niedziela, 1 lutego 2015

Mundial po katarsku

se.pl
Przez ostatnie kilkanaście dni mieliśmy próbkę tego jak mogą wyglądać mistrzostwa świata w piłce nożnej za siedem lat. Katar jakby na rozgrzewkę gościł u siebie światowy czempionat piłki ręcznej. Był to bardzo udany turniej dla Polaków, bo wywalczyli brązowy medal, ale pod względem organizacyjnym brakuje już powodów do zadowolenia. 
Najbardziej we znaki dali się sędziowie. Ich decyzje praktycznie uniemożliwiły Biało-Czerwonym walkę na równym prawach w półfinale, przeciwko gospodarzom. Jasne, że błędy zdarzają się każdemu, lecz takie ich natężenie powoduje podejrzenia o celową tendencyjność. A przecież inaczej niż w przypadku futbolu, arbitrzy piłki ręcznej mogą posiłkować się obrazem wideo. Już poprzedni rywale Katarczyków - Niemcy ostrzegali przed mocnym faworyzowaniem Azjatów przez rozjemców. Raczej nikt by nie chciał powtórki z Korei, gdzie doszło do podobnego ciągnięcia za uszy organizatorów turnieju. Może po przykrych doświadczeniach powstanie większa presja, by jednak korzystać z nowoczesnych technologii. Nawet jeśli nie wyeliminują one kontrowersji w 100%, zawsze stanowią poważne narzędzie presji na uczciwe sędziowanie.
Kolejna sprawa to farbowane lisy. Temat w Polsce świetnie znany, ale przez szejków rozdmuchany do gigantycznych rozmiarów. Oglądając mecze Katarczyków można było mieć wrażenie, że Arabowie mają wspólne korzenie z narodami bałkańskimi. Takie podkupowanie zawodników na chama budzi niesmak. Po to są oddzielne rozgrywki klubowe i reprezentacyjne, aby czymś się odróżniały. Na szczęście futbolowa centrala zdecydowanie bardziej rygorystycznie podchodzi do takich praktyk i gospodarze będą mieli znacznie utrudnione zadanie przy kaperowaniu reprezentantów. Trudno jednak oczekiwać, że w ogóle zrezygnują z pójścia na skróty. Zwłaszcza młodzi, wybijający się Afrykańczycy otrzymają propozycję zmiany barw. Zresztą taki Paulo Dybala też jeszcze nie zadebiutował w reprezentacji, a za siedem lat znajdzie się w najlepszym wieku dla piłkarza.        
Problemem mogą okazać się kibice. Wycieczka do Kataru raczej nie jest szczególnie atrakcyjną propozycją, zwłaszcza jeśli turniej odbędzie się w lecie, przy temperaturze sięgającej ponad 40 stopni. Miejscowi preferują raczej inne sporty, choćby wyścigi wielbłądów. Zresztą i tak by nie zapełnili stadionów, bo to najmniejszy kraj jaki dostał prawo organizacji Mundialu. Trzeba, więc będzie zastosować podobny manewr jak podczas właśnie zakończonych rozgrywek. Płacenie za kibicowanie trochę śmieszy, ale lepsze to niż puste trybuny. Niemniej martwi podejście do prawdziwych kibiców. Polacy musieli się borykać z nadgorliwą ochroną utrudniającą wspieranie własnej drużyny.       
Na szczęście ceny ropy naftowej i gazu dramatycznie spadły. Jest szansa, że państwa zajmujące się głównie handlem surowcami zajmą się tańszymi rozrywkami, a nie organizacją największych sportowych imprez.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz