czwartek, 7 maja 2015

Kiedy powie sobie dość?

fot. rmf24.pl
Marek Cieślak powołał szeroką kadrę na Drużynowy Puchar Świata. Emocje wzbudziły dwie decyzje: brak Janusza Kołodzieja oraz zaufanie Tomaszowi Gollobowi. Skreślenie wychowanka Unii Tarnów mnie nie dziwi. Po zeszłorocznym występie w finale, gdy Janusz zawalił decydujący bieg selekcjoner stracił do niego zaufanie. Koldi ma problem z wytrzymywaniem presji i trudno kolejny raz ryzykować. Po prostu taki ma charakter. Poza tym, gdyby Puchar odbywał się w Tarnowie, kapitan Jaskółek byłby pewniakiem, natomiast w innych miastach wiedzie mu się gorzej. Nawet na dobrze sobie znanym leszczyńskim owalu wykręcił ostatnio wynik co najwyżej przeciętny.
Większe kontrowersje budzi według mnie sprawa z naszym mistrzem świata. Powołanie dla niego traktuję jako gest wobec najlepszego polskiego jeźdźca w historii. Wiadomo, że to dopiero szeroka kadra, a ostatecznie zostanie tylko czwórka plus rezerwowy. Tutaj będzie już decydować wyłącznie forma sportowa, żadne zasługi z wcześniejszych lat nie załatwią nikomu miejsca przy taśmie startowej.
Mam świadomość, że Gollob już dawno temu był wysyłany na emeryturę. Gdyby posłuchał tamtych podpowiedzi nigdy nie zdobyłby tytułu mistrza świata. Jednak minęło kilka kolejnych lat, a to co piszę nie jest złośliwością wobec wielkiego żużlowca, zresztą mojego ulubionego. Po prostu czas jest nieubłagany i nikt z nas nie jest Benjaminem Buttonem, który zamiast się starzeć młodniał. Można podawać przykład Grega Hancocka, tylko że on jest zawodnikiem całkiem innego typu niż Gollob. Polak to walczak, często wchodzący w kontakt z innymi jeźdźcami, natomiast Amerykanin dysponuje atomowym startem, a później pilnuje krawężnika. Wystarczy porównać liczbę urazów, z jakimi musieli się zmagać obaj sportowcy. Greg dopiero w zeszłym sezonie opuścił turniej GP, po prawie 20 latach trwania tego cyklu.
Tony Rickardsson skończył się ścigać w wieku 36 lat,  Jason Crump miał 37 lat, a Leigh Adams 39 lat. Po czterdziestce mało kto da radę rywalizować na wysokim poziomie. Jeśli już to występują, żeby zapewnić sobie godziwą emeryturę, ale akurat Tomasz Gollob nie musi tego robić. Nic nie musi również nikomu udowadniać. Został mistrzem świata, a do tego ma cały worek medali z innych imprez, także z DPŚ. Dlatego uważam, że najwyższy czas oddać miejsce młodszym. Tomek może być dla nich mentorem, może pomagać im w parku maszyn, ale na torze niech walczą już sami. A kiedy Markowi Cieślakowi znudzi się rola selekcjonera, to bydgoszczanin byłby świetnym następcą.




Brak komentarzy:

Prześlij komentarz