piątek, 20 listopada 2015

Wszystkie dzieci Nawałki

fot. thenews.pl
Chyba najbardziej medialnym polskim piłkarzem jest obecnie Bartosz Kapustka, o którym pisze się więcej niż o Lewandowskim, czy Krychowiaku. Niewątpliwie Adam Nawałka miał nosa dając szansę młokosowi z Cracovii. Nie pierwszy raz opiekun kadry dokonał właściwej selekcji, choć zdarzały mu się również spektakularne pomyłki. Jeśli spojrzeć na piłkarzy, którzy debiutowali u krakowianina, to jednak większość z nich obecnie może tylko marzyć o biało-czerwonej koszulce. 
Piotr Ćwielong - bardziej kojarzy się z dyskusjami o pogodzie niż ze sportowymi dokonaniami. Jego powołanie wzbudziło dużą krytykę i słusznie. 81 minut w bezbarwnym meczu przeciwko Irlandii powinno skończyć jego reprezentacyjną karierę. I tak będzie miał o czym opowiadać wnukom. Obecnie okupuje ławkę rezerwowych w Bochum.
Adam Marciniak - gra w Górniku Zabrze stała się niezwykle opłacalna odkąd fotel selekcjonera objął Adam Nawałka. Marciniak miał był ewentualną alternatywą dla bocznych obrońców. Zaliczył dwa występy z orłem na piersi i trzeba go zaliczyć do błędów etapu niemowlęcego kadencji obecnego "narodowego". W Larnace praktycznie nie gra.
Rafał Kosznik - mało kto pewnie pamięta, że Kosznik został wystawiony w debiucie Nawałki. Polacy rozegrali fatalne spotkanie i przegrali ze Słowacją, a lewy obrońca Górnika został oceniony bardzo surowo. Sam selekcjoner też zdał sobie chyba sprawę, że to nie jest international level, bo więcej już nie korzystał z usług tego zawodnika mimo sporego deficytu na tej pozycji. Kosznik stanowi ważne ogniwo swojego klubu, który jednak spisuje się znacznie poniżej oczekiwań. 
Krzysztof Mączyński - też znajomy z Roosevelta. Tym razem strzał w dziesiątkę. Początkowo krytykowany defensywny pomocnik stał się podporą reprezentacji podczas eliminacji. Z Krychowiakem stanowią w środku solidny duet. Oczywiście Wisła też nie wyobraża sobie składu bez niego.
Igor Lewczuk - grał tylko w styczniowych meczach bez znaczenia. Wygląda, że on również odpadł już z wyścigu o Euro2016. Nigdy nie był jakimś brylantem, raczej wyrobnikiem. W Legii też spełnia taką rolę, choć wywiązuje się z niej solidnie. Z nim w składzie warszawianie tracą sporo goli, ale to przecież nie jest wyłącznie jego wina. 
Mateusz Zachara - sytuacja podobna do Lewczuka, zresztą grali w tych samych spotkaniach. Trudno sobie wyobrazić, że to jemu przypadnie rola zmiennika Lewandowskiego i Milika. Sam zawodnik chyba też zdał się z tego sprawę wybierając na pracodawcę Chińczyków. Początkowo grał tam w każdym meczu ligowym, lecz ostatnio coraz częściej odpoczywa od futbolu.
Michał Masłowski - niecałe 100 minut i asysta z Norwegią na razie muszą wystarczyć Masłowskiemu. Wiązano z nim spore nadzieje, jednak urazy i transfer do Legii zahamowały jego rozwój. Przy Łazienkowskiej jest już raczej spalony, musi zrobić krok w tył.
Karol Linetty - zdrowie doskwiera również pomocnikowi Lecha. Gdyby nie kontuzje już pewnie wyjechałby z Polski. Nawałka oszczędnie gospodaruje jego siłami, lecz to poważny kandydat w kontekście wyjazdu do Francji. Zagrał z Irlandią na Narodowym i dał radę. Zmiana trenera mistrza Polski nie wpłynęła na osłabienie pozycji Linettego.  
Maciej Wilusz - w pierwszej połowie 2014 r. znajdował się w orbicie zainteresowań Nawałki. Kiedy biegał po murawie z orłem na piersi Polacy dali sobie strzelić tylko jednego gola, więc raczej nie zawiódł. Inna sprawa, że rywalizował w meczach bez znaczenia. Niewypałem okazał się transfer do Lecha, gdzie słabo sobie radził. O kadrze może na razie zapomnieć.
Rafał Leszczyński - z Ząbek do kadry. Piękna historia, którą żyła Polska, jednak na razie Kopciuszek nie stał się księżniczką. Konkurencja między słupkami drużyny narodowej jest zbyt duża, by Leszczyński został choćby numerem 3. Powinien się skoncentrować na regularnej grze w lidze, z czym ma w Gliwicach problem.  
Wojciech Golla - wielkiej kariery dotąd nie zrobił, lecz warto sobie przypomnieć tą postać. Po okresie gry w Pogoni, kiedy wyróżniał się na tle polskich ligowców wyjechał do Holandii, gdzie radzi sobie bardzo dobrze. Jeśli ciągle będzie cieszył się szacunkiem trenera Nijmegen, to pewnie powiększy swoje reprezentacyjne portfolio, które dotąd obejmuje tylko jedną pozycję.    
Michał Miśkiewicz - dostał szansę przeciwko Mołdawii, bramki nie puścił, ale więcej już nie zagrał. Prawdopodobnie jego licznik już nie drgnie, zwłaszcza jeśli będzie tracił kolejne miesiące na ławce rezerwowych Wisły.
Thiago Cionek - ulubieniec selekcjonera, który widzi w nim coś, czego nie dostrzegają inni. Widocznie Cionek musi świetnie prezentować się na treningach, bo zagrał w kadrze cztery mecze i konia z rzędem jeśli ktoś pamięta choć kilka jego zagrań. Nie jest już młody, występuje w słabym klubie Serie B i doprawdy nie wiem, czym zasłużył sobie na wyróżnienie białą-czerwoną koszulką. 
Michał Żyro - w czterech konfrontacjach zaliczył ok. 80 minut. Niewiele jak na jednego z najzdolniejszych przedstawicieli swojego rocznika. Mógłby być ciekawą alternatywą na skrzydłach, które nie mają mocy do jakiej się przyzwyczailiśmy przez lata. Najpierw jednak musi wrócić po nieprzyjemnej kontuzji. Mam też wrażenie, że dobrze zrobiłaby mu zmiana otoczenia, bo stanął w miejscu.
Filip Starzyński - 12 minut z Gibraltarem to za mało, żeby oceniać. Akurat w środku pola jest kilku zawodników i Starzyńskiemu trudno będzie się przebić. Tym bardziej jeśli nie zmieni się jego rola w Lokeren.
Paweł Dawidowicz - zagrał tylko kilka minut, więc trudno wyciągać jakieś wnioski. Wiadomo, że powołanie dostał na zachętę, bo jako gracz rezerw Benfiki nie powinien reprezentować dużego kraju. Praktycznie wszyscy twierdzą, że to gigantyczny talent, lecz musi się zmienić jego sytuacja klubowa.    




Brak komentarzy:

Prześlij komentarz