środa, 6 maja 2015

Bez Modricia ani rusz

fot. theguardian.com
Półfinałowa faza Ligi Mistrzów zaczęła się od niespodzianki. Potentaci tak bardzo chcieli wylosować Juventus, że aż stało się to obiektem żartów, tymczasem Włosi wcale nie zamierzają zadowolić się dotychczasowymi osiągnięciami i marzą o grze na Stadionie Olimpijskim w Berlinie. U podnóża Alp wygrali z Realem 2-1 i przed rewanżem mają minimalna przewagę.
Stara Dama w ogóle jest postrachem Królewskich. Od przegranego finału siedemnaście lat temu, kluczowe konfrontacje kończyły się na korzyść Piemontczyków. To Juventus zakończył erę Galacticos, eliminując Hiszpanów po fantastycznym meczu Pavela Nedveda, który okupił go żółtą kartkę, przez co musiał pauzować w spotkaniu finałowym przeciwko Milanowi. Dwa lata później Bianconeri znów byli lepsi, tym razem już na początku fazy pucharowej. Spośród pozostałych czterech meczów, Real wygrał tylko raz i to jedną bramką. Pocieszeniem może być, że rewanż odbędzie się na Santiago Bernabeu. W Turynie Królewskim gra się szczególnie ciężko, przeważnie tam Juventus rozstrzygał na swoją korzyść losy rywalizacji tych dwóch klubów. Alpejski stadion jest wyjątkowo trudny do zdobycia, podczas bieżącego sezonu udało się to tylko Fiorentinie, która w półfinale Pucharu Włoch wygrała tam 2-1.
Przed wczorajszym  spotkaniem dyskutowano, kto bardziej straci na nieobecności ważnych graczy środka pola, gdyż zabrakło Pogby i Modricia. Dzisiaj już wiadomo, że brak Chorwata okazał się dużo gorszy w skutkach. Desygnowany do centrum pola gry Sergio Ramos był zagubiony, jakby pierwszy raz rywalizował na tak wysokim poziomie. Oczywiście nikt nie oczekiwał, że nominalny obrońca wykreuje wiele sytuacji kolegom z ofensywy, ale nawet w destrukcji spisywał się słabo. Z kolei absencja Francuza przeszła właściwie niezauważona. Pomimo przeciętnej postawy Pirlo, Vidal z Marchisio zapełnili lukę po młodszym koledze. Dodatkowo kapitalnie spisali się napastnicy Starej Damy, nieustannie nękając kiepsko dysponowaną obronę rywali. Alvaro Morata dokonał osobistej zemsty na klubie, który bez żalu pozbył się go ze składu. a Tevez biegał jakby odmłodniał o dziesięć lat. Argentyńczyk zasłużył na miano najbardziej wartościowego gracza meczu.
Ancelotti przed rewanżem będzie musiał wykombinować, jak zdemontować autobus, który niewątpliwie postawi Juventus we własnym polu karnym. Jako Włoch pewnie wie co nieco na temat catenaccio, ale pomysły trzeba jeszcze umieć zrealizować. Powtórka z Ramosem raczej nie wchodzi w grę, prawdopodobne że również Bale pożegna się z miejscem w składzie. Anglik był wczoraj beznadziejny i jego dni w ekipie Królewskich dobiegają końca. Na pewno sporym atutem jest James Rodriguez, będący ostatnio liderem z prawdziwego zdarzenia. Ogromnym wzmocnieniem powinien być Karim Benzema. Francuz ma zagrać już podczas najbliższego meczu ligowego, chyba że trener postanowi nie ryzykować i oszczędzić napastnika na Juventus. Chicharito nadaje się tylko do roli jokera, walka z wręcz z włoskimi defensorami przez 90 minut, to nie jego domena.








  

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz