środa, 21 stycznia 2015

Powrót do przeszłości: Bakero w Polsce

fot. orange.pl
Spore zaskoczenie wzbudziła w Polsce informacja o możliwym zatrudnieniu Jose Marii Bakero na stanowisku dyrektora sportowego Barcelony, gdzie miałby zastąpić Zubizarettę. Pewnie do Katalonii nie doszły słuchy o jego osiągnięciach podczas pobytu nad Wisłą, a jeśli nawet to bardziej pamięta się jego występy w barwach Blaugrana, niż trenerskie niepowodzenia.
Ponad pięć lat temu zatrudnienie Bakero przy Konwiktorskiej wzbudziło sporą sensację. Rzadko się zdarza, by tak wielka gwiazda zdecydowała się pracować w Ekstraklasie. Kiedy obejmował Czarne Koszule sytuacja nie była najlepsza. Wśród ligowej stawki klub zajmował przedostatnie miejsce, a ówczesny prezes Wojciechowski groził zaprzestaniem wypłacania pensji piłkarzom. Mimo, że trwała dopiero runda jesienna Bask był już trzecim szkoleniowcem Polonii w sezonie (nie licząc tymczasowego opiekuna - Marcina Libicha). Jego poprzednik - Dusan Radolsky popracował ledwie 2,5 miesiąca.
Kadra drużyny wcale nie była słabsza, niż w poprzednich rozgrywkach, które Poloniści skończyli na czwartej pozycji. Takie nazwiska jak Przyrowski, Mierzejewski, Piątek, Trałka, czy Jodłowiec coś znaczyły w polskiej piłce. Bakero od razu trafił na głęboką wodę. Pierwszym przeciwnikiem była Legia i udało się odnieść mały sukces, bo derbowy remis wstydu nie przynosi.
Potem Czarne Koszule prezentowały się chimerycznie. Dobre mecze przeplatały słabymi, niemniej Bask w miarę spokojnie utrzymał zespół na najwyższym szczeblu. Ambicje właściciela sięgały jednak znacznie wyżej. Podczas pierwszego, pełnego sezonu pracy Bakero zespół miał walczyć o czołowe lokaty.
Czarne Koszule rozpoczęły z wysokiego C. Wzmocnione kilkoma głośnymi nazwiskami (Sobiech, Smolarek) w czterech pierwszych kolejkach zapisały dziesięć oczek. Dodatkowo prezentowały piękny styl, czego przykładem było ogranie Legii 3-0. Jednak po raz kolejny dał o sobie znać wybuchowy temperament Wojciechowskiego. Pierwsza porażka w sezonie spowodowała, że stracił on cierpliwość do szkoleniowca i Bakero został zastąpiony przez Pawła Janasa. W sumie przygodę z Polonią trzeba uznać za umiarkowanie udaną.
Okres bezrobocia nie trwał długo, bo pomocną dłoń wyciągnął Jacek Rutkowski. To całkiem inny typ niż JW, więc były pomocnik Barcelony mógł liczyć na spokojniejszą pracę. Trzeba przyznać, że Bakero ma szczęście do debiutów. Z Kolejorzem musiał stawić czoła Manchesterowi City. Obywatele wówczas jeszcze nie byli tak silni jak obecnie, lecz ich pokonanie i tak było dużym wyzwaniem. Po kapitalnym meczu, który przeszedł do historii współczesnego, polskiego futbolu kibice zaczęli postrzegać Baska jako cudotwórcę.
Później już tak dobrze nie było. Lech, który bronił tytułu mistrzowskiego w lidze spisywał się poniżej oczekiwań, zmiana szkoleniowca niewiele dała. Jednak wszyscy koncentrowali się na wiosennym dwumeczu ze Sportingiem Braga, więc szybko wybaczano ekstraklasowe wpadki. Gdy w końcu nadszedł sądny dzień mit Hiszpana prysnął jak mydlana bańka.
Pierwsze spotkanie poznaniacy wygrali 1-0. Na wyjazd pojechali z ogromnymi szansami zwojowania Europy. Wtedy swoje piętno postanowił odcisnąć trener. Rozgrywającego Stilicia wstawił na szpicę, a podstawowego snajpera Rudniewa desygnował do gry w drugiej linii. Lechici przez większość spotkania nie mogli się połapać w nowym ustawieniu i przegrali 0-2.       
Sezon zakończyli dopiero na piątej pozycji, dodatkowo przegrali finał Pucharu Polski z Legią. Mimo to Bakero dostał kredyt zaufania. 
Początek nowych rozgrywek znów był efektowny. Zespół z Bułgarskiej wygrywał mecz za meczem i to wysoko. Z czasem wszystko zaczęło się psuć. Trener chyba stracił autorytet u piłkarzy, zresztą sam wyglądał na zmęczonego zagraniczną pracą.
Także kibice mieli dość, często wygwizdując swoją drużynę. Miarka się przebrała, gdy Lech rozpoczął rundę wiosenną kompletnie nieprzygotowany. Porażki z Bełchatowem oraz Ruchem sprawiły, że prezes Rutkowski odstąpił od swojej zasady niezwalniania szkoleniowców w trakcie trwania sezonu. Po wielkopolskiej przygodzie już nikt nad Wisłą nie dał Bakero szansy prowadzenia klubu.    








Brak komentarzy:

Prześlij komentarz