawłowskiego i świetne podanie Żyro pozwoliły wyrównać stan rywalizacji. Był to kluczowy moment rywalizacji, bo Grecy stracili animusz. Przekonali się, że nie mogą bezkarnie ruszyć do ataku, bo grozi im nadzianie się na kontrę.  
Gola zdobył Kacper Przybyłko, ale nie jest to zawodnik, z którym wiązałbym wielkie nadzieje. Jak dla mnie za bardzo odstaje przygotowaniem technicznym i fizycznym. Na kilka minut przed końcem meczu, mógł dobić przeciwnika, lecz nie trafi do pustej bramki. 
Wiadomo, że niewykorzystane sytuacje się mszczą, więc chwilę później sędzia podyktował karnego z kapelusza. Końcówka to już tylko gra na aferę. Po kolejnym błędzie obrony, gospodarze wbili trzecią bramkę. Gracze, którzy weszli z ławki kompletnie nic nie wnieśli. W takich okolicznościach, przy niekorzystnym wyniku drugiego spotkania naszej grupy, pożegnaliśmy się z marzeniami o nawiązaniu do sukcesów sprzed lat. Mocno promowana kadra Dorny zawiodła, ale tego ostatniego bym nie skreślał. Powinien dostać kolejną szansę, tym bardziej że jak mało kto zna futbol młodzieżowy w Polsce.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz