wtorek, 24 marca 2015

Konflikt wokół kadry

fot. rmf24.pl
Minęło już sporo czasu od ogłoszenia, że nowym kapitanem reprezentacji będzie Robert Lewandowski, ale emocje wokół drużyny narodowej wcale nie opadają. Wręcz przeciwnie, swoją decyzją o niepowołaniu Jakuba Błaszczykowskiego selekcjoner jeszcze mocniej podgrzał atmosferę.
Każdy trener ma prawo kształtować zespół według własnego uznania, ale też każdy podlega krytyce i musi tłumaczyć się ze swoich wyborów. Adam Nawałka też powinien się do tego przyzwyczaić. Nie zmieniło tego zwycięstwo z Niemcami, nie zmieni ewentualny sukces z Irlandią. Czasy kultu jednostki w naszej części świata słusznie odeszły do przeszłości. Zresztą więksi od niego doświadczali nieprzyjemności ze strony opinii publicznej. Aime Jacquet po wygraniu mistrzostwa świata mógł tryumfalnie wypominać dziennikarzom, że się mylili, natomiast wielu innych odchodziło w niesławie, kiedy ich koncepcje nie wypaliły. Brak powołania dla Tomasz Iwana był jednym z głównych argumentów za wyrzuceniem Jerzego Engela, mimo że awansował po 16 latach na Mundial.   
Tak więc to wynik spotkania z Irlandią wpłynie na ocenę decyzji obecnego "narodowego", choć przecież brak jednego zawodnika niekoniecznie musi być kluczowym czynnikiem. Jeśli wygra stanie się bohaterem (przynajmniej na chwilę) nawet dla tych, którzy niedawno nazywali go "Zawałką", jeśli straci punkty sprawa Błaszczykowskiego będzie się za nim ciągnąć do końca eliminacji.
Nawałka cały czas twierdzi, że chodzi wyłącznie o kwestie sportowe. To właśnie mnie najbardziej wkurza, bo nie ma odwagi powiedzieć prawdy, co tylko zaognia sytuację. Błaszczykowski zagrał ostatnio pełne 90 minut w Bundeslidze, wypracował dwa gole dla BVB  i niby pod względem sportowym ustępuje choćby Michałowi Żyro? Kuba nie pasuje do obecnej kadry - ok, Nawałka boi się konfliktu między byłymi kolegami z Dortmundu - ok, ale opowiadanie takich dyrdymałów tylko ośmiesza byłego kapitana. Rozumiem, że Wojciech Szczęsny dzielnie zmierzający po Puchar Anglii nie ma problemów z przesiadywaniem na ławce rezerwowych. Albo zasady są takie same dla wszystkich, albo traktuje je się tylko jako pretekst. 
Nie do końca jasna jest również sprawa z konferencją prasową, na której Błaszczykowski miałby oficjalnie przyznać, że godzi się z nową rolą w reprezentacji. Może to tylko plotka, ale jeśli ktoś naprawdę coś takiego wymyślił, to trzeba go trzymać jak najdalej od zespołu narodowego.
Częste są również głosy, że w ogóle nie należy się tą sprawą zajmować. To dziecinada, problemy trzeba rozwiązywać, a nie przemilczać, bo za chwilę wybuchną ze zdwojoną siłą. Wiadomo, że Lewandowski, Szczęsny i Krychowiak tworzą frakcję, która słabiej się dogaduje z Piszczkiem, czy Błaszczykowskim. Trudno, tak już jest między ludźmi, ale czy aż tak radykalne kroki są uzasadnione? Coraz mniej wierzę w powrót byłego kapitana do kadry, choć jego duch będzie tam ciągle obecny, jak duch Banka w Makbecie.    




Brak komentarzy:

Prześlij komentarz