czwartek, 25 września 2014

Byki w finale

fot. eli11.wrzuta.pl
O lubuskich derbach nie ma nawet co pisać. Falubaz się skompromitował. Tylko Andreas Jonsonn stanął na wysokości zadania i podjął walkę z gospodarzami. Szwed złapał wiatr w żagle. W sobotę, na sztokholmskim owalu, znów może powalczyć o zwycięstwo. Najwięcej pretensji można mieć krajowych liderów: Hampela i Protasiewicza, którzy łącznie wywalczyli 3 oczka. Ustępujący wicemistrz świata, jeździ jak junior. Może niech już sobie zrobi wakacje i nie zabiera miejsca w GP.
Dużo ciekawej było w Tarnowie. Po zwycięstwie na własnym torze, leszczynianie uwierzyli, że mogą wyeliminować osłabionego kontuzjami przeciwnika. O niedyspozycji Hancocka było wiadomo od dawna, na domiar złego w Lonigo rozbił się Kołodziej. Wczoraj wystąpił, jednak jeździł asekuracyjnie. Ewidentnie zdrowie nie pozwoliło mu na pokazanie swoich umiejętności.
W zespole Adama Skórnickiego zabrakło Bjerre, ale wartości Duńczyka nie można porównywać z Hancockiem i Kołodziejem.
Dla gospodarzy mecz zaczął się pechowo i tak zostało do końca. Świetnie spod taśmy wyskoczył debiutant Thorssell, nie dowiózł prowadzenia do mety, bo motocykl odmówił posłuszeństwa. Jednak awans Byków to nie jest tylko kwestia szczęścia. Trzeba przyznać, że goście byli świetnie spasowani z tarnowskim torem. Atomowe starty pozwalały kontrolować sytuację na pierwszym łuku. W tym aspekcie brylował zwłaszcza Musielak. Zresztą juniorzy to też kluczowy element dla przebiegu wczorajszej rywalizacji. Leszczynianie wygrali tutaj 16-3. 
Oba kluby, przed sezonem nie były uznawane za faworytów do medali. Wyżej stały akcje Torunia, Zielonej Góry i Gorzowa. W przypadku podopiecznych Cieślaka nie można, więc mówić o tragedii. Jasne, że runda zasadnicza rozbudziła nadzieje, lecz nad Jaskółkami ciągle wisiał topór w postaci wąskiej kadry. W pewnym momencie musiało się to zemścić. Zresztą w ogóle należy pomyśleć, aby ograniczyć liczbę startów. Polscy kibice, którzy w dużej mierze utrzymują ten sport, chcą w playoffach widzieć ściąganie na najwyższym poziomie, a nie tych, którzy akurat nie doznali kontuzji w zagranicznych zawodach.



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz