sobota, 27 czerwca 2015

Przegląd środkowoeuropejskich mistrzów

fot. aegon.com
Nasz region nie odgrywa wielkiej roli na futbolowej mapie Europy, ale dobra postawa Słowaków, Polaków, czy Rumunów w eliminacjach Euro2016 sprawia, że wkrótce ten stan rzeczy może ulec poprawie. Dlatego warto przyjrzeć się kto obecnie radzi sobie najlepiej pośród drużyn klubowych centralnej części kontynentu i tym samym może sprawić niespodziankę podczas rozgrywek Ligi Mistrzów.
Czeską ligę pewnie wygrała Viktoria Pilzno z pięcioma punktami przewagi nad Spartą Praga. Dla ekipy z zachodu kraju był to trzeci tytuł w historii. Na tle lokalnych rywali wyróżniają się niezwykłą skutecznością ofensywną, jako jedyni zdobywają średnio ponad dwie bramki na mecz. To przede wszystkim zasługa dwóch zawodników: napastnika Mahmutovicia z Bośni oraz reprezentanta Czech Daniela Kolara operującego między środkową a przednią formacją. W kadrze poza wspomnianym bałkańskim snajperem grają sami zawodnicy z Czech i Słowacji, ciekawy wzorzec dla polskich klubów. I ta polityka raczej się nie zmieni, gdyż trenerem jest były opiekun czeskiej młodzieżówki Miroslav Koubek. W CV brakuje mu wielkich sukcesów, choć bilans prowadzonej przez niego reprezentacji U19 wydaje się przyzwoity.
Do sporej niespodzianki doszło za naszą południową granicą, gdzie po raz pierwszy tryumfowała ekipa AS Trencin. Niemal bezbłędna gra na własnym obiekcie sprawiła, że zespół z niespełna 60-tysięcznej miejscowości wyprzedził bardziej znane: Żylinę oraz słabo dysponowany Slovan Bratysława. Już poprzedni sezon zwiastował nadejście nowej siły na Słowacji. Trencin, który jeszcze niedawno rywalizował na zapleczu zdobył wicemistrzostwo. Prowadzi ich młody Martin Sevela, to jego pierwsza poważna praca jako szkoleniowca. Stworzył nieźle funkcjonującą maszynę, bez wielkich gwiazd, ale skuteczną. Jego podopieczni zdobyli 67 bramek, jednak najlepszym strzelcem został Brazylijczyk Jairo z dorobkiem ledwie 9 trafień. Trzeba więc uważać na cały zespół, nie tylko pojedynczych graczy.      
Węgierskie rozgrywki padły łupem Videotonu, który zdystansował budapesztańskie Ferencvaros i MTK, a także Debreczyn. Tytuł zdecydowanie zasłużony, bo mistrz był najlepszy zarówno pod względem ataku, jak i obrony. Bilans bramkowy miał lepszy aż o dwadzieścia goli niż drugi zespół. Tracił mniej niż pół bramki na spotkanie, a tylko przez dwie kolejki nie prowadził w ligowej klasyfikacji. Hiszpan Joan Carrillo stworzył prawdziwego dominatora na węgierskim polu. Jednak Videoton mocno się osłabił odejściem do Legii króla strzelców - Nikolicia. Teraz kibice klubu liczą szczególnie na Adama Gyurcso, do tej pory pełniącego rolę głównego asystenta w zespole. Ostatni sezon zakończył z 18 kluczowymi podaniami. 
Czwarty raz z rzędu najlepszą bułgarską drużyną został Łudogorzec Razgrad.  Tym razem poszło w miarę łatwo, ponieważ słabszy rok zaliczyli reprezentanci CSKA Sofia. Mimo to posady nie uratował trener Dermendżijew, który po jedenastu miesiącach spędzonych w roli pierwszego szkoleniowca ustępuje miejsca Portugalczykowi Bruno Ribeiro. Właściwie przy tej liczbie Brazylijczyków w kadrze przyda się ktoś znający język portugalski i mentalność graczy z Ameryki Płd. Najlepszym strzelcem jest oczywiście przedstawiciel nacji pięciokrotnych mistrzów świata. Postawa Juninho musiała być niespodzianką, gdyż to jego pierwszy sezon, w którym strzelił przynajmniej dziesięć goli, a już od kilku lat gra na północy Bułgarii. Razem ze swoim rodakiem Marcelinho tworzą groźny duet ofensywny. Łudogorzec już zna smak Ligi Mistrzów, awansował tam przed rokiem, po drodze eliminując Partizana Belgrad oraz Steauę Bukareszt.     
I właśnie ten klub został mistrzem Rumuni po raz dwudziesty szósty. Tym razem o trzy oczka wyprzedził Targu Mures. Także tutaj zdecydowano się na zmianę opiekuna, co nie dziwi przy temperamencie właściciela Gigi Becali'ego. Constantina Gaicę zluzował Mirel Radoi, zaledwie 34-letni były zawodnik Steauy. Być może Becali wymaga ofensywniejszej taktyki, ponieważ czempion Rumuni wyróżniał się głównie defensywą, stracił zaledwie 23 bramki w 34 meczach. Atak trzeba będzie wzmocnić tym bardziej, że do Kataru odszedł najskuteczniejszy snajper - Claudiu Keseru. W Bukareszcie już mniej chętnie niż kilka lat temu sięgają po piłkarzy z zagranicy. Dominują reprezentanci rodzimego futbolu. Z obcokrajowców można wyróżnić brazylijskiego lewego obrońcę Guilherme oraz pomocnika z Wysp Zielonego Przylądka Fernando Varelę.











Brak komentarzy:

Prześlij komentarz