niedziela, 17 maja 2015

Boniek rzuca rękawicę Putinowi

fot. dziennik.pl
Nasz prezes to lubi błyszczeć. Dawno nie był na medialnych czołówkach, więc postanowił z powrotem tam trafić. Tym razem zabrał głos w sprawie kolejnego Mundialu, który z woli FIFA odbędzie się w Rosji. Istnieje jednak problem, ponieważ obecnie ten kraj ma kiepską prasę, głównie przez aneksję Krymu i wojnę toczoną z Ukrainą. Właśnie dlatego Boniek uważa, że mistrzostwa świata powinny się odbyć gdzie indziej.
Każdy ma prawo posiadania poglądów, natomiast zajmując wysokie stanowisko trzeba uważać na to co się mówi, ponieważ nie reprezentuje się tylko siebie. Jako osoba prywatna medalista hiszpańskiego turnieju może krytykować działania Rosji wobec Ukrainy. W tej sprawie zdecydowanie się z nim zgodzę, tylko czy należy mieszać politykę do sportu? Według mnie lepiej odseparować obie dziedziny, choć nie ma wątpliwości, że nie jest to możliwe w 100%. Często sportowe sympatie wręcz przekładają się na poglądy polityczne. Akurat w Polsce jest to mało widoczne, ale kluby zachodnie często są afiliowane przy którejś ze stron sporu. Kibice Livorno odwołują się do ideologi komunistycznej, a jedna z grup nazywa się nawet Armata Stalinista. Z kolei Lazio kojarzone jest z poglądami faszystowskimi, były piłkarz tego klubu Paolo di Canio miał spore problemy za wykonanie gestu rzymskiego salutu. W sumie to nawet rywalizacja Barcelony z Realem ma podłoże polityczne, choć w dzisiejszych, komercyjnych czasach ten aspekt jest już mocno umniejszony. Właściwie temat polityki na stadionach piłkarskich wymaga odrębnego teksu i może kiedyś szerzej go omówię.
Polacy zawsze są oskarżani o szczególnie nieprzychylny stosunek do Rosjan, zazwyczaj zresztą niesłusznie. Ma być to taka pałka, żebyśmy nie mogli zabiegać o swoje interesy. Natomiast nie zawsze musimy przyjmować rolę harcownika, który pierwszy rusza do boju. Zbigniew Boniek właśnie coś takiego zrobił, zapewne bez konsultacji z resztą prezesów europejskich federacji. Jaki będziemy mieli z tego zysk? Dajemy się wpuszczać w kanał, a jak przyjdzie co do czego zostaniemy sami na placu boju. Lekcję dostaliśmy przy okazji otwarcia Igrzysk Olimpijskich w Pekinie. Impreza miała zostać zbojkotowana ze względu na nieprzestrzeganie praw człowieka przez władze Chin. Skończyło się tak, że przybyła Angela Merkel, przybył Sarkozy, przybył Bush, a zabrakło tylko naszego prezydenta oraz premiera. Azjaci są wrażliwi na takie rzeczy i nie dziwne, że to Niemcy z Francuzami robią interesy za Wielkim Murem, a nam zostało kupowanie chińskich wyrobów.
Jeśli Rosjanie chcą mieć kolejną  pokazówkę to niech ją dostaną. Przecież wiadomo, że taka impreza jest tylko kulą u nogi dla gospodarki, szczególnie słabo rozwiniętej. Igrzyska w Moskwie stały się jedną z przyczyn upadku Związku Radzieckiego. Wystarczy oglądnąć co zostało po Soczi i to samo zostanie ze stadionów w Jekaterynburgu, Wołgogradzie czy Królewcu. Przecież tam nie ma (i nie będzie) piłki na wysokim poziomie. Można sobie przestudiować losy obiektów w Atenach, RPA, czy Brazylii. Oczywiste, że rosyjski Mundial jest szaleństwem, ale to ich problem. Więcej pieniędzy na stadiony, to mniej pieniędzy na rakiety balistyczne.


 

2 komentarze:

  1. Bardzo mądrze napisane. "Więcej pieniędzy na stadiony, to mniej pieniędzy na rakiety balistyczne." idealna puenta :)

    OdpowiedzUsuń