wtorek, 17 lutego 2015

Siła młodych

fot. eurosport.onet.pl
Bieda ma swoje dobre strony. Kluby żużlowe cierpiące na chroniczne problemy finansowe tym bardziej powinny przykładać wagę do szkolenia młodych zawodników. Pozwoliłoby to na uniezależnienie się od żużlowców zagranicznych, słabiej związanych z klubowymi barwami, a za swoje usługi liczących sobie pokaźne kwoty. Wychowankowie przyciągnęliby też na trybuny więcej kibiców, przecież nie w każdym mieście stadion żużlowy jest zapełniony. Na szczęście są miejsca gdzie szkolenie od lat jest normalną częścią funkcjonowania klubu.
Dla mnie wzór stanowi Toruń. Nie chodzi o to, żeby raz na kilka lat trafić perełkę i zbierać laury za jego osiągnięcia. Praktycznie wszędzie od czasu do czasu rodzi się wybitny żużlowiec, ważniejsza jest powtarzalność. Tak właśnie pracuje Jan Ząbik i dzięki temu Anioły co sezon są spokojne o postawę młodzieżowców, choć nie zawsze przekłada się to na medale MIMP.
W nadchodzącym sezonie ekipa z grodu Kopernika też będzie miała silną reprezentację juniorską. Para Przedpełski-Fajfer dla mnie wygląda na najmocniejszą spośród całego, ekstraligowego zestawu. Już poprzednie rozgrywki pokazały, że można na nich liczyć. Co prawda wyjazdowe mecze aż tak dobrze im nie wychodziły, lecz trudno po młodzieżowcach spodziewać się równej postawy przez cały sezon.     
Tuż za plecami Aniołów czają się Gorzów i Leszno. Mistrzowie będą dysponować tą sama parą, ale pewnie jeszcze mocniejszą. Zmarzlik już teraz jest czołową postacią ligi, legitymując się wyższą średnią, niż niejeden ceniony senior. Większe rezerwy ma Adrian Cyfer. Przede wszystkim musi wygrywać więcej biegów, na razie jest tylko uzupełnieniem składu. Konkurencję powinien mu robić Łukasz Kaczmarek, który dotąd nie wywiązuje się z tej roli.     
Leszczyński superduet został rozbity, bo Musielak ukończył już wiek uprawniający do występów jako młodzieżowiec. Bartosz Smektała to melodia przyszłości, raczej jeszcze nie da rady jeździć na takim poziomie jak starszy kolega. O Piotra Pawlickiego można być spokojnym, ale wymagania w stosunku do niego są, tak jak w przypadku Zmarzlika znacznie większe.   
Zielona Góra posiłkowała się desantem znad morza. Krystian Pieszczek to jeden z najlepszych transferów minionego okienka. Problem stanowi znalezienie partnera dla niego. Prawdopodobnie to miejsce wywalczy Adam Strzelec, lecz po wychowanku Falubazu trudno spodziewać się cudów.  
Im mniejsze aspiracje drużyn, tym jakość młodzieżowców spada. Rzeszów zakontraktował Artura Czaję, który w barwach Włókniarza radził sobie przeciętnie. To dla niego ostatni rok wśród juniorów, więc zawodnik raczej nie jest przyszłościowy. Przeciwnie do Krystiana Rempały, który za kilka lat może sporo namieszać, ale teraz jeszcze za wcześnie, by zawojować Ekstraligę.   
Drugi z Częstochowy - Hubert Łęgowik trafił do Grudziądza. Beniaminek będzie miał ciężko podczas biegów juniorskich. Obok Łęgowika mają jeszcze Mike'a Trzensioka. W poprzednim sezonie łącznie zdobyli 9 punktów w 22 startach. Marcin Nowak słabo sobie radził nawet na pierwszoligowych torach. 
Unia Tarnów straciła Gomólskiego, który zresztą już jest seniorem, a następców nie widać. Na lidera formacji wykreowany został Ernest Koza. W Jaskółczym Gnieździe pewnie coś tam wygra, ale wyjazdy będą męczarnią. Damian Dąbrowski i Patryk Rolnicki dopiero zbierają żużlowe szlify.
Tak samo jak Maksym Drabik, choć kto wie czy trener Baron nie będzie zmuszony rzucić go na głęboką wodę. Adrian Gała i Damian Drożdż nie gwarantują nawet minimalnej zdobyczy punktowej.  















4 komentarze:

  1. Wszystko fajnie tylko Fajfer nie jest wychowankiem Torunia.
    Co do reszty to problem jest taki że szkolenie młodzieży jest cholernie drogie, a niestety większość naszych klubów żyje z roku na rok bez większego planu. Mam tu na myśli Tarnów czy Rzeszów, a nie wspominając już o Częstochowie czy Gdańsku, bo nad nimi nie ma sensu się już pastwić. Niestety kluby żużlowe nie są w stanie same na siebie zarobić i muszą liczyć na ludzi, którzy na szczęście jeszcze widzą jakiś potencjał w tej dyscyplinie i wykładają swoje pieniądze.

    OdpowiedzUsuń
  2. Nie napisałem, że Fajfer jest wychowankiem Torunia, choć według mnie w jakimś sensie można tak go traktować, bo pod skrzydłami Ząbika mocno się rozwinął. Niemniej tekst jest o młodzieżowcach, a nie tylko o wychowankach. Gdybym miał pisać tylko o tych drugich, to w przypadku niektórych klubów nie byłoby o czym :/

    OdpowiedzUsuń
  3. No tak tylko podajesz Toruń jako wzór pracy z młodzieżą, a nie do końca jest tak różowo skoro jednak ściągają obcych zawodników.

    OdpowiedzUsuń
  4. Zbyt mało osób uprawia żużel, żeby liczyć tylko na zawodników urodzonych w danym mieście. Jak ktoś nie ma talentu, to żaden trener nie zrobi z niego gwiazdy. A właśnie przykład Fajfera i postępów jakie zrobił pokazuje, że w Toruniu maja rękę do młodzieży.

    OdpowiedzUsuń