wtorek, 3 lutego 2015

UEFA pokazała miejsce w szeregu

fot. mirror.co.uk
Cudu w Lozannie nie było. Zgodnie z przypuszczeniami Trybunał Arbitrażowy uznał argumenty Legii za bezzasadne i podtrzymał karę wydaną wcześniej przez UEFA. Mecz z Ajaksem odbędzie się bez udziału publiczności, dodatkowo drużyna z Łazienkowskiej zapłaci ponad 100 tys. euro grzywny.
Właściwie odwoływanie się było bezsensowne, bo rasistowskie wybryki są jednym z najcięższych, kibicowskich przewinień. Szkoda pieniędzy i czasu na prawnicze batalie z góry skazane na porażkę, ale prezesi klubu widocznie uznali, że mogą coś zwojować. Podobnie jak ze sprawą Celtiku ponieśli całkowitą porażkę. Po raz kolejny okazało się ile tak naprawdę znaczą w piłkarskim świecie. 
Moim zdaniem źle się stało, że zapadł taki werdykt. Oczywiście wina była bezsporna i kara się należała, lecz w ten sposób poszkodowane jest kilkadziesiąt tysięcy osób, które ze sprawą nie mają nic wspólnego. Zamykanie stadionów to ostateczność i sięganie po takie środki powinno być podyktowane brakiem innej możliwości zabezpieczenia meczu. Piłka nożna, jak każdy sport jest dla kibiców, rozgrywanie zawodów przy pustych trybunach, czyni takie wydarzenie kalekim. Starcie z Trabzonsporem było tego przykładem. Nawet dla oglądających spotkanie w telewizji lepiej, by publiczność zasiadła na trybunach, bo tworzy ona atmosferę typową dla sportowej rywalizacji. 
Dlatego lepszym rozwiązaniem byłoby otwarcie przynajmniej części obiektu, ale w zamian nałożenie wyższej grzywny, tak aby Legia nie zyskała finansowo na meczu z Ajaksem Zmobilizowałoby to ich do aktywniejszej walki przeciwko nieakceptowanym zachowaniom. Prezes Leśnodorski zapowiedział pozwy cywilne w stosunku do ludzi obrażających bramkarza Lokeren, ale temat ucichł. Czyżby nic z tego nie wyszło?  
Inna sprawa, że właśnie sam prezes swoim zachowaniem przyczynił się pogorszeniu reputacji Legii wśród europejskich działaczy. Po pierwsze dał zbyt duże przyzwolenie na stadionowe chuligaństwo. Nieprzypadkowo podczas jego rządów klub musiał wysupłać już ok. 10 mln zł na kary, to kwota wręcz niebotyczna. Miał również wypowiedzi, które pewnie się nie spodobały w federacji (na przykład o lewakach). Niestety, ale jeśli się idzie na wojnę to trzeba mieć argumenty, a Leśnodorski jest pariasem wobec działaczy UEFA. Często rację dyktuje silniejszy, a nie ten kto ją rzeczywiście posiada. Prezes już się o tym dowiedział, kiedy usłyszał od działacza z Nyonu, że przecież jak wam się nie podoba, to wcale nie musicie brać udziału w rozgrywkach UEFA. Może dlatego ostatnio bardziej aktywny jest Mioduski, a Leśnodorski siedzi cicho.    
 
 
 
 
 
 
 


1 komentarz:

  1. Leśnodorski to prawnik, więc on nie może się powstrzymać od kolejnych bezsensownych odwołań.

    OdpowiedzUsuń