piątek, 23 października 2015

Koniec magii Mourinho?

fot. standard.co.uk
Nie tylko Lecha Poznań (mimo ogrania Fiorentiny) dopadł kryzys po zdobyciu krajowego mistrzostwa. Marne to pewnie pocieszenie dla kibiców Kolejorza, ale podobne problemy mają na Stamford Bridge. Minęło raptem kilka miesięcy, a Chelsea kompletnie nie przypomina drużyny, która w maju świętowała swój piąty tytuł najlepszej angielskiej ekipy piłkarskiej. Co prawda londyńczykom dalej do spadku niż poznaniakom, tylko brzmi to jak żart, bo żaden z tych zespołów nawet przez sekundę nie myślał o bronieniu się przed degradacją. W sumie można było przewidywać kłopoty The Blues. Z Mourinho już tak jest, że przeważnie najlepiej idzie mu w drugim sezonie prowadzenia drużyny, trzeci sezon to spadek formy, o czym pisałem rok temu (http://bialysemmel.blogspot.com/2014/08/uwaga-na-mourinho.html). Zresztą początek bieżących rozgrywek przypomina jego wyniki z ostatniego roku pracy w Realu.
Na koncie Chelsea jest więcej porażek niż podczas całego minionego sezonu. Już druga seria spotkań pokazała, że bronienie tytułu to trudniejsza sprawa od jego zdobywania. Manchester City zrewanżował się mistrzowi za detronizację i przed własną publicznością pewnie zwyciężył 3-0. Jednak przegrać z podopiecznymi Manuela Pellegriniego to jeszcze nie wstyd, naprawdę nieprzyjemnie zrobiło się dopiero po dwóch porażkach z ekipami uznawanymi za przeciętne: Crystal Palace oraz Evertonem. Gdyby dodatkowo The Blues stracili sensacyjnie punkty przeciwko Maccabi Tel-Awiw, Abramowicz chyba nie zawahałby się przed zdymisjonowaniem Mourinho. Mielibyśmy wówczas powtórkę z 2007 r. kiedy Portugalczyk wyleciał po remisie z Rosenborgiem. Będąc pod presją trenerowi udało się zmobilizować zawodników, którzy Izraelczyków odprawili z kwitkiem, a trzy dni później odnieśli sukces podczas prestiżowych derbów z Arsenalem. Głosy o zmianie szkoleniowca ucichły, ale kryzys się nie zakończył. Newcastle znajdujące się w dolnych strefach tabeli odebrało londyńczykom dwa oczka, z kolei wizyta Southampton w stolicy skończyła się zwycięstwem Świętych. Również rezultaty osiągane poza Wyspami są dalekie od oczekiwań. Na ten moment mistrz Anglii odpadłby z dalszej rywalizacji LM, choć korzystny układ terminarza raczej pozwoli im awansować. 
Największy regres dokonał się w grze obronnej. Przed rokiem nikt nie miał szczelniejszej defensywy niż Niebiescy, natomiast teraz tylko trzy ekipy straciły więcej goli. Drużyny Jose Mourinho zawsze miały przede wszystkim pilnować bramki (stąd pewnie niepowodzenie w Realu), więc taki stan rzeczy szczególnie musi martwić kibiców. Lepiej ma się sytuacja z atakiem. Chelsea zdobywa sporo bramek, ale trudno nie zauważyć, że zabójcze trio Costa-Hazard-Fabregas ma coraz mniejszy wpływ na dorobek zespołu. W lidze do tej pory zapisali łącznie tylko dwa trafienia i sześć kluczowych podań.
Portugalczyk na ławce trenerskiej jeszcze nigdzie nie pracował dłużej niż trzy sezony. W przeciwieństwie do pierwszej, londyńskiej kadencji Roman Abramowicz wytrzymał ciśnienie i nie zdecydował się zwolnić menadżera. Przynajmniej na razie. Jednak według mnie albo szatnia The Blues zostanie mocno przewietrzona, albo trzeba będzie szukać nowego szkoleniowca. Obecni zawodnicy mają już chyba dość współpracy z dotychczasowym szefem. Wyjątkowi ludzie są w dłuższej perspektywie czasowej trudni do wytrzymania.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz