sobota, 5 września 2015

Porażka do przyjęcia

fot. dailymail.co.uk
Tym razem nie udało się spłatać figla zachodnim sąsiadom. Zresztą już pierwsze minuty pokazały, że Niemcy mają głęboko w pamięci porażkę na Stadionie Narodowym i wyszli na murawę podwójnie zmobilizowani. Gdyby ponownie stracili punkty z podopiecznymi Nawałki, twierdzenia o kryzysie aktualnych mistrzów świata wróciłyby na czołówki gazet. Nasi dzięki dobrej postawie na początku eliminacji mogli podejść do spotkania spokojnie, zwłaszcza że prezent sprawili nam Gruzini. Chyba ten korzystny zbieg okoliczności za bardzo uśpił Biało-Czerwonych, bo zapomnieli wyjść z szatni na pierwsze 20 minut rywalizacji. Strzeżcie się Greków, znaczy Gruzinów kiedy przynoszą dary. 
Trzeba było przyjąć dwa ciosy, żeby wreszcie zespół zaczął cokolwiek grać. Wcześniej Polacy wyglądali na przestraszonych i zbyt mocno cofniętych. Obawy o takich zawodników jak Mączyński czy Jodłowiec okazały się uzasadnione. To solidni ligowcy, lecz Niemcy ich przerastają. Nie ten rozmiar kapelusza. Natomiast Maciej Rybus udowodnił, że gra na lewej obronie nie stanowi dla niego problemu. Z tą pozycją mamy permanentne kłopoty, więc zawodnik nieustępujący mistrzom świata jest cennym nabytkiem. Miałem spore wątpliwości co do niego, bo grając w pomocy nigdy nie zdradzał przesadnych inklinacji defensywnych. Wczoraj  zaczął od takiej żółtej kartki, że szanse na dokończenie meczu z nim w składzie wydawały się niewielkie. Widocznie wykoszenie Mullera podziałało na niego mobilizująco.    
Z kolei dziura powstała po drugiej stronie boiska. Łukasz Piszczek zaprezentował się tragicznie, w dużej mierze to on odpowiada za chaos obrony w początkowym fragmencie spotkania. Nie pierwszy raz zawodnik Dortmundu z białym orłem na piersi traci swoje walory. Z całym szacunkiem, ale dawne zasługi to zbyt mało by ciągle dostawać miejsce w jedenastce. Albo Piszczek wróci do dawnej formy, albo trzeba rozglądać się za zastępstwem. Szkoda, bo akurat ta pozycja miała być obstawiona na długie lata. 
Najlepszy moment naszej kadry miał miejsce, kiedy minął szok po stracie dwóch bramek. Wtedy zawodnicy Nawałki potrafili przycisnąć rywali do muru. Piękna akcja, którą szczupakiem wykończył Lewy dała nadzieję, że Frankfurt zostanie zdobyty. Niestety na przeszkodzie stanął Manuel Neuer. W pierwszej konfrontacji my mieliśmy Szczęsnego, a wczoraj główną rolę odegrał bramkarza Bayernu. Perfekcyjnie zachował się podczas pojedynku z klubowym kolegą. Gdyby wówczas padło wyrównanie, mecz dostarczyłby jeszcze więcej emocji. Stało się jednak inaczej, a nasi pod koniec opadli z sił i złudzenia rozwiał Goetze.  Można żałować, że nie graliśmy z Niemcami miesiąc później. Październik to zazwyczaj szczyt formy naszych piłkarzy, wrzesień trochę obnażył braki kondycyjne. 
Mimo wszystko trudno popadać w pesymizm. Przegrać z mistrzami świata to nie dramat, szczególnie po niezłym spotkaniu. Teraz na rozkładzie mamy Gibraltar, będzie okazja szybko zapomnieć o pierwszej porażce w eliminacjach. 





1 komentarz:

  1. Szkoda yej porażki, ale musimy liczyć na to, że ze Szkocją i Irlandią uda nam się uda wygrać, bo dziś z Gibraltarem to raczej mamy pewne trzy ,,oczka".

    OdpowiedzUsuń