poniedziałek, 7 grudnia 2015

Ostatnia kolejka fazy grupowej cz. 1

t-online.de
Wtorek i środa to dni kiedy po raz ostatni w tym roku będzie można podziwiać zmagania czołowych europejskich drużyn o Puchar Europy. Jest jeszcze kilka wolnych biletów to gier wiosennych. Zapowiada się, że nie wszyscy faworyci zdołają awansować.
W grupie A od początku jasna była dominacja dwóch potęg: Realu i PSG. Rzeczywiście bogacze nie zostawili pariasom złudzeń. Z pierwszego miejsca wyjdą Hiszpanie, którzy na koniec podejmują mistrza Szwecji. Paryżanom mimo, że stracili tylko jedną bramkę przyjdzie zadowolić się drugą lokatą. Obaj faworyci sporo nastrzelali swoim przeciwnikom, oczywiście notując z nimi komplet punktów. Prawo występów w LE przypadnie zapewne Szachtarowi i słusznie, bo w poprzedniej serii spotkań udowodnili jeszcze drzemiący w nich potencjał.  
Dużo ciekawiej jest w grupie B. Najlepszą pozycję do finiszu wywalczył sobie Wolfsburg, któremu wystarcza remis u siebie z United. Do tej pory przed własną publicznością podopieczni Dietera Heckinga nie stracili nawet gola, za to Diabły poza Old Trafford zdobyły tylko punkt. Może się zdarzyć, że oba kluby przebrną grupowe sito, lecz nikt nie lubi być zdany na łaskę innych, dlatego miasto Volkswagena będzie świadkiem prawdziwej bitwy. Wilki pałają żądzą rewanżu, bo we wrześniu przegrali 1-2. Za plecami czai się mistrz Holandii wierzący w tryumf nad CSKA Moskwa. Rosjanie już musieli zapomnieć o fazie pucharowej LM, natomiast mają szansę grać na drugim europejskim froncie. Jeśli im na tym zależy, to PSV czeka ciężka batalia. Pierwsze starcie zakończyło się porażką Holendrów poniesioną w dramatycznych okolicznościach. Podobnego widowiska kibice chcieliby podczas rewanżu.       
O prymat w grupie C zagrają na Estadio da Luz Benfica oraz Atletico Madryt. Pewni swego Portugalczycy pozwolili sobie na stratę punktów z Astaną, jednak przed własną publicznością motywacja wzrasta, tym bardziej że stawką jest rozstawienie w następnej fazie. Zadaniem lizbończyków będzie przełamanie niezwykle szczelnej defensywy stworzonej przez Diego Simeone. Dotychczas myliła się ona tylko w jednym spotkaniu, właśnie z Benfiką, która wywiozła ze stolicy Hiszpanii trzy oczka. Rojiblancos również nie potrafili podbić Kazachstanu, bezbramkowo remisując w Astanie. Beniaminek wśród elity spisuje się powyżej oczekiwań, ponosząc dotąd tylko dwie porażki. Zapowiada się na trzecią, ponieważ delegacje idą im znacznie gorzej niż gra u siebie, a Stambuł to teren gdzie nie dala rady Benfica. Turcy potrzebują jednego punktu, by wiosną jeszcze mieć szansę na międzynarodowe trofeum.     
Sytuacja w najmocniejszej grupie jest już w miarę jasna. Ostatnia kolejka stoi pod znakiem korespondencyjnej rywalizacji o trzecie miejsce. Zdecydowanie poniżej możliwości prezentowała się Sevilla, mimo że rozpoczęła z przytupem, od rozgromienia Gladbach. Później Hiszpanie zaliczyli cztery kolejne porażki, tracąc mnóstwo bramek, co obciąża również Grzegorza Krychowiaka. Aby marzyć o kolejnym pucharze w klubowej gablocie Hiszpanie muszą ograć Juventus. Stara Dama ma już promocję w kieszeni, ale niekoniecznie będzie chciała stracić status niepokonanej. Chęć uniknięcia Barcelony na wczesnym etapie stanowi solidną motywację. Opromienieni sławą pogromców Bayernu  piłkarze Źrebaków odwiedzą Etihad i wcale nie są skazani na porażkę. Manchester City spuścił z tonu, wyniki osiągane w Premier League martwią kibiców wicemistrza Anglii. Pierwszy mecz tych drużyn skończył się szczęśliwym zwycięstwem Obywateli, ale od tego czasu Borussia zrobiła gigantyczny postęp. Niewykluczone, że jesienią znów zobaczymy ją w Lidze Mistrzów, a przecież nie tak dawno okupowała dolne pozycje w niemieckich rozgrywkach. Chelsea może brać z nich przykład.  











Brak komentarzy:

Prześlij komentarz