piątek, 9 stycznia 2015

Puchar Narodów Afryki: Ghana

fot. bbc.co.uk
Czarne Gwiazdy ponad trzydzieści lat czekają na zwycięstwo w PNA. Ostatni raz zdobyli główne trofeum w 1982 r. na libijskich boiskach. Prezydentem Stanów Zjednoczonych był wówczas Ronald Reagan, sekretarzem generalnym KPZR Leonid Breżniew, nad Wisłą władzę sprawował Wojciech Jaruzelski, a Oscara dla najlepszego filmu dziesięć dni później otrzymały Rydwany Ognia. Licznik Ghany zatrzymał się wtedy na czwartym Pucharze. Nie udało im się wzbogacić dorobku, pomimo że jeszcze dwukrotnie gościli imprezę u siebie, zresztą żaden kraj nie był tak często gospodarzem afrykańskich mistrzostw (łącznie cztery razy). Na koniec XX wieku odpadli w ćwierćfinale, a osiem lat później zajęli trzecie miejsce, choć byli głównym faworytem do tryumfu. 
Ostatnie dwie edycje zakończyły się dla Ghany czwartym miejscem. W Republice Południowej Afryki przegrali z Burkina Faso po konkursie jedenastek, które generalnie nie należą do ulubionych elementów gry piłkarzy znad Zatoki Gwinejskiej. W identyczny sposób odpadli z Mundialu rozgrywanego na południu kontynentu. Zresztą doszło do tego po pamiętnej ręce Luisa Suareza. Podczas lipcowego czempionatu było znacznie gorzej. Fakt, że mieli mocną grupę, ale jedynym sukcesem było zastopowanie Niemców.
Przez eliminacje Czarne Gwiazdy przeszły dosyć spokojnie, chociaż nie zachwycały formą. Trafiły na słabszych rywali, a wygrały tylko połowę spotkań. Łatwego życie nie mieli zwłaszcza bramkarze, bo ani raz nie udało się im zachować czystego konta.
Za to na graczy ofensywnych można liczyć. Bezsprzecznie najważniejszą postacią drużyny jest Asamoah Gyan. Napastnik arabskiego Al-Ain trafia ze średnią ponad pół bramki na mecz. Do pomocy ma Mubaraka z Celtiku, braci Ayew, a także Agyemanga-Badu z Udinese. Drużyna dysponuje bardzo młodą linią obrony, najstarszy jest 28-letni Harrison Afful. Brak doświadczenia może się odbić czkawką w czasie turnieju. Trudno też liczyć na cuda ze strony bramkarza, obojętnie czy do gry będzie desygnowany Dauda, czy Razak. Ghana zajmuje 37 pozycję w zestawieniu FIFA.
Fotel selekcjonera został powierzony Avramowi Grantowi. Izraelczyk po rozstaniu z Chelsea nie odniósł spektakularnych sukcesów. Zresztą na Stamford Bridge trafił chyba przez przypadek, bo wcześniej też nie mógł się wylegitymować znaczącymi  osiągnięciami na ławce trenerskiej. Niemniej może akurat on znajdzie sposób, by Ghana w decydującym momentach potrafiła postawić kropkę nad i.






Brak komentarzy:

Prześlij komentarz