piątek, 4 września 2015

W piłkę potrafią grać wszyscy

fot. theguardian.com
Już tylko mały kroczek dzieli Islandię od sensacyjnego awansu do przyszłorocznych Mistrzostw Europy. Właściwie wyspiarzy można traktować jako uczestników imprezy. W przeszłości bywały bardziej spektakularne sukcesy małych państw, na przykład Łotysze przeszło 10 lat również uczestniczyli w kontynentalnym czempionacie. Jednak po losowaniu grup chyba niewielu spodziewało się, że piłkarze z północy przeskoczą Holendrów, Czechów oraz Turków (nota bene od wspomnianych Bałtów również okazali się lepsi). 
Symptomem złotej ery futbolu w Kraju Lodu były już eliminacje do brazylijskiego Mundialu. Wówczas odpadli tuż przed samą metą, gdy ulegli Chorwacji, tyle że wtedy przeciwnicy grupowi byli znacznie słabsi. Tym razem nie ma mowy o przypadku, bo kiedy z sześciu meczów wygrywa się pięć, w tym dwa razy przeciwko Oranje (nawet jeśli akurat przeżywają kryzys) to trudno mieć farta tak wiele razy. Zresztą już na pierwszy rzut oka widać gdzie gracze Lagerbacka zrobili największy postęp. O dziwo kojarzeni raczej z topornością Skandynawowie strzelali bramki bez problemu, lecz zbyt często mylili się w defensywie. Teraz jest znacznie trudniej pokonać islandzkiego bramkarza, tylko Czesi znaleźli na niego receptę. 
Wygląda więc na to, że sukcesy w piłce nożnej odnosić mogą wszyscy. To najbardziej egalitarny sport na naszym globie. Pod każdą szerokością geograficzną stosunkowo łatwo zorganizować plac z dwiema bramkami i jakąś szmaciankę. Zasady są prostsze od EKG nieboszczyka, zwłaszcza kiedy pominąć przepis o spalonym, a przeważnie się tak robi podczas amatorskich zmagań. Jacek Gmoch pewnie miałby odmienne zdanie, ale nie przesadzałbym także ze znaczeniem taktyki. Oczywiście zdarza się, że któremuś trenerowi uda się wymyślić coś nowego, czym zaskoczy przeciwnika, lecz w czasach gdy praktycznie każdy ma dostęp do wszystkich najważniejszych piłkarskich spotkań w komórce/tablecie rozpracowanie rywala jest banalnie proste.
Nie trzeba posiadać także jakiś nadzwyczajnych predyspozycji. O ile biały mężczyzna prawdopodobnie już nigdy nie zdobędzie złotego medalu Igrzysk Olimpijskich w sprincie na 100 metrów czy maratonie, to piłkarska murawa pomieści prawie każdego. Gwiazdą może stać się zarówno wysoki jak i niski, szybki, czy ślamazarny Riquelme. Nawet obwód w pasie i rzeźba klaty nie stanowi aż takiego problemu, co pokazują przypadki dwóch panów Ronaldo.     Od kilku dni trwa tradycyjna napinka przed meczem z Niemcami, analizowanie na wszystkie strony każdego szczegółu który może zdecydować o zwycięstwie. Nie dziwię się, bo po pierwsze szpalty gazet same się nie zapełnią, a po drugie ludzie którzy się tym zajmują to autentyczni maniacy, żyjący piłką nie tylko dla kasy. Tylko czasem warto już odpuścić i podejść do sprawy na luzie. Skoro Kazachowie mogą mieć drużynę w Lidze Mistrzów, to my możemy drugi raz ograć Niemców. Niecały rok temu też nikt nie wierzył.   







 
   

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz