sobota, 13 grudnia 2014

Bomba transferowa wybuchła

fot. dziennik.com
Mogą sobie zmieniać kluby Hancocki, Sajfutdinowy czy Łaguty, ale póki Tomasz Gollob jeździ na żużlu to on jest w Polsce największą gwiazdą tego sportu. Były mistrz świata podpisał kontrakt z GKM Grudziądz, który będzie jego szóstym, rodzimym pracodawcą podczas kariery.
Trudno się po Gollobie spodziewać, że powróci do ligowej czołówki zawodników, lecz tak całkiem bym go nie skreślał. Jeśli dogada się ze sprzętem, jeszcze nie raz złoi skórę młodszym kolegom po fachu. Natomiast z całą pewnością przyciągnie na trybuny kibiców, być może nawet bydgoszczanie przyjadą zobaczyć dawnego idola. Inna sprawa, że w mieście gdzie speedway w elitarnym wydaniu nie gościł od kilkunastu lat i tak frekwencja jest raczej zapewniona. 
Beniaminek zmontował przyzwoity zespół, głównie kosztem tarnowskich Jaskółek. Transfer Buczkowskiego nikogo nie zdziwił, ale podkupienie Artioma Łaguty odbyło się niespodziewanie. Rosjanin był już dogadany z dotychczasowym pracodawcą, kiedy Grudziądz podbił stawkę i tym samym przekonał do siebie żużlowca. Drugim liderem ma być Leon Madsen, którego Tarnów również chciał mieć w składzie. Do tego dochodzi Rafał Okoniewski, zawodnik znany przede wszystkim z atomowych startów spod taśmy. Pavlic oraz Jeleniewski zabezpieczają drużynę na wypadek kontuzji.
Widoczny jest brak juniora na miarę Ekstraligi. Wypożyczony z Częstochowy Łęgowik podczas minionego sezonu zdobył 9 pkt w 20 biegach. Ta wyrwa stanowi bardzo poważny problem ekipy z północy. Zastanawiające jest też to, skąd klub znalazł środki na zabezpieczenie kontraktów tak kosztownych żużlowców? Mam obawy, że zdecydowano się na ryzyko w stylu Włókniarza, czyli jakoś to będzie. Jeśli tak, to gwarantowana jest powtórka z historii, a GKM za kilka miesięcy wyląduje w II lidze.
Odmienne nastroje panują na drugim krańcu Wisły. Prezes Unii Tarnów tak mocno negocjował korzystniejsze dla siebie warunki kontraktowe, że zawodników przejęła mu konkurencja. Wspomniany Gollob też był przemierzany do drużyny, z którą zdobywał dwa tytuły mistrzowskie, chociaż raczej w charakterze trenera. Z kolei na Hancocka zdecydowała się Stal Rzeszów, jednak chętna rywalizować na najwyższym szczeblu rozgrywkowym. Chyba, że pani prezes znowu zmieni zdanie. Wcześniej podkarpacka ekipa podprowadziła sąsiadom Artura Czaję. Na rynku ze świecą szukać wartościowych zawodników, którzy pojechaliby za rozsądną kwotę. To sprawia, że Jaskółki mogą przypłacić spadkiem swoją niefrasobliwość na rynku transferowym.

















Brak komentarzy:

Prześlij komentarz