poniedziałek, 15 czerwca 2015

Między Gruzją a Grecją

fot. m.dziennik.pl
Obawy o czerwcową formę naszych kadrowiczów okazały się w dużej mierze uzasadnione. Po dziwnym meczu zakończonym wysokim zwycięstwem, ale pod względem piłkarskim budzącym mieszane uczucia Biało-czerwoni umocnili się na pierwszym miejscu w grupie eliminacyjnej. Dodatkowo rywale byli na tyle uprzejmi, że podzielili się punktami, więc przed jesiennymi spotkaniami dalej jesteśmy niepokonani i mamy otwartą drogę do Francji. Jesienią Polacy zazwyczaj prezentują się lepiej, ale zanim dojdzie do hitowego starcia z Niemcami, będzie jeszcze okazja sprawdzenia graczy drugiego planu. We wtorek ekipa Nawałki podejmie w Gdańsku Grecję.
Sobotnia konfrontacja nie przejdzie do historii rodzimego futbolu. Trzeba powiedzieć wprost, że momentami gra naszego zespołu wyglądała słabo, rywale po stracie bramki zaczęli nawet dyktować warunki ma murawie, ale kadra Nawałki posiadła bardzo przydatną umiejętność wygrywania mimo przeciętnej postawy. Kto dziś pamięta, że Niemcy mieli mnóstwo okazji by pokonać Szczęsnego, a sam Bellarabi mógł zanotować hattricka? Przeciwko Gruzinom niemoc przełamał duet, który przez kilkadziesiąt minut snuł się po boisku. Mączyński mądrze odegrał piętą, natomiast kompletnie niewidoczny do tamtej pory Milik fantastycznym strzałem pokonał Lorię. Marnujący doskonałe sytuacje Lewandowski skończył mecz z hattrickiem, bo goście w końcówce całkowicie odpuścili defensywę. Zresztą druga połowa była generalnie słabsza w wykonaniu Orłów, a to podczas niej zdobyli cztery trafienia. Same paradoksy.       
Selekcjoner ma ogromne wyczucie do poszczególnych piłkarzy, którzy w danym meczu odgrywają niezwykle istotną rolę. Mila strzelił Niemcom, Mączyński Szkotom, Peszko Irlandczykom. Nie są to kluczowe postaci kadry, przykładowo gracz FC Koeln był w sobotę najsłabszym Biała-czerwonym, ale co z tego skoro wcześniej dali nam cenne punkty? Tym razem kimś takim był Michał Pazdan. Oczywiście trudno powiedzieć, że on nam uratował zwycięstwo, ale był najjaśniejszym punktem naszej defensywy, może obok megasolidnego Fabiańskiego. Piszczek i Rybus lepiej prezentowali się pod bramką przeciwników, pod własną nie zawsze stawali na wysokości zadania. Według mnie boki obrony pozostają piętą achillesową, przed wrześniem będzie trudno wyeliminować tą słabość. No ale może Nawałka znowu wyciągnie kogoś z kapelusza?
Towarzyska potyczka będzie właśnie możliwością sprawdzenia zaplecza reprezentacji. Szkoda, że mistrz Europy sprzed ponad 10 lat tak ostatnio cieniuje, bo nie wiadomo jaką realną wartość sportową niesie ze sobą jutrzejsze spotkanie. Południowcy są czerwoną latarnią własnej grupy z żenującym dorobkiem dwóch punktów w sześciu kolejkach. Właśnie drugi raz ograły ich Wyspy Owcze, co już stanowi kompromitację. Jeszcze rok temu grali w 1/8 brazylijskiego Mundialu, a prowadził ich świetny strateg Fernando Santos, którego zastąpił Claudio Ranieri. Włoch totalnie rozwalił nieźle funkcjonujący mechanizm i szybko wyleciał z roboty.
Dziwne zasady tworzenia rankingu oraz podziału na koszyki sprawiają, że jutrzejszy mecz niezależnie od wyniku nam się nie opłaca. Tak czy inaczej spadniemy do trzeciego koszyka, dlatego pojawiły się głosy, żeby odstawić jakiś numer i doprowadzić do unieważnienia spotkania. Raczej jestem temu przeciwny. Akurat koszyk drugi oraz trzeci są bardzo wyrównane, a być może nawet lepiej być w niższym, bo trafi się na łatwiejszych rywali. Zresztą nie przypominam sobie sytuacji, żeby nasi gdzieś awansowali dzięki ustawkom. Jeśli mieliśmy mocną drużynę wchodziliśmy o własnych siłach i tego się trzymajmy. 










Brak komentarzy:

Prześlij komentarz