środa, 9 grudnia 2015

Ostatnia kolejka fazy grupowej cz. 2

fot. uefa.com
Różne scenariusze są możliwe w grupie E, gdzie trzy ekipy chcą usadowić się tuż za Barceloną. Katalończycy oczywiście spokojnie zapewnili sobie awans, jedynie raz tracąc punkty, kiedy na Stadio Olimpico postawiła im się Roma. Rewanż był bolesny, zwłaszcza dla Wojciecha Szczęsnego który sześciokrotnie wyciągał piłkę z siatki. Tym razem z rozpędzoną maszyną Enrique zmierzą się piłkarze Bayeru Leverkusen. Automatycznie zmniejsza to szansę Aptekarzy na sukces. Pozostaje liczyć, że przeciwnicy podejdą do spotkania luźniej niż zwykle. Natomiast rzymianie podejmą mistrza Białorusi. Statystyka jednoznacznie wskazuje przewagę gospodarzy, podopieczni Rudy'ego Garcii poprzednie dwa mecze skończyli z dorobkiem czterech punktów. W dodatku BATE marnie sobie radzi na obcych stadionach, wysoko przegrali zarówno delegację do Barcelony, jak i do Leverkusen.    
Pod znakiem pogoni Arsenalu za straconym czasem stoi rywalizacja w grupie F. Kanonierzy przespali początek rozgrywek dlatego teraz mają nóż na gardle. Tylko trzy punkty przeciwko Olympiakosowi dają możliwość przeskoczenia Greków w tabeli. Dodatkowym problem jest fakt, że Anglicy słabo radzili sobie do tej pory podczas spotkań wyjazdowych. Dwie porażki i bilans bramkowy 2-7 musi niepokoić przed starciem w Pireusie. Dla postronnych kibiców mecze piłkarzy Wengera są atrakcyjne ze względu na dużą liczbę goli, średnio prawie cztery na 90 minut. Z kolei Olympiakos przed własną publicznością nie prezentuje się przesadnie dobrze. Najpierw bez problemów zwycięstwo wywiózł stamtąd Bayern, a trzy punkty z Dinamo Zagrzeb zostały zdobyte dość szczęśliwie. Drugi mecz wzbudza dużo mniejsze emocje. Pewny swego mistrz Niemiec jedzie do Chorwacji, a jako że rywale o nic już nie grają, trudno spodziewać się innego wyniku niż trumf kolegów Lewandowskiego.  
Niespodziewany sukces Dynama Kijów odniesiony na Estadio Dragao sprawił, że trzy ekipy mają szansę znaleźć się wśród szesnastu najlepszych europejskich zespołów. Ukraińcy ostatni jesienny mecz grają ze słabym Maccabi Tel-Awiw, które dotychczas przegrało swoje wszystkie spotkania. Uwaga amatorów futbolu skoncentruje się zatem na Stamford Bridge, gdzie Chelsea podejmie Porto. Dla Jose Mourinho byłoby niezwykle bolesną sprawą gdyby wyeliminował go były klub. Smoki zwyciężyły pierwsze starcie 2-1, ale mimo to są w gorszej sytuacji bo remis przy równoczesnej wygranej kijowian skutkuje odpadnięciem Portugalczyków. Anglicy postawą w Lidze Mistrzów mogą uratować sezon. Szans na obronę tytułu mistrza we własnym kraju już nie ma, ale Puchar Europy powetowałby wcześniejsze potknięcia. 
Chyba największą niespodzianką w 1/8 byłaby obecność mistrza Belgii. Oczywiście Gent czeka ciężka przeprawa z do tej pory perfekcyjnym Zenitem St. Petersburg. Gdyby Rosjanie zagrali na 100% obstawiałbym raczej, że Gandawa zagra tylko w Lidze Europy. Jednak Zenit nie musi się już wysilać dlatego wynik pozostaje otwartą kwestią. Ciekawe, że Gent w każdym spotkaniu strzelał przynajmniej jedną bramkę, całkiem nieźle jak na ekipę, która miała być dostarczycielem punktów dla znacznie bardziej renomowanych firm. Korespondencyjnym rywalem o drugie miejsce jest Valencia. Ostatnio doszło tam do zmiany trenera i chyba klub odzyskuje blask. Hiszpanie muszą pokonać u siebie spisujący się znacznie poniżej oczekiwań Lyon oraz czekać na wieści z Belgii.









 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz