poniedziałek, 6 października 2014

Zadyszka dominatora

fot. psg.fr
W cieniu rozlicznych, wczorajszych wydarzeń  sportowych, rozegrano w Paryżu hit ligi francuskiej. Spotkanie mistrza z wicemistrzem nie można nazwać inaczej, choć obie drużyny zmagają się z problemami i sezon rozpoczęły kiepsko. Dotyczy to zwłaszcza Monaco, które sprzedało dwóch najlepszych graczy. Właściciel drużyny stracił na rozwodzie połowę majątku szacowanego na 9 mld $. Co prawda zostało mu jeszcze 4,5 mld, ale najwidoczniej nie ma wielkiej ochoty tracić ich na futbol. No cóż, nowa partnerka też ma swoje potrzeby.
Dość nieoczekiwanie to klub z Księstwa był strona przeważającą. Owszem, gospodarze częściej byli w posiadaniu piłki, lecz nie specjalnie wiedzieli, co z nią zrobić. Brak Zlatana był aż nadto widoczny. Cavani się starał, ale momentami wprowadzał więcej chaosu, niż było z niego pożytku.
Za to podopieczni Leonardo Jardima bardzo groźnie kontrowali. Po kapitalnym strzale Carrasco, na wysokości zadania stanął Salvatore Sirigu. Z kolei po strzale Layvina Kurzawy, piłkę z bramki wybijał obrońca. Inna sprawa, że niedoszły reprezentant Polski powinien wykończyć tą akcję z większą pewnością.
Kiedy wydawało się, że bramka dla Monaco jest kwestią czasu, paryżanom wyszła jedna kontra i to oni objęli prowadzenie. Rywale wyrównali tuż przed końcowym gwizdkiem, po ping-pongu w polu karnym. Obrona zespołu Laurenta Blanca zachowała się bardzo nieporadnie. Davidowi Luizowi przypomniały się pewnie obrazki z brazylijskiego mundialu.   
Tym samym PSG znowu nie udało się zgarnąć pełnej puli. W dziewięciu kolejkach mistrz wygrał tylko trzy razy, choć z drugiej strony jeszcze nie znalazł pogromcy. Rozpieszczeni kibice z Parc des Princes mogą się jednak poczuć trochę zaniepokojeni postawą drużyny. Tym bardziej, że urósł im poważny konkurent. 
Nie miałem wątpliwości, że Marcelo Bielsa to właściwy człowiek na szkoleniowca Marsylii. Mimo to, nie spodziewałem się aż tak szybkich rezultatów. Po słabym początku, ekipa z południa zanotowała siódmą wiktorię z rzędu. Najgroźniejszych rywali ze stolicy wyprzedza już o siedem oczek.   

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz