sobota, 10 stycznia 2015

Boyhood

fot. filmweb.pl
Z niedzieli na poniedziałek przygrywka przed Oscarową galą. Swoje nagrody, nazwane Złotymi Globami wręczą dziennikarze zagraniczni akredytowani przy Holywood. Zdecydowanym faworytem w kategorii filmu dramatycznego (inaczej niż jest w przypadku Oscarów osobno honoruje się komedie/musicale) jest dzieło Richarda Linklatera - Boyhood.
Amerykanin nie należy do najbardziej znanych nazwisk branży filmowej, wręcz przeciwnie jego produkcje to przeważnie niezależne, niskobudżetowe przedsięwzięcia. Do tej pory najgłośniej było o filmie Przed wschodem słońca, a także jego sequelu Przed zachodem słońca. Oba łączy postać aktora Ethana Hawke'a, który występuje również w Boyhood.
Linklater wpadł na genialny w swojej prostocie pomysł zrobienia opowieści o dorastaniu, z tym że bardzo realistycznie. Akcja filmu dzieje się na przestrzeni dwunastu lat i rzeczywiście tyle trwała praca nad jego stworzeniem. Aktorzy bez charakteryzacji zmieniali się wraz z kreowanymi przez siebie postaciami. Dzięki temu zabiegowi nie było potrzeby angażowania dodatkowych osób, które odgrywałyby poszczególne etapy dorastania głównego bohatera. Całość to zasługa Ellara Coltrane'a.    
Wciela się on w kilkuletniego chłopca - Masona, pochodzącego z rozbitej rodziny, na którą składa się starsza, irytująca siostra i matka mająca wieczne problemy z kolejnymi partnerami. Ojciec też jest, a właściwie pojawia się od czasu do czasu. Niespełniony muzyk, mający luźne podejście do życia przyjeżdża swoim Pontiakiem i zabiera dzieci na weekend czy wakacje, starając się przynajmniej przez ten czas wywrzeć wpływ na ich wychowanie.
Mason żyje podobnie do rówieśników z amerykańskich przedmieść. Tylko może częściej zmieniają się miejsca zamieszkania oraz ludzie go otaczający, głównie za sprawą matki szukającej sposobu na życie. Tak jak każdy człowiek z upływem czasu porzuca dotychczasowe zainteresowania i zajmuje się nowymi, "doroślejszymi" sprawami, a w tle rozgrywają się realne wydarzenia, jak wybory prezydenckie w USA, czy premiera nowego Harry'ego Pottera.
Ostrzegam fanów kina akcji. To nie jest obraz, w którym roi się od wybuchów oraz pościgów samochodowych. Nie mam wątpliwości, że dla wielu widzów Boyhood okaże się po prostu nudny i nawet nie dotrwają do napisów końcowych, szczególnie że trzeba spędzić przy nim prawie trzy godziny. Trudno, nikogo nie zamierzam przekonywać, że jednak warto. 
Natomiast jeśli komuś podobała się na przykład Prosta historia Davida Lyncha, również obejrzawszy dzieło Linklatera powinien być usatysfakcjonowany. Sam też miałem wątpliwości czy warto dla Boyhood poświęcić tyle czasu, ale nie żałuję, bo ekranowe wydarzenia naprawdę wciągają. Wcale się nie zauważa kiedy upływają kolejne minuty seansu.
Według mnie Złotego Globa ma w kieszeni, czy jednak dojdzie do tego Oscar mam wątpliwości. Oczywiście jeśli chodzi o główną kategorię, bo za reżyserię Linklater statuetkę otrzyma niemal na pewno. Globy są przyznawane przez krytyków filmowych, których gust nie zawsze pokrywa się z decyzjami Akademii. Boyhood to film bardzo kameralny (kosztował ledwie kilka milionów dolarów) i bardzo nie-hollywoodzki. Choć czasem mniejsze produkcje też trafiają do serc ludzi zajmujących się kinem komercyjnym.








Brak komentarzy:

Prześlij komentarz