poniedziałek, 18 maja 2015

Trzęsienie ziemi w Gorzowie

fot. sport.interia.pl
Sezon żużlowy dopiero co wystartował, a już doszło do sporych przetasowań i to w klubie, który raptem kilka miesięcy temu świętował pierwszy od ok 30 lat tytuł mistrzowski. Cztery porażki z rzędu spowodowały utratę cierpliwości do Piotra Palucha oraz dwóch liderów zespołu - Krzysztofa Kasprzaka i Mateja Zagara. Ten pierwszy został zwolniony z obowiązków trenera drużyny seniorów, zostanie jednak w klubie jako opiekun młodzieżowców. Natomiast zawodnicy odpoczną przynajmniej w jednym meczu z powodu nienależytego przykładania się do obowiązków. Ominie ich więc prestiżowe, derbowe starcie przeciwko Falubazowi. 
W piłce nożnej zmiana szkoleniowca, nawet w trakcie sezonu nie jest niczym szczególnym. Wręcz przeciwnie, traktuje się ją jako normalną metodę wychodzenia z kryzysu. Prezesi żużlowi wykazują większą cierpliwość, może dlatego, że rola trenera w tej dyscyplinie nie jest tak znaczna. Przypadek gorzowski stanowi wyjątek, ale trudno mówić o niespodziance. Pozycja Piotra Palucha była słaba nawet po zdobytym mistrzostwie. Został na stanowisku tylko dlatego, bo jednak głupio zwalniać człowieka, który odniósł taki sukces. Florentino Perez nie miałby problemów, ale Ireneusz Zmora to mniejszy rozmiar kapelusza i nie odważył się postąpić tak radykalnie. Postanowił czekać na wpadkę, co jest działaniem bezsensownym. Albo się komu ufa, albo nie.       
Wyniki osiągane przez Stal rzeczywiście są dalekie od oczekiwań. W Tarnowie przegrali dziesięcioma punktami, więc tragedii jeszcze nie było. Tamtejszy tor wielu zawodnikom nie leży, co gospodarze potrafią wykorzystać. Ten wynik można odrobić u siebie, identycznie jak porażkę na północy Polski. Akurat dzień konia miał Artem Łaguta, swoje dołożyła reszta liderów Grudziądza i beniaminek zgarnął dwa punkty meczowe. Nieciekawie zaczęło się robić po porażce przed własną publicznością  z Unią Leszno. Byki moim zdaniem są głównym faworytem do wygrania Ekstraligi, jednak Stal powinna postawić im trudniejsze warunki. W spotkaniach wyjazdowych zawodził Niels Kristian Iversen, natomiast na "Jancarzu" skompromitowali się Zagar z Kasprzakiem. Uciułali ledwie siedem punktów, nie wygrywając ani jednego biegu. Sytuacja powtórzyła się przeciwko toruńskim Aniołom. Ta porażka jest już rzeczywiście bolesna i może spowodować problemy z awansem do playoffów. Znowu fatalny występ zaliczyli Słoweniec i polski wicemistrz świata. Trzeba też wspomnieć o Linusie Sundstroemie, który przed rokiem był rewelacją, a teraz całkiem się pogubił. Honor gorzowian ratuje tylko rewelacyjny Bartek Zmarzlik.    
Rozumiem karę dla zawodników, ponieważ wygląda na to, że naprawdę przekładają starty w GP nad zmagania ligowe. Nie lubię takiego zachowania. Kibice za niemałe pieniądze, które płacą za bilety mają prawo oczekiwać poważnego traktowania. Szczególnie, że Krzysiek Kasprzak nie pierwszy raz ma tego typu problemy, właściwie zawsze odchodził z klubów w atmosferze skandalu. Twardy charakter przydaje się na torze, jednak w życiu bywa problematyczny. 
Nie podoba mi się natomiast potraktowanie Piotra Palucha. Gość zrobił naprawdę wielką rzecz. Nie chodzi o to, żeby rozpamiętywać przeszłość, lecz powinien dostać więcej czasu na poprawę. Terminarz rzeczywiście ułożył się dosyć nieprzychylnie i Stal czekają łatwiejsze mecze dopiero w późniejszej fazie sezonu, gdy tymczasem głowa już spadła do koszyka. A może w ten sposób ktoś chce zatuszować całkiem inne kłopoty klubu?      














Brak komentarzy:

Prześlij komentarz