wtorek, 23 czerwca 2015

Złota hiszpańska młodzież

fot. theefa.com
Dwa lata temu w cuglach wygrali Mistrzostwa Europy U-21 rozgrywane na izraelskich boiskach. Zwyciężyli we wszystkich pięciu spotkaniach z bilansem bramkowym 12-2. A rywale wcale nie byli słabi, bo Anglicy (Clyne, Henderson, Zaha), Włosi (Immobile, Borini, Verratti), Niemcy (Leno, Jantschke, Rudy, Rudiger, Ginter, Emre Can, Herrmann), czy Holendrzy (de Vrij, Indi, Blind, Strootman, Luuk de Jong, Ola John, Depay) sprawili, że turniej został okrzyknięty najmocniej obsadzonym w historii. Rok wcześniej "dorosła" Hiszpania okazała się najlepsza w Euro2012, zresztą też pokonali w finale Włochów aplikując im cztery gole. Wtedy można było sądzić, że wzmocniona tak zdolnym pokoleniem ekipa prowadzona przez Vicente del Bosque będzie dominować przez wiele lat. Tymczasem brazylijski Mundial skończył się klapą, a nie wszyscy z młodzieżowych mistrzów spełniają pokładane w nich nadzieje.
Król strzelców tamtego turnieju - Alvaro Morata, dopiero ostatnio przypomniał o sobie szerszej publiczności. W Realu nie dał rady wygryźć ze składu Benzemy. Inna sprawa czy tak naprawdę dostał szansę? Co prawda Ancelotti częściej korzystał z jego usług i na papierze miał dobre statystyki. W La Liga zdobył 8 bramek w 23 meczach. Jednak stracono wiarę, że ten zawodnik będzie przyszłością Królewskich. Zresztą 12 mln euro, które zaproponował Juventus pozwoliło trochę zapełnić kasę nadwyrężoną kupnem Bale'a, czy Rodrigueza. Ten ruch szybko się zemścił, ponieważ Morata walnie przyczynił się do wyeliminowania Realu przez Starą Damę z półfinału Ligi Mistrzów.  
Stolicę Hiszpanii pożegnał także Sergio Canales. W barwach Los Blancos zagrał tylko dziesięć razy i klub zdecydował się wypożyczyć go do Valencii. Tam pokazał się na tyle, że Nietoperze zapłaciły za transfer definitywny. Chyba trochę żałowały, bo Canales nie zachwycał, strzelił tylko dwie bramki w ponad trzydziestu spotkaniach. Lepiej sobie radzi po przejściu do Realu Sociedad. Nigdy nie zadebiutował w pierwszej reprezentacji.
Podobnie jak  Asier Ilarramendi.  On przynajmniej nie dał się wypchnąć z Realu, choć pełni głównie rolę rezerwowego. W pierwszym składzie wychodzi przeważnie na słabszych przeciwników, ale uzbierało mu się prawie 60 występów. Ciągle pojawiają się pogłoski o transferze, ostatnio łączy się go z Liverpoolem. Tam Bask miałby większe szanse by wreszcie stać się znaczącą postacią europejskiego futbolu. W mieście Beatlesów mógłby zostać kimś w rodzaju Xabiego Alonso.
Odejść już rok temu miał Isco. Co ciekawe również The Reds byli skłonni sprowadzić wychowanka Valencii, ale zainteresowanie wyrażał również szkoleniowiec City Manuel Pellegrini. Isco został i chyba nie żałuje, bo cieszył się zaufaniem Carlo Ancelottiego, a miniony sezon może zaliczyć do udanych. Po przyjściu Jamesa, Hiszpan miał przecież trafić w odstawkę. Przydał się swoim kolegom, bo w La Liga zaliczył dziewięć kluczowych podań, dodał również cztery bramki.
Mocno podzielona jest ocena Daniego Carvajala. Prawy obrońca Realu przeważnie miał miejsce w wyjściowej jedenastce, ale przez sporą liczbę kibiców był obwiniany za nieudany sezon. Z kolei telewizja SkySports umieściła go wśród czołowych postaci ligi hiszpańskiej. Wyróżnił się twardą grą, co przełożyło się na aż dwanaście żółtych kartek. Jeśli przyjdzie Danilo, reprezentant La Furia Roja może stracić pozycję w zespole, ale raczej pozostanie na Santiago Bernabeu.
Jego kolega po fachu z Barcelony ma jeszcze gorzej. Martin Montoya mógł liczyć, że odejdzie Dani Alves, lecz ostatecznie Brazylijczyk podpisał nowy kontrakt, co chyba kończy karierę młodszego zawodnika w Katalonii. Jeśli chce się rozwijać, to powinien jak najszybciej zmienić pracodawcę, inaczej kolejne miesiące spędzi oglądając mecze z perspektywy ławki rezerwowych.
Również Marc Bartra nie spełnia wiązanych w nim nadziei. Od kiedy trafił do pierwszej drużyny Blaugrana zaliczył tylko niespełna 50 meczów. Zmiana trenera i zaangażowanie Luisa Enrique tylko pogorszyło sytuację. Stoper zaczął mniej grać i miał niewielki udział we wspaniałym sezonie  Katalończyków. On też powinien szukać szczęścia gdzie indziej. Szczególnie gdy wreszcie zacznie grać Thomas Vermaelen.
Zmiana otoczenia dobrze wpłynęła na Cristiana Tello. Przygarnął go trener Porto Julen Lopetegui, który był opiekunem złotej drużyny z 2013 r. W Portugalii idzie mu bardzo dobrze, przede wszystkim wreszcie regularnie gra. Błysnął podczas konfrontacji przeciwko Sportingowi, kiedy jego hattrick pozwolił Smokom wygrać 3-0. W sumie nad Atlantykiem zaliczył siedem bramek i osiem asyst, a dołożył jeszcze trzy punkty do klasyfikacji kanadyjskiej na arenach europejskich.       
Również Thiago wybrał los emigranta. Uchodził za najzdolniejszego z ekipy młodzieżowych mistrzów Europy, dostał wtedy nagrodę dla najlepszego piłkarza. Barcelona pewnie chciałaby go zatrzymać, ale on wolał współpracować z Pepem Guardiolą  w Bayernie. Niestety jego kariera została zastopowana przez liczne kontuzje. Właśnie zakończony sezon został praktycznie całkiem zmarnowany i Bawarczycy chyba zaczynają żałować wydanych pieniędzy na Alcantarę.
Trochę w cieniu futbolistów Barcelony oraz Realu rozwija się Iker Muniain z Bilbao. Pewnie zbyt długo nie zostanie w Kraju Basków, bo zgłoszą się po niego większe kluby. Jednak i on ma problemy ze zdrowiem, w kwietniu zerwał więzadła krzyżowe, przez co przywdzieje biało-czerwoną koszulkę dopiero około października. O jego roli w zespole świadczy choćby opaska kapitańska, którą nosił podczas meczu z Torino.
Tak naprawdę tylko dwóch członków złotej drużyny zrobiło karierę bez żadnych wątpliwości, co ciekawe obaj są wychowankami Atletico Madryt. David de Gea już zdążył udowodnić swoją wartość na Wyspach, gdzie często ratował swoich kolegów z United. Teraz ma wrócić do Madrytu i reprezentować barwy Realu. Natomiast Koke jest kluczowym ogniwem zespołu Diego Simeone, która zdobyła sensacyjne mistrzostwo Hiszpanii oraz doszła do finału Ligi Mistrzów. Zeszły sezon był słabszy dla klubu, lecz sam zawodnik utrzymywał wysokie loty. We wszystkich rozgrywkach aż osiemnaście razy asystował kolegom, dodał również cztery trafienia. Na stałe wpasował się do narodowej kadry, del Bosque  coraz częściej wystawia go w pierwszej jedenastce.

















1 komentarz:

  1. No rzeczywiście, rywale, których wymieniłeś, byli trudni ale dali radę z nimi wygrać, czasem niemożliwe staje się możliwe ;).

    OdpowiedzUsuń