czwartek, 8 października 2015

Dwa kroki od awansu

fot. sport.wp.pl
Nadszedł czas decydujących rozstrzygnięć. Kadra Nawałki w ostatnich dwóch seriach spotkań zmierzy się z jedynymi dwoma ekipami, których jeszcze nie ma na rozkładzie podczas trwających eliminacji. Poprzednie konfrontacje kończyły się podziałem punktów, dzięki niezłej sytuacji w tabeli kolejne remisy mogą  wystarczyć, ale miło byłoby finiszować w efektownym stylu.
Najskuteczniejszy zespół kwalifikacji (drudzy pod tym względem Anglicy strzelili trzy bramki mniej) dwanaście miesięcy temu przed własną publicznością był chyba trochę zaskoczony postawą Szkotów. Nasi reprezentanci spodziewali się bardziej zachowawczo grającej ekipy, a tymczasem podopieczni Strachana wcale nie chcieli tylko bronić wyniku. Dodatkowo lepiej wyglądali fizycznie, co nie dziwiło, bo kadrowicze Nawałki trzy dni wcześniej rozegrali starcie przeciwko Niemcom. Biało-czerwonych uśpiła szybka bramka Mączyńskiego, ale goście nie załamali się stratą, którą zresztą odrobili po kilku minutach. Długimi fragmentami rywale grali lepiej od nas, kto wie czy nie był to najsłabszy występ polskich zawodników podczas kampanii prowadzącej do francuskiego turnieju. Porażce zapobiegł Milik wyrównując stan rywalizacji gdy zegar wskazywał kwadrans do zakończenia meczu. To pokazuje, że Wyspiarzy nie wolno lekceważyć, bo to dla nas niewygodny rywal. 
Przekonał się o tym choćby Robert Lewandowski brutalnie traktowany przez szkockich defensorów. Sytuacja z dziurawym ochraniaczem stała się leitmotivem  przed dzisiejszym spotkaniem. Brukowce z północnej Europy wypominają snajperowi Bayernu, że domaga się specjalnej ochrony i wywiera naciski na sędziego. Całkowicie niesłusznie. Sam lubię twardy, wyspiarski futbol, ale w granicach rozsądku. Zagranie Greera daleko wykraczało poza tą granicę i powinno się skończyć czerwoną kartką. Mam nadzieję, że Węgier Kassai będzie mniej wyrozumiały niż Undiano Mallenco, a nasz napastnik skarci Szkotów za brak szacunku.      
Rok temu najsłabszą formacją była obrona i chyba nic się w tym względzie nie zmieniło. Właściwie tylko o Glika można być spokojnym. Jego partnerem na środku będzie pewnie Pazdan, bo Szukała nie przypomina piłkarza, który bywał podporą reprezentacji. Legionista powinien dać radę, bardziej się boję o jego kolegów grających na bokach. Wydawało się, że Maciej Rybus załata nam dziurę przy lewej linii autowej, lecz na przeszkodzie może stanąć uraz. Pozostaje zatem nieśmiertelny Wawrzyniak. Prawa strona zostanie prawdopodobnie obsadzona przez coraz częściej zawodzącego Piszczka. Desygnowanie Jędrzejczyka byłoby hazardową zagrywką.
Z przodu sytuacja wygląda lepiej. Co prawda Kamil Grosicki ostatnio nie jest faworytem trenera Montaniera, ale zawsze dostaje przynajmniej kilkanaście minut. Zresztą ten zawodnik nawet jeśli w klubie miał problemy, to w reprezentacji stawał na wysokości zadania. Podobnie jest z Milikiem. W Ajaksie brakuje mu skuteczności, jednak dla mnie jest on konieczny jako pomoc dla Lewandowskiego. Najskuteczniejszy snajper eliminacji znajduje się obecnie w takim gazie, że o niego zupełnie nie trzeba się martwić. Na dobre wyszła Kubie Błaszczykowskiemu zmiana klubu. W barwach Fiorentiny zdążył już strzelić gola Bologni, jeszcze musi walczyć o swoją pozycję w zespole, ale kontynuowanie kariery na Signal Iduna Park byłoby marnowaniem czasu.   











Brak komentarzy:

Prześlij komentarz