sobota, 22 listopada 2014

Kruche twierdze Ekstraklasy

fot. mapofpoland.pl
Wczoraj Legia pojechała na niezdobyty, do tamtej pory stadion w Bełchatowie. Dosyć łatwo wywiozła trzy punkty, gospodarze stawiali opór właściwie tylko przez pół godziny. Tym samym w lidze pozostały tylko dwa obiekty, na których gospodarze nie doznali porażki.
Zresztą w ogóle jeśli się spojrzy na domowe zdobycze punktowe, to dochodzi się do wniosku, że własny stadion nie jest w Polsce wielkim atutem. Wszystkim daleko do Wisły Kraków, która w latach 2001-2006 przez 73 ligowe spotkania z rzędu, nie dała się pokonać przy Reymonta.    
Najskuteczniejszy u siebie jest Śląsk Wrocław. Ponad 70% dorobku punktowego, to zasługa dobrej postawy na własnym obiekcie. Drużyna Tadeusza Pawłowskiego na osiem potyczek, wygrała tam sześć, a tyko dwa razy remisowała. Przyjezdnym na Dolnym Śląsku trudno  nawet strzelić gola, udało się to ledwie trzykrotnie. W ogóle na wrocławskim obiekcie kibice rzadko mogą oglądać kanonadę strzelecką, tylko bełchatowianie pod tym względem mają gorzej.
Niespodziewanie miano drugiego, niepokonanego gospodarza noszą futboliści Górnika Łęczna. Co prawda większość meczów remisują, ale trzeba zauważyć tendencję spadkową. Bezpośrednio przed przerwą reprezentacyjną nie błyszczeli. Dwie bramki w trzech konfrontacjach nikogo nie satysfakcjonują. Wcześniej fani z Lubelszczyzny mogli być świadkami dwóch porywających spotkań. Ich drużyna najpierw rozgromiła Zawiszę Bydgoszcz 5-2, a później rozegrała fantastyczną drugą połowę z Pogonią i pokonała rywala 4-2. Jednak te mecze odbyły się w sierpniu.
Bardzo dobrze na własnym stadionie radzi sobie również Cracovia. Właściwie tylko dzięki temu, nie znajduje się w strefie spadkowej. Przy Kałuży ekipa Podolińskiego gra bardzo bezkompromisowo, albo wygrywa, albo przegrywa, tych pierwszych wypadków jest zdecydowanie więcej. Przede wszystkim znacznie lepiej spisuje się tam defensywa, będąca piętą Achillesową krakowskiego klubu.   
O handicapie swojej twierdzy, nie mogą mówić w Legii, Wiśle i Lechu. Mistrz Polski zdobywa mniej więcej tyle samo punktów u siebie, co na wyjeździe. Wisła jest nawet skuteczniejsza poza grodem Kraka. Z kolei Lechowi zdecydowanie lepiej gra się w Poznaniu, lecz bilans daleko odbiega od oczekiwań. Kolejorz wygrał przy Bułgarskiej tylko co drugi mecz, ale strzelił tam najwięcej goli spośród ligowych gospodarzy.
Fatalnie radzi sobie Lechia. Tylko dwa zwycięstwa stawiają ją, obok Zawiszy i Ruchu na pozycji najsłabszej domowej ekipy. Ich dorobek wynosi siedem oczek, już na obcych boiskach są skuteczniejsi. Do Świąt będą mieli jeszcze dwie okazje do podreperowania konta, chociaż rywale nie będą łatwi, bo Jagiellonia i Piast nieźle sobie radzą na obcym terenie.















Brak komentarzy:

Prześlij komentarz