wtorek, 14 lipca 2015

Nowe twarze na ławkach

fot. dailymail.co.uk
Nowy sezon, to też zmiany w gabinetach menadżerów. Kluby Premier League dokonały czterech rotacji, co interesujące pracę stracili głównie Anglicy, a ich miejsce zajęli przedstawiciele innych narodowości. Obeszło się bez spektakularnych odejść, bo nowych ludzi zatrudniały głównie kluby mniej eksponowane. Jako kibice raczej skorzystamy na tych zmianach. Mało charakterystycznych szkoleniowców zastąpiły dość duże nazwiska. Poza jedną, pozostałe roszady wydają mi się trafione. 
Najbardziej ciekawy jestem jak poradzi sobie w West Hamie Slaven Bilić. Nie mówię, że Sam Allardyce był jakimś nieudacznikiem. To solidny trener, kojarzony głównie ze średniakami. Przez wiele lat opiekował się Boltonem, ale na Upton Park też spędził sporo czasu. Miniony sezon przyniósł Młotom dużo rozgłosu. W pewnym momencie znaleźli się nawet wśród ekip walczących o czwórkę, jednak szybko powrócili na miejsce bliżej środka klasyfikacji. Być może to wtedy włodarze WHU uświadomili sobie, że mają nad sobą szklany sufit i trzeba radykalnej zmiany, żeby w końcu osiągnąć coś więcej. Jest zupełnie oczywiste, że nowy, nawet najwspanialszy menadżer nie zagwarantuje ligowemu średniakowi nawiązania rywalizacji z potęgami typu "Manchestery" czy kluby londyńskie, ale kto nie ryzykuje ten nie pije szampana. Stąd osoba Chorwata, ostatnio pracującego w Turcji. Najbardziej dał się zapamiętać jako selekcjoner rodzimej kadry, kiedy podczas Euro2008 wyszedł z grupy, pokonując między innymi Polaków prowadzonych przez Beenhakkera. Z klubami nie miał tak dużych sukcesów, nie sprawdził się ani w Moskwie, ani w Stambule.  Jak na razie poprowadził Młoty do wyeliminowania andorskiego FC Lusitans. Europejska przygoda może być sposobem, by o West Hamie stało się głośniej. A przecież jest to podobno ulubiona drużyna królowej Elżbiety II.
Beniaminek z Watford zastąpił Slavisę Jokanovicia Quique Floresem. Trochę niemiło żegnać człowieka, który wywalczył awans, ale były szkoleniowiec Valencii, Benfiki oraz Atletico to wyższa półka. Zresztą Serb znalazł już nową pracę w Maccabi Tel Awiw. Po kilku latach niebytu Flores będzie miał okazję ponownie się wypromować i  znaleźć posadę w zespole z jeszcze większymi ambicjami. Szerszenie powalczą pewnie o utrzymanie, a Hiszpan ma w tym względzie doświadczenie. Zatrudniło go Getafe, by pomógł uniknąć degradacji, tymczasem on sam zrezygnował po niespełna dwóch miesiącach. Wyniki wcale nie były takie złe, widocznie za taką decyzją stały inne względy. 
Angielskim wyjątkiem, który znalazł uznanie wśród prezesów PL jest Steve McClaren. Niegdyś znienawidzony jako trener kadry Synów Albionu (będzie miał okazję do rewanżu na Biliciu), później udowodnił, że jednak nie przypadkowo uprawia ten fach. Kibice Twente przez lata będą wspominać kampanię zakończoną pierwszym w historii tytułem mistrzowskim w 2010 r. W przeciwieństwie do kibiców Wolfsburga, którzy McClarena pamiętają raczej jako nieudacznika. Właśnie taki jest problem z tym człowiekiem, że nigdy nie wiadomo kiedy znajdzie się na tarczy, a kiedy całkowicie polegnie. Ostatnio trenował Derby County, gdzie osiągał niezłe rezultaty, choć nie wypełnił podstawowego celu i nie przywrócił Baranom Premier League. Był bardzo blisko w sezonie 2013/14, ale w decydującej konfrontacji uległ QPR. Podczas minionych rozgrywek nie załapał się nawet do play-offów. Zastąpił Johna Carvera, któremu niewielu wróżyło długą karierą w roli menadżera Newcastle.
No i na koniec według mnie kuriozum. Leicester postanowiło się rozstać z Nigelem Pearsonem. Wiadomo, że to postać kontrowersyjna, ale bardzo słaby kadrowo klub utrzymał wśród najlepszych angielskich ligowców. Wyrzucenie tego trenera nie jest jeszcze najgorsze, większy błąd stanowi zatrudnienie Claudio Ranieri'ego w roli następcy. Włoch jakoś cudownie potrafi omotać kolejnych pracodawców, choć od dawna notuje tragiczne wyniki. Ostatnio pogrążył reprezentację Grecji, z pięciu spotkań przegrał cztery (w tym dwa razy z Wyspami Owczymi) i jedno zremisował. Z Monaco zdobył wicemistrzostwo, ale dysponował duetem Falcao-James Rodriguez. Zresztą wypominano mu, że preferuje futbol defensywny i minimalistyczny. Może dla właściciela Leicester to atut?  Wcześniej były kluby włoskie, Valencia gdzie generalnie wiodło mu się najlepiej, czy Chelsea. Tyle lat w naprawdę niezłych zespołach i  nigdy nie zdobył nawet jednego krajowego mistrzostwa. Przyjmując Ranieri'ego Lisy stają się dla mnie głównym kandydatem do spadku.














Brak komentarzy:

Prześlij komentarz