wtorek, 22 marca 2016

Grają nie tylko Orły

fot. bbc.co.uk


Przedświąteczne dni będą pierwszą tego roku okazją do sprawdzenia formy reprezentacji narodowych. Szczególnie interesują nas rywale Biało-Czerwonych podczas Euro2016 i eliminacji do rosyjskich mistrzostw świata. Oprócz tego jest kilka ciekawych konfrontacji, które są niezłą wymówką, aby oderwać się od sprzątania i pieczenia wielkanocnej babki. Oto przegląd najciekawiej zapowiadających się spotkań. 
23.03.
Rumunia - Litwa (godz. 19.00) - mecz ciekawy tylko ze względu na Rumunię, która będzie naszym rywalem podczas eliminacji do następnego Mundialu. Piłkarze Anghela Iordanescu będą zdecydowanym faworytem, tym bardziej że pod jego wodzą jeszcze nie doznali goryczy porażki. Przez cały miniony rok nikt nie znalazł na nich patentu, a przed własną publicznością ostatni raz ulegli Algierii tuż przed brazylijskimi mistrzostwami świata. Ekipa uosobiona bardziej defensywnie, podczas eliminacji straciła tylko dwa gole, ale strzeliła raptem jedenaście. Fakt, że trafiła im się dość wyrównana grupa, z której wyszli na drugim miejscu, ulegając Irlandii Płn. Jesienią postawili się Włochom remisując w Bolonii 2-2. Rumuni brakuje gwiazd na miarę Hagiego, czy nawet Mutu. Najbardziej znany jest chyba ciągle kapitan - Razvan Rat, były gracz Szachtara Donieck, a obecnie piłkarz Rayo Vallecano.      
Mecz będzie debiutem selekcjonera Litwy - Jankauskasa. Czeka go trudne zadanie, ponieważ nasi sąsiedzi grali tragicznie podczas ostatnich miesięcy. W grupie wyprzedzili jedynie San Marino, a rok zamknęli z sześcioma porażkami w ośmiu starciach. Mają duże problemy ze zdobywaniem bramek, co źle wróży podczas starcia z mocną obroną rywali.
24.03.
Turcja - Szwecja (godz. 19.45) - Turcy awansowali bezpośrednio jako najlepszy zespół spośród tych, które zajęły trzecie miejsce. Nie uniknęli przy tym dużych wpadek jak remisy z Łotwą, ale końcówkę mieli piorunującą pokonując kolejno: Holandię, Czechy oraz Islandię. W ogóle podopieczni Fatiha Terima poczynili spory progres przez ostatnie kilkanaście miesięcy, od listopada 2014 r, kiedy pokonali Kazachstan odnieśli siedem zwycięstw i trzy razy remisowali. Należy podkreślić, że udało się ograniczyć liczbę traconych goli (dwa podczas ośmiu ostatnich spotkań), a jeśli chodzi o ofensywę to trzeba wymienić dwa, dobrze znane nazwiska: Arda Turan i Hakan Calhanoglu.     
Co tu dużo mówić, Szwecja to Zlatan Ibrahimovic. Bez napastnika PSG Trzech Koron pewnie nawet nie byłoby na Euro. W eliminacjach zajęli trzecie miejsce, wygrywając tylko połowę meczów. Grupę mieli tak słabą, że praktycznie nie byłoby możliwe spaść jeszcze niżej. Szczęście dopisało im również przy losowania baraży, gdzie trafili najsłabszą od wielu lat Danię. Udało się ją przejść, choć nie bez problemów, ale różnicę zrobił Zlatan. Inna sprawa to problemy wyjazdowe, ostatni raz Szwedzi wygrali przed obcą publicznością z przyzwoitym rywalem ok. 2,5 roku temu.      
Dania - Islandia (godz. 20.00) - mecz warty obejrzenia, choćby ze względu na zmianę selekcjonera Danii. Wielu czytelników pewnie nawet nigdy nie widziało tej ekipy pod wodzą kogoś innego niż Morten Olsen. Tymczasem początkiem miesiąca stery objął Norweg Age Hareide, wcześniej trenujący szwedzkie Malmoe. Ekipa z północy kontynentu skompromitowała się podczas kwalifikacji i słusznie zabraknie jej we Francji. Nowego sternika czeka trudne zadanie i wydobycie drużyny z gigantycznego kryzysu, dość powiedzieć, że nie wygrała ona już od sześciu meczów.
Wyspiarze długo byli największą sensacją europejskiej piłki, ale odkąd awansowali do ME piłkarze Lagerbacka spuścili z tonu. Wygrali tylko mecz o czapkę śliwek z Finlandią, rozgrywany w Emiratach Arabskich, wcześniej doznając trzech porażek z rzędu, w tym z Polską. Przede wszystkim rozregulowała się formacja obronna, która była kluczem do awansu. Podczas dwóch spotkań listopadowych, rozgrywanych na przestrzeni kilku dni stracili więcej bramek niż podczas dziesięciu potyczek kwalifikacyjnych. W Warszawie sprawiali wrażenie chaosu, Zaczęli od trafienia Sigurdssona, czyli mieli wręcz wymarzoną sytuację do kontrolowania zawodów i gry z kontry, tymczasem dali sobie wbić cztery sztuki. Czyżby balon pękał na naszych oczach jeszcze przed turniejem?
Ukraina - Cypr (godz. 20.00) - sąsiedzi ze wschodu interesują nas jako rywale grupowi. Mychajło Fomenko odmienił słabo grających wcześniej Ukraińców. W trzydziestu meczach doznał tylko czterech porażek i to z mocnymi przeciwnikami. Mimo tego awansowali dopiero po barażach ze Słowenią. Kluczową rolę odgrywają skrzydła w postaci Jarmolenki oraz Konoplanki. Oprócz tego trener zwraca uwagę na szczelność obrony, której ciężko strzelić więcej niż raz, za jego kadencji tylko Francja potrafiła to zrobić. Na korzyść gospodarzy przemawia również fakt ich dobrej postawy wiosną. Odkąd Fomenko kieruje kadrą, doznali tylko jednej porażki (z Hiszpanią) w pierwszych sześciu miesiącach roku.   
Cypr podczas eliminacji spisywał się poniżej oczekiwań dlatego włodarze federacji zdecydowali się na zmianę opiekuna kadry. W piątek zadebiutuje Christiakis Christoforou, który zastąpił Pambosa Christodoulou. Chyba jednak większym problemem są wartościowi zawodnicy, a właściwie ich brak. Nic dziwnego, że Cypryjczycy muszą posiłkować się farbowanymi lisami jak Vincent Laban, czy znany z Legii Dossa Junior. Światełkiem w tunelu jest jedynie lepsza postawa wyjazdowa niż przed własną publiką. Podczas eliminacji zespół wykorzystał gościnność Bośniaków i Izraelczyków.     
Czechy - Szkocja (godz. 20.45) - Czesi wygrali najmocniejszą grupę doznając tylko dwóch porażek, ale z pewnością te wpadki wstydu nie przynoszą. Wypomnieć bardziej można remis u siebie z Łotwą. To zresztą rzadkość, bo odkąd selekcjonerem jest Pavel Vrba nasi sąsiedzi grają bezkompromisowo, notując podział punktów zaledwie trzy razy na siedemnaście prób. Co ciekawe były trener Ziliny i Viktorii Pilzno zaczął od dwóch remisów, widocznie było to na tyle traumatyczne przeżycie, że później starał się go uniknąć. Z Czechami graliśmy kilka miesięcy temu i szczerze mówiąc łatwo ich pokonaliśmy. Brakuje im gwiazd pokroju Nedveda, czy Barosa jednak właściwie nie schodzą poniżej określonego poziomu. Wystarczy zobaczyć jak radzi sobie w LE Sparta Praga.
Szkotom brakuje umiejętności, ale starają się nadrabiać ambicją. To pewnie zasługa Gordona Strachana, który niski wzrost rekompensuje charakterem. W eliminacjach zaliczyli solidną wpadkę, kiedy z Tbilisi wyjechali bez punktów. Gdyby wtedy wymęczyli sukces, pewnie zastąpiliby Irlandczyków podczas baraży. My sami poznaliśmy jak twardym orzechem do zgryzienia są Szkoci. Dwa remisy wywalczone z wielkim trudem to nasz cały urobek przeciwko temu zespołowi. Pytanie tylko czy po przegranej kampanii będą tą samą ekipą. Podejrzewam, że Strachan zacznie już budować nową drużynę pod kolejne eliminacje. Dobrze by było zacząć ten etap od zwycięstwa, bo z mocnym rywalem nie wygrali już prawie równo rok.
Włochy - Hiszpania (godz. 20.45) - Antonio Conte kończy po Euro swoją przygodę z włoską reprezentacją i obejmie Chelsea. Jak do tej pory nie ma czego żałować, bo Italia spisuje się poniżej oczekiwań. W grupie swoje zrobiła, choć z takimi przeciwnikami nie mogło być inaczej. Godnym rywalem była tylko Chorwacja i akurat jej nie udało się ani razu pokonać. Zresztą to jest właśnie największa bolączka, trudno sobie przypomnieć jakąś wartościową wiktorię Włochów. Pokonywanie Malty, czy Norwegii, zresztą w nieprzekonującym stylu trudno uznać za wielki sukces dla 4-krotnych mistrzów świata. W ostatniej serii sparingów miejsce w szeregu pokazała im Belgia. Przede wszystkim Squadra Azzurra ma problemy ze zdobywaniem goli, sam Lewandowski strzelił tylko trzy bramki mniej w eliminacjach niż cały włoski team. 
Trauma brazylijska zdaje się już zaleczona. Hiszpanie w cuglach wygrali grupę, tylko raz pozwalając sobie na wpadkę. Nastrzelali przy tym sporo goli i wypromowali napastnika Valencii - Paco Alcacera. Ostatnie siedem meczów to komplet zwycięstw, w tym z Anglią. Forma hiszpańskich drużyn w europejskich pucharach też świadczy o dobrej kondycji tamtejszego futbolu. Jeśli coś martwi del Bosque to ewentualnie niestabilne zachowanie Diego Costy, który znowu nawywijał. Wystarczy jednak spojrzeć na ławkę rezerwowych z ostatniego spotkania, żeby zobaczyć jaki potencjał ma aktualny mistrz Europy. Nawet kontuzja lub słabsza forma kilku ważnych graczy nie musi skutkować dramatem.       
Walia - Irlandia Płn. (godz. 20.45)
Mecze Walijczyków nie zachwycają postronnych kibiców, bo pada w nich mało goli. Podczas kwalifikacji tylko piętnaście, po Rumunii najmniej z uczestników Euro (Albania grała dwa mecze mniej). Kiedy gracze Chrisa Colemana stracą więcej niż jedną bramkę prawie na pewno przegrają. Tą prawidłowość chcieli przełamać przeciwko Holendrom, ale skończyło się jak zwykle, czyli porażką. Trochę dziwne, ponieważ największe atuty Walia ma z przodu. Garetha Bale'a zazdroszczą znacznie bardziej cenione ekipy, który do pomocy ma przecież Ramseya. 
Choćby Irlandia Płn. chciałaby z pewnością mieć w swoich szeregach takich zawodników jak wymieni powyżej. Niestety Michael O'Neill musi tworzyć zespół bez wirtuozów, a dysponując tylko rzemieślnikami futbolu. Na słabą grupę eliminacyjną to wystarczyło, ale Wyspiarze rzadko mają okazję do prawdziwego testu swoich umiejętności, więc trudno rzetelnie ocenić ich poziom. Ze średniakami radzą sobie przyzwoicie, świadczy o tym seria ośmiu spotkań bez porażki. Jak daleką drogę przeszli pokazuje bilans pierwszych osiemnastu konfrontacji pod wodzą obecnego selekcjonera, z których zwyciężyli jedną. Rzadko wygrywają potyczki towarzyskie, nie wiem czy wynika to z lekceważenia, czy z testowania wielu zawodników i wariantów gry. Nie zachwycają również podczas meczów przeciwko ekipom najbliższym geograficznie. Ze Szkocją przegrali 0-1, a z południowymi sąsiadami bezbramkowo zremisowali.      
25.03.
Irlandia - Szwajcaria (godz. 20.45) - nasi niedawni przeciwnicy grupowi prześlizgnęli się do Euro dzięki pokonaniu Bośni i Hercegowiny. Mieli szczęście, bo z trudniejszym przeciwnikiem mogli sobie nie poradzić. Szczerze mówiąc, to jakoś specjalnie nie zachwycali podczas eliminacji, już Szkocja mi się bardziej podobała. Irlandczycy byli tylko specjalistami od robienia psikusów Niemcom, z którymi wywalczyli cztery punkty. Trzeba jednak zauważyć, że w Dublinie ciężko jest pokonać graczy O'Neilla, ostatni raz dokonali tej sztuki Turcy prawie dwa lata temu.
Szwajcaria łatwo zapewniła sobie awans, ale wylosowała przyjemną grupę. Ogólnie ekipa Petkovicia wyspecjalizowała się w ogrywaniu pariasów europejskiego futbolu, natomiast ma problem z mocniejszymi drużynami. Dopiero zwycięstwo nad rosnącą w siłę Austrią może odmieni ten trend. Mecze Helwetów są ciekawe, ponieważ kibice mogą liczyć na sporą liczbę goli. Nic dziwnego, bo głównymi atutami są gracze ofensywni, przede wszystkim: Drmic, Seferovic oraz Mehmedi, czyli trio z Bundesligi plus oczywiście reprezentujący Stoke Shaqiri.    
Holandia - Francja (godz. 20.45) - Oranje interesują nas z tego powodu, że w czerwcu będą naszymi przeciwnikami. Jak wiadomo kadra prowadzona przez Danny'ego Blinda jest przebudowywana. Sam selekcjonerom objął zespół po Guusie Hiddinku, który całkowicie poległ. Mistrzowie Europy z 1988 r. nie zakwalifikowali się nawet do tegorocznego turnieju. Przede wszystkim szwankowała gra obronna, podczas dziesięciu spotkań eliminacyjnych tylko Łotwa dwukrotnie nie zdołała pokonać bramkarza Holendrów. W listopadzie doszło do małego przełomu, bo drużyna wreszcie zwyciężyła trochę mocniejszego rywala. Na Cardiff Stadium strzeliła gospodarzom trzy bramki, ale straciła dwie, czyli problemy defensywne ciągle dają o sobie znać. I to mimo gry piątką obrońców.    
Gospodarze turnieju nie grali eliminacji, więc można opierać się tylko na meczach sparingowych. Z drugiej strony daje to nawet lepszy obraz, bo przeciwnicy byli o wiele mocniejsi niż autsajderzy europejskiej piłki pokroju San Marino/Gibraltaru. Deschampsowi udało się zbudować naprawdę ciekawy zespół, który powinien być brany na poważnie nawet w kontekście tytułu mistrzowskiego. Tacy piłkarze jak: Griezmann, Martial, czy Pogba są gwiazdami w swoich klubach. Do pełni szczęścia brakuje stabilizacji formy, bo po świetnym spotkaniu jak z Niemcami, przychodzi słabszy jak przegrana z Anglią. Francuzi grają bezkompromisowo, podczas ostatnich jedenastu konfrontacji, ani razu nie zanotowano remisu. 










Brak komentarzy:

Prześlij komentarz