sobota, 18 kwietnia 2015

GP na Narodowym

fot. rmf24.pl
Dla fanów speedwaya ma to być wielkie święto. Dzisiaj wieczorem Stadion Narodowy będzie gościł inaugurację tegorocznych zmagań o tytuł Indywidualnego Mistrza Świata. Oczywiście jeśli gang Olsena zdąży poradzić sobie z torem, a jak wiadomo nie była to najbardziej rozgarnięta grupa ludzi pod słońcem. 
Na razie idzie im średnio, przez co zawodnicy nie mogli wczoraj trenować. Taka prowizorka może skutkować licznymi wypadkami i kontuzjami, bo wielu zawodników będzie miało kłopoty z dopasowaniem się do nowego obiektu, na którym przecież jeszcze nikt nigdy nie jeździł. Tym bardziej, że sezon dopiero wystartował i nie wszyscy są przygotowani do tak trudnego wyzwania. Trzeba było zlecić przygotowanie toru Markowi Cieślakowi, on by sobie poradził bez problemu, no ale organizacja cyklu przez Anglików nie stoi na najwyższym poziomie. 
Zawody mają też być pożegnaniem Tomasza Golloba z GP. Niby dostał propozycję stałej dzikiej karty, ale nawet jeśli to prawda, wątpię by Polak przyjął tą ofertę. Hancock to wyjątek, jednak po czterdziestce trudno rywalizować w tak niebezpiecznej dyscyplinie jak żużel. Czy Gollob ma dzisiaj szansę na spektakularny wynik? Chciałbym, chociaż pieniędzy bym na to nie postawił. Nawierzchnie jednodniowe nigdy nie były jego mocną stroną, a w Warszawie dodatkowo tor będzie bardzo krótki, na wzór angielski. Gollob woli takie obiekty gdzie można się rozpędzić po dużej i wyprzedzić rywali na dystansie, tymczasem zapowiada się bardziej walka na refleks przy taśmie startowej oraz łokcie w pierwszym wirażu. Bydgoszczanin zaczyna od czwartego pola, co też nie wróży najlepiej.
Więcej szans daję Hampelowi, który w tym roku chce wreszcie zostać mistrzem świata. Zaczął bardzo dobrze, poza Gustrow gdzie zaliczył wpadkę, praktycznie wszędzie jeździ fantastycznie. Brak Jarka w finale byłby sporym rozczarowaniem. Trochę inaczej jest z Kasprzakiem, bo on jeszcze nie ustabilizował dyspozycji i nie wiadomo czego się po nim spodziewać. Równie dobrze może wygrać, jak znaleźć się poza ósemką. Maciek Janowski raczej będzie tylko zbierał doświadczenie. W lidze zaprezentował się fatalnie, a tu w każdym biegu musi walczyć z czołowymi żużlowcami. 
Zdecydowanie trzeba uważać na Duńczyków, wcale nie byłoby wielką sensację, gdyby obstawili całe podium. Jepsen Jensen błysnął w Toruniu, gdzie zapewnił Sparcie remis z Aniołami. Miał on jednak pecha w losowaniu i pierwsze trzy biegi zacznie bliżej bandy. Mimo wszystko groźniejsi są jego starsi koledzy. Nicki chce wreszcie odbić mistrzowską koronę po kilku latach posuchy. Na zwycięstwo w zawodach GP czeka już prawie 3 lata. Jednak również dla niego sztuczne tory nie są naturalnym środowiskiem, na takim wygrał tylko raz, ponad 10 lat temu w Cardiff. Co innego Iversen, akurat on stawał na podium cztery razy z czego trzy razy na jednodniowej nawierzchni. Wygrywał w Sztokholmie i Kopenhadze, gdzie parametry były niemal identyczne, jak dziś na Narodowym. Trochę martwi jego występ w Tarnowie, ale tam ścigają się na lotnisku.        
Nigdy nie wolno lekceważyć Grega Hancocka, jednak jakoś Amerykanin mnie na razie nie przekonuje. Pewnie wejdzie do półfinałów, lecz to wszystko. Inni zawodnicy w tej fazie sezonu prezentują się lepiej. Zaskoczyć może za to Woffinden. Dla Anglika warunki w Warszawie będą jak w domu, a on sam wydaje się być przygotowany do rywalizacji o medale.









 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz