środa, 8 lipca 2015

Superpuchar rozpocznie sezon

fot. ekstraklasa.net
Nasi ligowcy nie mają łatwego życia. Kiedy w innych krajach dopiero rozpoczynają treningi, do rozpoczęcia rozgrywek mają jeszcze sporo czasu, u nas rywalizacja startuje już za dwa dni. Pogoda wskazywałaby raczej na piłkę plażową, lecz kibice w Poznaniu zobaczą bardziej popularną odmianę dyscypliny. Choć znając perypetie z murawą na Inea Stadionie różnie może być. Oby forma zawodników Lecha oraz Legii nie była letnia, jednak trudno spodziewać się walki na 100% podczas niewiele znaczącego spotkania.
Czy w ogóle warto zawracać sobie głowę meczem o pietruszkę? Konfrontacja krajowego mistrza ze zdobywcą pucharu stanowi tradycję kultywowaną praktycznie wszędzie, więc moim zdaniem nie trzeba z tego rezygnować. Jeśli już to proponuję zmienić nazwę na mniej napuszoną. Jakiś "Puchar Lata" albo "Trofeum Wakacyjne" lepiej określałyby rangę tego wydarzenia. Fajnie rozwiązali to Anglicy nazywając swój superpuchar Tarczą Dobroczynności (wcześniej Wspólnoty).  
I tak mamy szczęście, bo akurat w tym roku spotkają się dwie najlepsze drużyny, dodatkowo za sobą nieprzepadające, więc emocje będą wyższe niż zazwyczaj. Pod warunkiem, że trenerzy zdecydują się wystawić najsilniejsze składy, a śmiem w to wątpić. Szczególnie Lech ma obecnie ważniejsze wyzwania, bo za chwilę czeka ich bój o Ligę Mistrzów. Zresztą Maciej Skorża już kiedyś odpuścił prolog sezonu, będąc trenerem Wisły wystawił rezerwowy skład i przegrał z Legią. Rok później zachował się poważniej, lecz to też nie pomogło. Wówczas lepszy okazał się jego dzisiejszy pracodawca. 
Swoje na sumieniu ma także Henning Berg. On raz dostał szansę wywalczenia trofeum, lecz postanowił wdrożyć swoją politykę rotacji, co skończyło się przegraną przeciwko Zawiszy. Zresztą w ostatnich latach regułą jest, że mistrzowi mniej zależy by zacząć rozgrywki od zwycięstwa. Wynika to chyba właśnie z podporządkowania przygotowań pucharom. Za faworyta trzeba zatem uznać Legię, tym bardziej że warszawianie mają więcej do udowodnienia.
Wojskowi stracili niemal pewny tytuł. Dodatkowo bolesne były przegrane bezpośrednie konfrontacje, które okazały się decydujące. W Ekstraklasie rozegrano trzy odsłony, z czego Lech wygrał dwie, a raz zanotowano remis. Przy Bułgarskiej miało miejsce tylko jedno spotkanie i gospodarze obronili swoją twierdzę zwyciężając 2-1. Podopieczni Berga odpłacili się w finale Pucharu Polski, wtedy publiczność zgromadzona na Stadionie Narodowym oglądała odwrotny rezultat.    
Najważniejszym argumentem, by poświęcić piątkowy wieczór są nowi zawodnicy. Dwa czołowe kluby przeszły sporą metamorfozę, ale wicemistrz zdecydowanie większą. Z "elką" już nie wystąpią: Astiz, Dossa Junior, Helio Pinto, wypożyczony Kosecki, a przede wszystkim Orlando Sa. Nie wiadomo jak skończy się transferowa epopeja z Ondrejem Dudą w roli głównej. Jeśli Słowak zagra przeciwko Kolejorzowi, to znaczy, że prawdopodobnie zostanie przy Łazienkowskiej. W miejsce byłych piłkarzy stołecznego zespołu zostali sprowadzeni: Pazdan - jako lider defensywy oraz Nemanja Nikolic - jako snajper mający zapewnić kilkanaście bramek rocznie. Pablo Dyego ma uzupełnić kadrę i wzmocnić konkurencję w pomocy. Prawdopodobnie na tym się nie skończy.
Lech musiał przede wszystkim wzmocnić atak, zwłaszcza że ostatecznie z klubem pożegnał się Sadajew. Co ważne poza Czeczenem nie  odszedł żaden kluczowy członek mistrzowskiej ekipy. Maciej Skorża będzie mógł teraz korzystać z byłego króla strzelców ligi Marcina Robaka i byłego gracza Red Bull Lipsk Denisa Thomalli. Defensywę wzmocni Dariusz Dudka, zawsze ceniony przez szkoleniowca Kolejorza. Gwiazdą ma zostać środkowy pomocnik z Ghany Abdul Aziz Tetteh. Ostatnie lata spędził w Grecji, gdzie był podstawowym zawodnikiem Plataniasa Chania.












Brak komentarzy:

Prześlij komentarz