piątek, 12 czerwca 2015

Oni zawiedli - dziesięć rozczarowań

fot. eurosport.onet.pl
Arnauld Djoum - człowiek z naprawdę niezłym CV, ale chyba nigdy nie traktował zbyt poważnie możliwości grania w polskiej lidze. Skorża tylko raz dał mu szansę zagrać przez 90 minut, jednak po słabym spotkaniu Kolejorz bezbramkowo zremisował z Cracovią, a Belg został uznany za jednego z głównych winowajców. Kiedy ekipa z Bułgarskiej walczyła o tytuł w decydującej fazie nikt nawet nie pomyślał, że Djoum może pomóc osiągnąć cel.
Peter Grajciar - trener Pawłowski zapowiedział, że zrobi ze Słowaka następcę Sebastiana Mili, więc albo poległ szkoleniowiec, albo Grajciar się nie nadawał do tej roli. Zaczął świetnie, bo od bramki, ale później popadł w przeciętność. Najlepsze lata ma już za sobą, ale może być uzupełnieniem składu. Liderem zdecydowanie nie.
Mavroudis Bougaidis - jeden z wielu niewypałów Lechii Gdańsk. Podobno bardzo zdolny stoper, ale od trzech lat nie może nigdzie zagrzać miejsca. Jakoś kluby się nie zabijają o reprezentanta greckiej młodzieżówki, która przecież odprawiła z kwitkiem bardzo "pompowaną" drużynę Marcina Dorny. Nad Bałtykiem zaliczył dwanaście spotkań spośród których Lechia wygrała tylko trzy.
Robert Mazan - nie poradził sobie w przeciętnym Podbeskidziu. Podobno nie przepadał za nim Leszek Ojrzyński, ale Dariusz Kubicki też wolał nie ryzykować wystawiając go do składu. Chyba ciążyła mu łatka jednego z najzdolniejszych futbolistów młodego pokolenia u naszych sąsiadów. W każdym razie nad Wisłą raczej nie powtórzy kariery Ondreja Dudy.
Patryk Małecki - ktoś w ogóle jeszcze pamięta, że istnieje taki piłkarz jak Patryk Małecki? Kiedy grał w Wiśle uchodził za zdolnego, ale sprawiającego problemy wychowawcze zawodnika. Jednak po latach talent się ulotnił, zostało tylko chamstwo. Pogoń miała w tym sezonie trzech trenerów i u żadnego wychowanek Białej Gwiazdy się nie przebił. Na początku listopada dano sobie z nim spokój. 
Jakub Kosecki - dwa lata młodszy od Małeckiego, ale zaczyna podążać jego drogą. Coraz bardziej wygląda na człowieka mało zainteresowanego futbolem, a próbującego zaistnieć w showbiznesie. Gdyby nie rotacje Berga, praktycznie nie powąchałby murawy. Zaczął nieźle od bramki z Cracovią i Bełchatowem oraz asysty przeciwko Jagiellonii. Później zaliczał sporadyczne występy.
Eduards Visnakovs - w pewnym momencie odbiła mu sodówka. Łotysz myślał, że zrobi wielką karierę, natomiast nie ustawiły się po niego drużyny niemieckie, tak jak w przypadku Rudniewa. Na Cichą przyszedł chyba z myślą, że bez problemu zostanie gwiazdą zespołu, a pierwszą bramkę strzelił dopiero w marcu. Na Śląsku raczej nie ma przed nim przyszłości.
Ruben Jurado - po odejściu Robaka przejął rolę najskuteczniejszego strzelca Piasta. Rok temu skończył z dorobkiem czternastu goli. Teraz już we wrześniu wyczerpał amunicję i usunął się w cień Kamila Wilczka. Mimo że król strzelców pożegna się z Gliwicami, Hiszpan nie jest faworytem po przejęcia schedy. Prawdopodobnie klub poszuka sobie innego snajpera.
Mateusz Cetnarski - właściwie sezon Cetnarskiego zamknął się w jednym meczu z Łęczną. Jak na ofensywnego pomocnika jest mało kreatywny, nie zalicza ani bramek, ani asyst. Jacek Zieliński daje mu więcej szans, ale chyba kibice Pasów liczą na innych zawodników. Wychowanek SMS-u Łódź musi sobie poszukać klubu z mniejszymi ambicjami.
Damian Zbozień - może nie jest to jakiś weteran, ale zawodnik już doświadczony, także grą za granicą. Wydawał się bardzo solidnym wzmocnieniem Bełchatowa i miał pomóc w utrzymaniu. Jednak odkąd zaczął wychodzić w pierwszym składzie, to Brunatni zaczęli przegrywać, tracąc przy tym mnóstwo bramek. A to obciąża Zbozienia jako gracza defensywy.




Brak komentarzy:

Prześlij komentarz