sobota, 11 lipca 2015

Poprzeczka idzie w górę

fot. ifkgoteborg.se
Poszło nawet łatwiej niż niektórzy się obawiali. Śląsk i Jagiellonia bez problemów awansowały do kolejnej rundy eliminacji Ligi Europy. Podopieczni Probierza męczyli się w pierwszym meczu, ale w rewanżu nie pozostawili już rywalom złudzeń i odprawili Litwinów z bagażem ośmiu goli. Nagrodą będzie rywalizacja podczas następnej rundy. Wrocławianie trafili na IFK Goeteborg, a Jagiellonia podejmie Omonię Nikozja. Do gry wchodzi Legia, która zmierzy się z rumuńskim FC Botosani. 
Wicemistrz Polski ma najłatwiejsze zadanie. Właściwie ich rywale nie zasłużyli, by grać w międzynarodowych rozgrywkach, bo u siebie zajęli dopiero ósmą lokatę. Jednak rumuński futbol ma swoje problemy, kluby masowo są na bakier z wytycznymi UEFA dlatego kraj jest reprezentowany przez ligowego średniaka. Z pierwszą przeszkodą Botosani poradziło sobie przyzwoicie, wyrzucając za burtę Spartak Cchinwali. Przed własną publicznością tylko zremisowali, lecz rewanż rozstrzygnęli już na własną korzyść, zwyciężając 3-1. Przeglądając skład drużyny z północy Rumunii trudno znaleźć nazwisko budzące strach. Podczas minionego sezonu najskuteczniejszym strzelcem był Attila Hadnagy, ale jego dorobek nie jest jakiś nadzwyczajnie duży. Asysty zapewniali mu zwłaszcza Marius Croitoru oraz Quenten Martinus. Przed rozgrywkami włodarze wzmocnili siłę napadu sprowadzając Dana Romana, który już zaczął się spłacać strzelając dwa gole Gruzinom. Solidnie wygląda również dorobek środkowego pomocnika Vasvariego.
Obawiam się konfrontacji wrocławian ze Szwedami. IFK Goeteborg to aktualny lider tabeli, z czternastu spotkań przegrał tylko raz. Wyróżnia ich przede wszystkim bardzo solidna defensywa, do tej pory bramkarz tylko siedem razy wyciągał piłkę z siatki. To ponad dwa razy lepszy wynik niż kolejne drużyny w tej klasyfikacji. Częściej zachowują czyste konto, niż dają sobie wbić bramkę. Nic dziwnego, że John Alvbage notuje skuteczność interwencji na poziom prawie 90%. Dla osłabionej ofensywy Śląska taka zapora będzie prawdziwym testem  Z kolei pod bramką Polaków najwięcej zamieszania może zrobić Lasse Vibe. Duńczyk jest jedynym piłkarzem Goeteborga, który liczy się w walce o koronę króla strzelców. Formę potwierdził trafiając do siatki Sundsvall podczas ostatniej serii meczów ligi szwedzkiej. Na korzyść rywali przemawia to, że grają systemem wiosna-jesień. Śląsk dopiero zaczyna sezon, a przeciwnicy wchodzą w apogeum formy.        
Sporo problemów napotkała Omonia zanim przeszła Dinamo Batumi. Pierwszy mecz przegrała i u siebie musiała nadrabiać straty. Dopiero po zmianie stron udało się strzelić dwie bramki, dzięki czemu Koniczynki awansowały dalej. Bramkarza Gruzinów pokonał znany z polskiej Ekstraklasy Herold Goulon, a oprócz tego zielone barwy przywdziewa Andraż Kirm. W minionych rozgrywkach klub ze stolicy Wyspy Afrodyty zajął dopiero czwartą lokatę. Ewidentnie słabiej szło im na wyjazdach, więc gracze z Podlasia powinni zapewnić sobie solidną zaliczkę w pierwszym spotkaniu. Mają ułatwione zadanie ponieważ Omonię pożegnał Mickael Pote - najlepszy snajper, który wybrał Turcję. Jego miejsce zajął Sheridan z APOEL-u lecz Irlandczyk nie może się pochwalić taką skutecznością jak piłkarz z Beninu. Ciężar stwarzania zagrożenia pod bramką białostocczan spadnie zatem na Maltańczyka Schembri. W obronie występuje też dobrze znany Polakom Gruzin Łobczanidze. Generalnie Omonia wygląda na przeciętny zespół, z którym gracze Probierza są w stanie sobie poradzić. Od trzech lat nie zdobyli żadnego trofeum, co wskazuje że nawet na cypryjskim podwórku ustępują pola innym.















Brak komentarzy:

Prześlij komentarz