środa, 15 kwietnia 2015

Na co stać paryżan?

fot. dailymail.co.uk
Wczorajsze mecze nie rozpieściły kibiców, jeśli brać pod uwagę liczbę bramek. W fazie pucharowej zespoły zwracają większą uwagę na defensywę, bo jeden gol może decydować o kwestii awansu. No ale od Barcelony oczekuje się, że zawsze będzie dążyć do pokonania przeciwnego bramkarza. Dziś wieczorem  kolejna odsłona rywalizacji PSG z drużyną Luisa Enrique, bo przecież te kluby spotkały się już w rozgrywkach grupowych.
Wtedy każdy wygrał przed własną publicznością, choć Katalończycy zrobili to w bardziej przekonującym stylu. Co ważne goli wówczas było pod dostatkiem. Analogie mogą okazać się przydatne, ponieważ we wrześniu na Parce des Princes mistrz Francji musiał sobie radzić bez Ibrahimovicia, a zwyciężył 3-2. Była to zresztą jedyna porażka Barcelony w obecnej edycji LM. Dzisiaj wskutek kuriozalnej decyzji UEFA Szwed również obejrzy spotkanie z trybun. Paweł Zarzeczny twierdzi, że to wcale nie taki problem, bo PSG potrafiło bez swojego najlepszego zawodnika wyeliminować Chelsea, a przecież teraz przynajmniej będą na murawie w komplecie.  
Ja aż takim optymistą nie jestem i nie daję wielkich szans graczom Blanca. Oczywiście jeśli chodzi o kwestię awansu, bo własny stadion to duży atut PSG, mogą tam sprawić jakąś niespodziankę. W tym sezonie nie znalazł się jeszcze taki mocny, który potrafiłby wywieźć  zwycięstwo z Paryża. W ogóle paryżanie rzadko przegrywają, tylko Guingamp, Bastia oraz Bordeaux znalazły na nich patent. Widać, że najtrudniej gra im się ze słabszymi zespołami, pewnie to kwestia mobilizacji.
Dlaczego, więc Francuzów stawiam na straconej pozycji? Przede wszystkim walczą na wszystkich możliwych frontach i w końcu odbije się to na formie fizycznej. Puchar Ligi już zdobyli, są w finale Pucharu Francji, o mistrzostwo toczą zacięty bój. Kadra PSG wcale nie robi wielkiego wrażenia. Pierwszy skład jest mocny, ale rezerwowi to przeważnie przeciętni zawodnicy.
Druga sprawa to obrona. Naprawdę rzadko się zdarza, by Sirigu nie musiał wyciągać piłki z siatki. Wiosną w Ligue 1 Bastia potrafiła zaaplikować piłkarzom ze stolicy cztery trafienia, Evian czy Caen dwa, Bordeaux trzy razy wbiło piłkę do ich siatki. A co będzie jak przyjdzie mierzyć się z gwiazdami Barcelony? Na francuskim podwórku mniej straconych goli mają: Lyon, Monaco, St. Etienne i Lille. Dla przykładu hiszpańscy rywale są u siebie zdecydowanym liderem w tej statystyce.
Nie ma też co liczyć na słabą formę Barcelony. Remis z Sevillą był tylko niewielkim potknięciem z mocną przecież drużyną, choć szkoda serii sześciu kolejnych zwycięstw. Wiosną Blaugrana demonstruje najlepszą piłkę od złotych czasów Pepa Guardioli. Messi znowu błyszczy i bije kolejne rekordy, Suarez też najgorszy okres ma za sobą. Trochę narzeka tylko Neymar, ale o żadnym konflikcie nie ma mowy. W Barcelonie chcą odzyskać Puchar Europy, odpadnięcie na tym etapie spotkałoby się z ponowną falą krytyki skierowaną do trenera Enrique, po jesiennych Gran Derbi odsądzano go od czci i wiary. 
Żaden mecz sam się nie wygra, bo szczęśliwie na tym polega piękno sportu, że niespodzianki się zdarzają. Pewnie dla atrakcyjności tego dwumeczu byłoby nawet lepiej, gdyby dzisiaj gospodarze zeszli z murawy jako zwycięzcy. Jednak osobiście uważam, że w tym roku wyeliminowanie PSG przyjdzie Barcelonie łatwiej niż 2 lata temu.



















 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz