środa, 14 stycznia 2015

Puchar Narodów Afryki: Senegal

fot. metro.co.uk
Drużyna z zachodniej części Czarnego Lądu ciągle pozostaje w cieniu. Trudno znaleźć inny afrykański zespół, który dostarcza tak wielu wartościowych piłkarzy i równocześnie ma tak małe osiągnięcia na polu międzynarodowym.
Na Mundial dostali się tylko raz, inna sprawa że od razu stali się gigantyczną niespodzianką. W Azji nikt nie dawał im większych szans, a już podczas inauguracji ograli mistrzów świata - Francuzów. Swoją siłę Lwy Terangi potwierdziły w kolejnych spotkaniach, bo doszły aż do ćwierćfinału. Jednak później już nigdy nie udało im się awansować do grona 32 najlepszych drużyn świata.
Również w Pucharze Narodów Afryki wiodło im się przeciętnie. Nigdy nie zdobyli tego trofeum. Blisko sukcesu byli kilka miesięcy przed japońsko-koreańskim turniejem. Wtedy pogromcę znaleźli dopiero w finale, gdzie ulegli po serii jedenastek Kamerunowi. Od tamtej pory tylko dwa razy wyszli z grupy. Dwa lata temu w ogóle zabrakło ich wśród uczestników kontynentalnych mistrzostw. Mimo niewielu spektakularnych sukcesów plasują się na wysokiej, 35 pozycji w rankingu  FIFA.
Eliminacje przebrnęli łatwo, tylko z Tunezją tracili punkty. Ich mecze nie należały do najciekawszych, padało w nich mało bramek. Zespół stara się zaskoczyć rywali już w pierwszej połowie, a potem spokojnie kontroluje przebieg rywalizacji. 
Senegalczycy najlepszy rezultaty osiągali pod dowództwem trenerów francuskich, zwłaszcza Bruno Metsu. Teraz też poszli tym tropem i powierzyli stery dawnej gwieździe Bordeaux - Alainowi Giresse'owi. Nie pierwszy raz zajmuje się on reprezentacjami, wcześniej prowadził Mali oraz Gabon. Wyniki raczej odbiegały od oczekiwań, ale wtedy dysponował słabszym potencjałem kadrowym niż obecnie.
Wśród graczy powołanych przez selekcjonera wszyscy występują na europejskich boiskach. Defensywa to wybór piłkarzy z Ligue 1 plus Mbodj z Racingu Genk. Głównymi postaciami tej formacji są: Papa Souare z Lille, Lamine Sane z Bordeaux oraz Cheikh M'Bengue z Rennes.
Trochę gorzej wygląda druga linia. Kibice Lwów Terangi liczą na Idrissę Gueye z Lille, jesienią w barwach West Hamu nie zawodził Cheikhou Kouyate. Są to defensywni zawodnicy środka pola, o kreację akcji ofensywnych mają dbać skrzydłowi i napastnicy.     
Zdecydowanie najgłośniejsze nazwiska występują w ataku, choć w eliminacjach Senegal zdobywał zaskakująco mało goli. Papiss Cisse może powalczyć nawet o koronę króla strzelców. Do pomocy ma kolegów z Premier League: Mame Birama Dioufa oraz Sadio Mane. Są jeszcze Moussa Sow reprezentujący Fenerbahce, N'Doye z Lokomotiwu Moskwa i młody Konate ze Sionu.    











Brak komentarzy:

Prześlij komentarz