poniedziałek, 9 lutego 2015

Puchar Narodów Afryki: podsumowanie

fot. espn.co.uk
Dobiegł końca jubileuszowy, trzydziesty kontynentalny czempionat Afryki. Po główne trofeum sięgnęło Wybrzeże Kości Słoniowej, które po nudnym meczu, aczkolwiek zakończonym emocjonującą serią jedenastek pokonało Ghanę. Był to pierwszy od 23 lat tryumf Iworyjczyków w PNA. Mimo, że generalnie turniej nie porywał, niewątpliwe zostanie zapamiętany, co najmniej z kilku powodów.     
Od początku narzekano na małą liczbę goli. Drużyny Afrykańskie są kojarzone z beztroskim atakiem, ale to już nieaktualny stereotyp. Wielu zawodników gra w europejskich klubach, reprezentacje zatrudniają szkoleniowców ze Starego Kontynentu, więc siłą rzeczy taktyka upodabnia się do tego, co widać podczas innych zawodów. Chociaż fakt, że gdyby nie znaczna poprawa skuteczności po fazie grupowej, skończyłoby się marną średnią. Ostatecznie padło 68 bramek, tylko o jedną mniej niż dwa lata temu, czyli statystycznie 2,13 na mecz. Swoje zrobiła tropikalna pogodna, uciążliwa nawet dla zawodników z Czarnego Lądu.   
Drużyny prezentowały bardzo ugodową postawę. Zanotowano aż 16 remisów, więc co drugi mecz kończył się bez rozstrzygnięcia (oczywiście faza play-off rządzi się swoimi prawami). Do absurdu doszło w grupach B i D, gdzie tylko po jednym razie udało się wyłonić zwycięzcę. Przez to o dalszym losie Gwinei oraz Mali musiał decydować los, który wskazał  wskazał podopiecznych Michela Dussuyera.
Trudno mówić o regularności. Spośród ekip, które dwa lata temu grały w 1/4, tylko WKS i Ghana powtórzyły ten sukces. Nigeria i Togo nawet nie awansowały na turniej, a RPA, Mali, Burkina Faso i Republika Zielonego Przylądka poległy w fazie grupowej. Ci ostatni mieli ponownie sprawić niespodziankę, tymczasem ich występ przeszedł kompletnie bez echa. Funkcja diabła wyskakującego z pudełka przypadła obu zespołom kongijskim, na które prawie nikt nie stawiał.
Swoje piętno odcisnęli gospodarze, niestety nie było to korzystne dla pozytywnego wizerunku afrykańskich mistrzostw. Słabo przygotowaną murawę można wytłumaczyć przejęciem Pucharu w ostatniej chwili, jednak nachalne wspieranie przez sędziów wzbudzało irytację. Dodatkowo skandaliczne zachowali się kibice, którzy spowodowali przerwanie półfinału z Ghaną, co powinno skutkować poważnymi sankcjami.
Finał był słabym widowiskiem. Pierwsza połowa toczyła się pod dyktando WKS, po przerwie inicjatywę przejęły Czarne Gwiazdy i to one wyglądały lepiej w przekroju regularnego czasu gry. Karne to zupełnie inna konkurencja, moim zdaniem niesprawiedliwa. Wolałbym, żeby mecze kończyły bez konieczności rozgrywania serii jedenastek. Ghana odpadła po karnych dwa lata temu z Burkina Faso, w ten sam sposób przegrała też finał z Wybrzeżem, kiedy obie drużyny spotkały się na senegalskich murawach. Avram Grant też został zapamiętany głównie z porażki po karnych z Manchesterem United w moskiewskim finale Ligi Mistrzów.          
Finał przejdzie do historii z powodu ekscentrycznego zachowania niektórych osób, zwłaszcza z ekipy iworyjskiej. Gervinho już jest gwiazdą internetu, po tym jak decydujące fragmenty spotkania spędził siedząc odwróconym bokiem do murawy, tak jakby wynik kompletnie go nie interesował. Z kolei trener Renard oparty o ławkę rezerwowych też nie wyglądał na szczególnie przejętego, tylko drobna mimika twarzy zdradzała, że jednak mu zależy na zwycięstwie. To się nazywa stoicki spokój. Zupełnie inaczej zachowywał się Boubacar Barry. Bohater Słoni wręcz szalał, a to krzycząc na rywali, to znowu symulując kontuzję ręki. Szkoda też było widzieć rozpaczającego Andre Ayew, przypominającego swego rodaka Samuela Kuffoura po przegranym w dramatycznych okolicznościach finale Ligi Mistrzów z zespołem Alexa Fergusona.   Najlepszym zawodnikiem imprezy został wybrany Christian Atsu. Piłkarz, który ma spore trudności, żeby załapać się do składu Evertonu pokazał duży potencjał. Może Roberto Martinez spojrzy na niego łaskawszym okiem?
Polscy widzowie PNA będą kojarzyć z głosem Mamadou Dioufa. Komentator Eurosportu wnosił sporo luzu w transmisje, a jego charakterystyczny śmiech rozładowywał atmosferę. Poza tym naprawdę miał wiele ciekawych informacji na temat afrykańskiej piłki, szkoda, że Tomasz Lach zagłuszał go swoim słowotokiem.













Brak komentarzy:

Prześlij komentarz