poniedziałek, 1 lutego 2016

Poker Wisły z Legią

fot. ekstraklasa.net
Wyjątkowo ciekawe jest tegoroczne, zimowe okienko transferowe. Stoi za tym głównie Legia Warszawa marząca o odzyskaniu tytułu mistrzowskiego na stulecie klubu. Prezes Leśnodorski gra va banque rozciągając budżet do granic możliwości, choć szczerze mówiąc nie ma wyboru, bo kolejny zmarnowany sezon mógłby kosztować jeszcze więcej. Najgorzej jeśli spore sumy wydane na transfery oraz płace nie dadzą upragnionego sukcesu, ale tym będą się ewentualnie martwić przy Łazienkowskiej latem. 
Sternik warszawskiego klubu nie ma również skrupułów przed podbieraniem piłkarzy zespołów, które stanowią dla Legii historycznych rywali. Przez lata przepływ zawodników między Poznaniem i Krakowem a stolicą należały do rzadkości, jednak ta zasada już nie obowiązuje. Wystarczył miesiąc by ściągnąć lidera ofensywy Lecha - Hamalainena oraz ponoć najzdolniejszego, młodego Wiślaka - Handzlika (od lipca). Teraz podpisał jeszcze kontrakt z bramkarzem Białej Gwiazdy - Cierzniakiem (nota bene kibicem Lecha i byłym graczem Cracovii, ciekawy życiorys), bez którego 13-krotny mistrz Polski zimowałby chyba w strefie spadkowej. Problem w tym, że golkiper ma jeszcze przez pół roku ważny kontrakt z dotychczasowym pracodawcą, a Wisła nie zamierza wzmacniać za bezcen Wojskowych. Tym sposobem powstał klasyczny pat niekorzystny dla obu stron, warszawianie stracili bowiem Kuciaka i chcieliby jak najszybciej załatać tą dziurę. Niby mają dwóch solidnych bramkarzy, ale to jednak klasa niżej od Słowaka. Natomiast Cierzniak ma za sobą doskonałą rundę, mógłby być wartościowym następcą.       
Najrozsądniejszym rozwiązaniem byłoby wykupienie zawodnika i zmiana barw klubowych już zimą. Problem stanowi postawa Wisły, która wydała ostre oświadczenie, że bramkarz zostaje u niej. Istnieją dwie możliwości:
1) jest to gra na wydębienie jak największego zarobku,
2) weto postawił Bogusław Cupiał, wściekły że ktoś traktuje jego klub jak nie przymierzając Bayern traktuje całą resztę Bundesligi. 
Jeśli prawdziwa jest druga wersja, to nie ma zmiłuj. Cierzniak zostanie przy Reymonta, ale trawy już nie powącha, no chyba, że w Parku Jordanowskim podczas treningu klubu Kokosa. Składy meczów sparingowych wskazują na opcję odstawienia dotychczasowego hegemona między słupkami. Tylko Biała Gwiazda stosując taktykę honorowego sprzeciwu nic nie zyskuje. Trzeba będzie płacić pensję zawodnikowi, który myślami jest już gdzie indziej. Odpadnie też suma za transfer, a przecież Wiśle przydałoby się wsparcie pieniężne. Dodatkowo biorąc pod uwagę miejsce w tabeli krakowianie już praktycznie o nic nie grają. Spadek mimo wszystko wykluczam, przynajmniej ze względów sportowych, natomiast puchary odjechały, więc osłabienie kadrowe nie będzie tak bolesne. Zresztą drużyna ma znacznie większe problemy na innych pozycjach, Miśkiewicz z Buchalikiem są w stanie zastąpić Cierzniaka, który przecież rozegrał dotąd tylko jedną niezłą rundę. Przykład Emiliana Dolhy wskazuje, że kilka udanych spotkań nie świadczy o klasie bramkarza.  
Oczywiście Legii też powinno zależeć na szybkim pozyskaniu piłkarza, inaczej dostanie zawodnika pozbawionego rytmu meczowego. Taki transfer trochę mija się z celem, ponieważ Kuciak odchodzi już teraz, więc istnieje potrzeba natychmiastowego zastąpienia podstawowego gracza. Gdyby Wojskowi mogli czekać, to raczej szukaliby kogoś młodszego. Racjonalnym wyjściem jest zatem dogadanie się obu stron. Wisła musi odpuścić sprawy honorowe, zresztą Cierzniak to typowy najemnik, nijak związany z Grodem Kraka. Już boleśniejsze będzie odejście Handzlika. Natomiast Legia musi głębiej sięgnąć do kieszeni. Skoro zarobili na transferze Kuciaka do Hull, to niech część tych pieniędzy zainwestują. Inaczej wszyscy stracą.   

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz