środa, 4 marca 2015

Zimowe okienko zamknięte

fot. sport.wp.pl
Nudne i skromne były przeważnie transfery dokonane przez kluby Ekstraklasy tej zimy. Jeśli już to dominowały spektakularne odejścia, a nie wzmocnienia. Widocznie wbrew zaklinaniu rzeczywistości polska liga ciągle ma słabą renomę, przez co piłkarze się do niej nie garną.
Najwięcej działo się przy Łazienkowskiej. Kilkanaście milionów złotych zarobione na Radoviciu oraz Bieliku ucieszyło głównie księgową, a nie trenera. Ten drugi dostał właściwie tylko Masłowskiego. Były zawodnik bydgoskiego Zawiszy od dawna był w kręgu zainteresowania działaczy mistrza Polski i generalnie trzeba pochwalić ten zakup, choć ponad trzy miliony złotych, to bardzo wysoka cena. Furman tylko uzupełnia skład, tak jak Malarz, który po odpadnięciu z Ajaksem już nie dostanie wielu szans. Działaczy Legii denerwować musi wysoka skuteczność Arkadiusza Piecha wypożyczonego do Bełchatowa. 
Lech pozbył się tylko Wołąkiewicza, ale przy Bułgarskiej raczej tego nie żałują. Wzmocnienia pochodziły z kierunku węgierskiego, co stało się już tradycją. Tamas Kadar legitymuje się ciekawym CV, wielkiej kariery nie zrobił, jednak angielskie doświadczenie w Polsce budzi respekt. Holman ma czas od końca roku, żeby udowodnić swoją przydatność, osobiście wątpię w jego wielki talent. Bardziej może pomóc Belg Sutchuin-Djoum. W Rodzie Kerkrade przez kilka lat był podstawowym zawodnikiem, po transferze do Turcji też rozegrał solidną liczbę minut, choć pod koniec rundy usiadł na ławce. Niemniej jeśli tylko będzie chciało mu się grać, powinien być wyróżniającą się postacią zespołu.       
Lechia ściągała piłkarzy hurtowo. Jak na razie żaden z nowych nie błyszczy, a najlepiej się prezentuje stary, dobry Piotr Grzelczak. Nawet Sebastian Mila, który ładnie wygląda na plakatach, jednak piłkarsko zrobił krok wstecz w stosunku do jesiennej dyspozycji. Wiązano spore nadzieje z Kazlauskasem, a chyba będzie to drugi Kacajew. Natomiast obawy o boki obrony, okazały się niesłuszne, gdyż Wawrzyniak i Wojtkowiak do tej pory grają solidnie, niczego nie zawalając.
Jagiellonia stawiała głównie na młodszych zawodników. Inwestycja w Karola Mackiewicza już się spłaca, znając Probierza Niemczynowicz, Pajnowski, czy Piechniak też dostaną wkrótce swoją szansę. Za to zrezygnowano z Adama Waszkiewicza. Białoruski desant również może się przydać, zwłaszcza że pozyskani Tarasovs oraz Sawickij legitymują się sporą liczbą strzelonych bramek. W słabej lidze, ale jednak. 
Śląsk łatał dziurę po Mili Grajciarem. Słowak zaliczył udany debiut i to na razie tyle. Gdyby był kilka lat młodszy inaczej bym go oceniał, a tak trudno nie odnieść wrażenia, że Grajciar przyszedł do Polski dorobić przed emeryturą. Najlepsze lata ma już za sobą. Zagadką pozostaje Lacny, który też musi nad Wisłą ratować swoją karierę.
Górny Śląsk oszczędnie gospodarował środkami. Górnik Zabrze po sprzedaży Zachary został bez klasowego napastnika. Grendel jako defensywny pomocnik na pewno go nie zastąpi, choć generalnie może coś z niego być. W Slovanie od kilku lat był podstawowym zawodnikiem. Ruch też się osłabił, za sprawą odejścia Dziwniela i Kamińskiego. Powrót Grodzickiego trochę ratuje sytuację, z kolei o miejsce między słupkami powalczy Putnocky.  
Podbeskidzie tradycyjnie eksploatuje rynek słowacki. Ponoć Mazan ma spory potencjał, ale trener Ojrzyński jakoś tego nie dostrzega. Pod Klimczokiem chcieli przede wszystkim zatrzymać kluczowych piłkarzy, tak samo jak Łęczna, Pogoń, Korona oraz Piast, dlatego niewiele się tam działo. 
W Krakowie bardziej aktywne były Pasy. Gwiazdą miał być Jendrisek, a na razie pracuje by zostać rozczarowaniem rundy. Dziwne że Cracovia przygarnęła piłkarskiego obieżyświata Sretenovicia, bardziej logiczny był powrót Polczaka. Wisła wykupiła Jovicia, który z Bełchatowem zagrał niezłe spotkanie. Natomiast z Barrientosem nie wiążę nadziei, bo wygląda na zawodnika jednonożnego i szybko zostanie rozpracowany przez przeciwników.
Bełchatów stracił Arkadiusz Malarza, ale chyba bardziej ich cieszy pozyskanie Piecha, bo z defensywą jesienią nie mieli dużych kłopotów. Zawisza kupował na potęgę, ale z tego zaciągu tylko Prandescu, Maric i Majewski wyglądają solidnie, reszta niczym się nie wybija. Pawłowski zagrał dopiero jeden przyzwoity mecz. 













Brak komentarzy:

Prześlij komentarz