sobota, 20 września 2014

Kto wjedzie do finału?

fot. Janusz Gąciarz
Żużlowy sezon wkracza w decydującą fazę. Jutro dwie z czterech drużyn pożegnają się z marzeniami o tytule mistrzowskim. Uprzywilejowaną pozycję wywalczyły sobie przed tygodniem zespoły, nie uchodzące za faworytów. Gorzów i Tarnów, które zdominowały część zasadniczą muszą gonić wyniki. Szkoda tylko, że taka sytuacja została w dużej mierze spowodowana kontuzjami. Nie jest to sprawiedliwe, lecz sprzyja atrakcyjności widowiska.
Tarnowskie Jaskółki podejmą Unię Leszno, na obiekcie który w tym roku pozostaje niezdobyty. Pomijając spotkanie z Falubazem, gdzie zawodnicy Marka Cieślaka wystąpili w mocno rezerwowym składzie, najbliżej zwycięstwa byli... Leszczynianie. Co prawda, gdyby powtórzył się wynik z tamtego meczu, w finale pojechaliby tarnowianie, ale przecież wtedy zdrowy był Hancock. Amerykanin dołożył solidną cegiełkę do tryumfu, notując 9 pkt i 3 bonusy. Można być spokojnym o Łagutę i Kołodzieja. Stadion przy Zbylitowskiej to ich królestwo - obaj mają średnią domową powyżej 2,5 pkt na bieg. Większą niewiadomą jest Vaculik, ciągle zmagający się ze skutkami urazu obojczyka.
Atutem Leszna jest bodaj najbardziej wyrównany skład w lidze. Co prawda brakuje wyrazistego lidera, bo Nicki Pedersen nie zawsze wywiązuje się z tej roli, ale przynajmniej każdy robi swoje. W rewelacyjnej dyspozycji znajduje się młodszy z braci Pawlickich. Nie robi mu różnicy tor, na którym rywalizuje. Wszędzie wykręca wyniki powyżej oczekiwań. Zresztą drugi z juniorów - Musielak, też nie pozostaje w tyle. W pierwszym tarnowskim starciu, ci dwaj byli najskuteczniejszymi żużlowcami Byków. Leszno ma niepowtarzalną okazję do sprawienia sensacji, lecz na wysokości zadania musi stanąć druga linia. We trzech, może się nie udać obronić zaliczki.     
W drugim półfinale spotkają się starzy znajomi. Stal i Falubaz żyją jak pies z kotem. Kto wie, czy dla zwycięzcy, wynik derbów nie będzie ważniejszy, niż rezultat finałowego starcia.
Runda zasadnicza pokazała, jak wyrównane będzie to spotkanie. Wtedy żadna z drużyn nie zgarnęła bonusa. Wynik pierwszej rywalizacji w playoffach też był bardzo zbliżony do tamtych rezultatów. Jeden bieg może zdecydować, o tym kto powalczy o złoto.
Gospodarze liczą na Kasprzaka. Wielu już chyba zwątpiło w jego talent, ale ten sezon należy do niego. Miejsce na pudle mistrzostw świata jest bardzo realne. W lidze Kasper też rzadko ustępuje miejsca innym. Dzielnie sekunduje mu Bartek Zmarzlik, który zwłaszcza u siebie potrafi objeżdżać każdego zawodnika w lidze. Nie pojedzie Puk Iversen, Gorzowianie w jego miejsce zastosują pewnie ZZ, dużą rolę odegra zatem sprzęt pozostałych zawodników, który będzie musiał wytrzymać dodatkowy bieg.
Problemem może być też sobotni występ Zagara w Lonigo. Sukces w GP Challenge może go uskrzydlić, z drugiej strony dodatkowe zawody oznaczają większe zmęczenie, zarówno zawodnika, jak i sprzętu.
Zielonogórzanie odetchnęli z ulgą, bo formę złapał Andreas Jonsson. Przy absencji Dudka, Szwed ratuje sytuację. Jeśli AJ pojedzie w Gorzowie, tak jak w fazie zasadniczej, to w ogóle nie ma o czym rozmawiać. Na szczęście, przy ogólnej mizerii w GP, Jarek Hampel w rodzimych rozgrywkach trzyma poziom. Musi się tylko dogadać z motocyklami, bo rezerwa taktyczna będzie raczej nieunikniona. 
Ogromny problem Zielona Góra ma z juniorami. Na tle młodzieżowców Gorzowa wypadają blado. Ewidentnie widać, że Falubaz ma więcej luk w składzie. Może się zdarzyć jakaś eksplozja formy Łoktajewa, czy Becha, ale patrząc realnie faworytem będzie drużyna Stali.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz