sobota, 31 stycznia 2015

Puchar Narodów Afryki: ćwierćfinały

fot. dailymail.co.uk
Zakończyła się nudna faza grupowa i można mieć nadzieję, że zespoły wreszcie zaczną grać na maksa. Reprezentacje typowane do walki o medale swoją postawą nie powalały na kolana, lecz większość z nich jakoś zdołała przebrnąć dalej. Najbardziej zawiódł Kamerun. Podczas eliminacji spisywał się więcej niż przyzwoicie, ale w kluczowym momencie zawalił, tak jak zresztą na brazylijskim Mundialu. Decydujący mecz grali z WKS - rywalem, który ostatnio im leżał, dodatkowo ich przeciwnicy wcale nie prezentowali się tak, jak tego od nich oczekiwano. Co z tego skoro Nieposkromione Lwy miały ogromną trudność ze zdobywaniem goli. Największe gwiazdy: Aboubakar oraz Chuopo-Moting ani razu nie potrafiły pokonać bramkarza rywali. 
Zresztą to jedna z głównych bolączek Pucharu. Czołowi zawodnicy wyrwani ze swoich klubów traktują afrykańskie mistrzostwa jak przerywnik między rundami rozgrywek ligowych. Czarny Ląd jest znany przede wszystkim z piłkarzy ofensywnych, a na murawach Gwinei Równikowej pada mało goli. Żaden z graczy nie zdobył więcej niż dwóch. Z bardziej znanych nazwisk dokonał tego zawodnik Marsylii Andre Ayew. Jest również Max Gradel z St. Etienne. Tunezyjczyk Akaichi i Kongijczyk Bifouma to już postaci raczej anonimowe. A gdzie: Bony, Brahimi, Toure, Papiss Cisse, Aubameyang, Khazri, Pitroipa?
Niespodziewanie awansowały obie ekipy kongijskie, które zmierzą się w 1/4 finału. Oznacza to, że jedna z nich dostanie szansę walki o medale. Trafiły do łatwiejszych grup, ale i tak musiały okazać się lepsze od wyżej notowanych: Gabonu, Zambii czy Burkina Faso.  Również gospodarze wypełnili plan minimum. Teraz czeka ich spotkanie przeciwko Tunezji. Orły Kartaginy wydają się być solidniejszą drużyną, lecz przy tej ilości niespodzianek nie ma co mówić o faworytach. Piłkarze z Afryki Płn. prowadzeni przez Georgesa Leekensa prezentują super skuteczny futbol. Stwarzają mało sytuacji, lecz potrafią wykorzystać przynajmniej jedną w meczu. Zabraknie natomiast rewelacji poprzedniego PNA. Republika Zielonego Przylądka mogłaby zostać uznana za najnudniejszą drużynę turnieju, więc raczej nikomu nie będzie jej brakowało. 
Trudno miały Algieria i Ghana, choć ostatecznie obie reprezentacje zameldowały się w kolejnej rundzie. Lisy Pustyni jak dotąd mogą uchodzić za najbardziej ofensywny zespół, bo zanotowały zdobyły bramek. Widać, że gracze Christiana Gourcuffa jeszcze nie są w najwyższej formie, ale spotkanie z Senegalem zwiastuje progres. W ćwierćfinałowym hicie zmierzą się z Wybrzeżem Kości Słoniowej i chyba Algierii dawałbym większe szanse. Zgodnie z przewidywaniami nic nie ugrała RPA. Jednak w przyszłości południowcy mogą wrócić do afrykańskiej czołówki, bo drzemie w nich spory potencjał. Każdy mecz otwierali wyjściem na prowadzenie, którego później nie potrafili utrzymać. Z kolei Senegal fartownie wygrał z Ghaną i to było wszystko, czym mogli się poszczycić podczas tegorocznego Pucharu.
Czarne Gwiazdy można porównać do solidnego walca, który powinien przejechać się po Gwinejczykach. Piłkarze Michela Dussuyera awansowali tylko dzięki szczęśliwemu losowaniu, choć trzeba przyznać, że na razie nie znaleźli pogromcy. W pokonanym polu pozostawili Mali Henryka Kasperczaka, właśnie dzięki łutowi szczęścia. Ogólnie grupa D przejdzie do historii. Na sześć potyczek padło pięć remisów 1-1 i tylko Iworyjczykom udało się zwyciężyć.         




  

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz