piątek, 1 maja 2015

Krajobraz po podziale

fot. bialystok.sport.pl
Ekstraklasa dowlokła się wreszcie do fazy, w której gra się normalne mecze za 3 pkt, a nie za 1,5 jak do tej pory. Czołówka ligi jest mocno ustabilizowana, w ósemce znalazły się praktycznie te same zespoły co rok temu. Wypadły tylko Ruch oraz Zawisza, które teraz walczą o utrzymanie, a ich miejsce zajęły Śląsk z Jagiellonią.
Według autorskiej teorii Michała Probierza największe szanse na tytuł ma szósta drużyna, bo na początku czołówka gra między sobą i będzie sobie wzajemnie odbierać punkty, tymczasem zza ich pleców wyskoczy kto inny. W takim układzie mistrzem powinien być Górnik Zabrze. Coś nie bardzo mi się to widzi, chyba jednak teoria trenera Jagiellonii wymaga dopracowania.
Inna sprawa, że terminarz rzeczywiście jest kretyński. Jak można wyznaczyć mecz lidera z wiceliderem na pierwszą kolejkę po podziale? Przecież to spotkanie powinno wieńczyć sezon i decydować o mistrzostwie Polski. Podział punktów sprawił, że tabela się spłaszczyła, lecz według mnie to tylko pozornie daje szansę walki o najwyższy laur wszystkim ośmiu zespołom. Jeśli już to trzeba było całkiem wyzerować stan konta, wtedy byłoby dopiero ciekawie. Na dole może zdarzyć się więcej, choć to też nie zasługa reformy tylko przebiegu sezonu. Wiosną słabsze ekipy doznały nagłego wzrostu skuteczności, dzięki czemu podgoniły resztę stawki. 
Największym wygranym są piłkarze Jagiellonii. Przed rozgrywkami raczej nikt nie typował młodego zespołu z Białegostoku na podium. Były nawet momenty, że grał on najlepszą piłkę w lidze, jednak ciągle brakuje mu stabilności. Czy Jaga poradzi sobie na europejskim froncie? Można mieć wątpliwości, bo to jeszcze nie jest w pełni ukształtowana drużyna. Oby nie wpadła w kryzys jak Ruch i Zawisza, które do dzisiaj odchorowują sukces z poprzedniego sezonu. Tym bardziej, że kilku piłkarzy w ostatnich miesiącach się wypromowało, przez co zostali łakomym kąskiem na rynku transferowym. Białostocczanom grozi rozbiór, jest już niemal pewne, że z Podlasiem pożegna się Mateusz Piątkowski.       
Rozczarowaniem mimo wszystko trzeba uznać Zawiszę. Niezwykle udany początek rundy rewanżowej zatarł złe wrażenie po jesieni, niemniej porażka z Legią przekłuła balon. Późniejsze przegrane przeciwko Cracovii oraz Górnikowi Zabrze znowu zdołowały futbolistów znad Brdy. Zawodnicy Mariusza Rumaka mają jeszcze szansę uratować ligowy byt, ale morale jest już zdecydowanie niższe. Szczególnie, że najgroźniejsi konkurenci też nie zasypiają gruszek w popiele; Ruch będzie groźny zwłaszcza u siebie, natomiast Cracovia po zmianie trenera wygląda o niebo lepiej. Nadzieją dla fanów Zawiszy jest kompletnie bezbarwny Bełchatów, a także spory regres Łęcznej, która w siedmiu ostatnich spotkaniach zdobyła tylko trzy oczka.   










    

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz