czwartek, 11 grudnia 2014

Podsumowanie fazy grupowej cz. 2

fot. sport.interia.pl
Grupa E słusznie uchodziła za najtrudniejszą. Właściwie każda ekipa mogła spokojnie wejść do strefy pucharowej. Bezkonkurencyjna okazała się maszyna Pepa Guardioli, która ledwie w dwóch spotkaniach pozwoliła sobie na stratę gola. Strzelała za to aż miło, średnio prawie trzy razy na mecz. Poległa tylko raz, po kolejnym przebłysku geniuszu Aguero.  
Dobrze szło Romie, ale do czasu. Chyba klęska 1-7 z Bawarczykami podcięła im skrzydła, bo później stracili animusz. Ostatecznie rzymianie skończyli na trzeciej lokacie i chyba obecnie na więcej ich nie stać. Totti wspierany momentami przez Gervinho i Pjanicia to trochę za mało. Podczas kluczowego spotkania z Manchester City na Stadio Olimpico dali się wypunktować. Momentami byli lepsi od rywali, ale dał o sobie znać brak klasowych zawodników, zdolnych przechylić szalę na korzyść Romy.  
Wobec tego w 1/8 finału zameldował się mistrz Anglii. Kibice z Etihad liczyli na lepszą postawę drużyny, lecz cel został osiągnięty. Dokonało się to właściwie za sprawą jednego meczu. Przed własną publicznością wygrali z Bayernem, być może będą zresztą jedynym zespołem, któremu się to uda w tej odsłonie Ligi Mistrzów. Obywatelom akurat nie wróżę powodzenia. Musieliby mieć ogromnego farta i trafić na Monaco. Inaczej bez najlepszego zawodnika czeka ich ciężka przeprawa.     
O CSKA nie można napisać wiele ciekawego. Wygrali jedno starcie, dwa wysoko przegrali, a w pozostałych zaprezentowali się przyzwoicie. Gdyby dopisało im szczęście podczas losowania mogliby liczyć na awans.
Kiedy do grupy F wylosowano Barceloną i PSG było wiadomo, że to te dwie ekipy rozstrzygną między sobą kwestię dwóch pierwszych miejsc. Dokładnie tak się stało, a poziom dominacji podkreśla fakt, że łącznie zdobyły aż 28 punktów - najwięcej ze wszystkich dwójek, które awansowały dalej. W bezpośredniej konfrontacji lepsi okazali się gracze Luisa Enrique. Co prawda przegrali pierwsze spotkanie na Parce des Princes, ale u siebie powetowali sobie tamtą porażkę zwyciężając 3-1. Oprócz tego nie zaliczyli żadnej wpadki, a taka przydarzyła się Francuzom kiedy podzielili się punktami z Ajaxem.
Wśród ekip statystujących zdecydowanie lepsi byli Milik i spółka. Przypieczętowali to wczorajszym pogromem APOEL-u, dzięki czemu zagrają wiosnę w Lidze Europy. Na tle faworytów Holendrzy wypadli przyzwoicie, ale jednak to ciągle inny poziom.
Zadowolony ze składu grupy był Jose Mourinho. Jego Chelsea bez problemu wywalczyła promocję do następnej rundy. Londyńczykom trochę się dostało za remis na Słowenii, ale przecież rywalizując równocześnie w Premier League trzeba mądrze gospodarować siłami. The Blues stanowią bardzo wyrównany zespół. Podczas rundy grupowej aż jedenastu piłkarzy wpisywało się na listę strzelców.
Wstydu nie przyniósł Maribor. Słoweńcom wróżono co najwyżej jeden punkt, wywalczony przypadkiem. Tymczasem żadnemu z oponentów nie dali się pokonać dwa razy. Gdyby polska drużyna wreszcie kiedyś awansowała do Ligi Mistrzów, takie wyniki można by uznać za sukces.  
O awans biło się Schalke ze Sportingiem. Jak w znanym powiedzeniu, na końcu lepsi okazali się Niemcy. Pomógł im w tym niespodziewany remis z wicemistrzem Anglii na inaugurację zmagań oraz bramka Chuopo-Motinga w doliczonym czasie gry podczas starcia ze Sportingiem. Dodatkowo Portugalczycy słabiej radzili sobie na wyjazdach.
Ostatnia grupa rozgrywała swoje spotkania trochę w cieniu. Niewielu się pasjonowało zmaganiami Szachtara, Bilbao czy BATE. Ci ostatni zresztą nie zaliczą sezonu do udanych. Tracili średnio cztery bramki na mecz, co już jest wynikiem kompromitującym. Na pocieszenie raz zgarnęli trzy punkty, była to jedyna konfrontacja kiedy znaleźli receptę na bramkarza rywali.
Bez trudu do fazy pucharowej weszło Porto. Portugalczycy mogą sprawić niespodziankę i awansować dalej niż tylko do 1/8. Oczywiście o ile w zimie nie odejdzie Jackson Martinez, na co się zanosi. Wzmocnieniem okazał się Vincent Aboubakar, ale to jednak słabszy zawodnik od Kolumbijczyka. Na Estadio Dragao nie będą kibicowali Algierii podczas Pucharu Narodów Afryki, żeby jak najszybciej odzyskać Yacine Brahimiego.
W walce o drugie miejsce Szachtar toczył bój z Baskami. Athletic w rodzimych rozgrywkach nie zachwyca, podobnie było na froncie europejskim. Słabo grali zwłaszcza u siebie i ostatecznie zdobyli dwa oczka mniej niż Górnicy, choć w bezpośrednim dwumeczu lepsi byli podopieczni Ernesto Valverde. Dla Ukraińców będzie to pewnie pociecha, wobec kiepskiej sytuacji za naszą, wschodnią granicą.














Brak komentarzy:

Prześlij komentarz