poniedziałek, 20 października 2014

Szczecinekgate - ile wolno mundurowym

fot. www.kryzysowo.net
W piątek serwis NaTemat.pl opublikował nagranie interwencji Strażników Miejskich ze Szczecinka. Jasno i bez wątpliwości wynika z niego, że funkcjonariusze w rażący sposób przekroczyli swoje uprawnienia. Słychać jak wymuszają na zatrzymanym podpisanie dokumentu, a wobec jego sprzeciwu traktują go gazem pieprzowym. Słowa: "podpisujesz albo działka gazu" wejdą chyba już na stałe do języka potocznego. A to wszystko dzieje się w 25 lat po odzyskaniu Wolności.
Nie bronię zatrzymanego chłopaka. Być może rzeczywiście zakłócał porządek, lub w jakiś inny sposób naruszył prawo. Od wymierzania sankcji są jednak odpowiednie organy, a nie Strażnicy. No chyba, że w Szczecinku obowiązuje inne, niż w całej Polsce prawo, pozwalające karać na miejscu, w dodatku cieleśnie. 
Na szczęście, po początkowej opieszałości burmistrza i Komendanta Straży Miejskiej, dzisiaj podjęto decyzję o wyrzuceniu z pracy najbardziej agresywnego funkcjonariusza. Dwóch jego kolegów, którzy biernie przyglądali się całej sprawie, zostało urlopowanych do czasu wyjaśnienia zajścia przez prokuraturę. Szkoda tylko, że stało się to po nagłośnieniu sprawy przez media. Jeszcze w weekend obaj decydenci wypowiadali się znacznie ostrożniej.
Sam Komendant oddał się do dyspozycji burmistrza (cokolwiek to znaczy, bo przecież podwładny w każdej chwili jest do dyspozycji szefa). Jak powiedział mi rzecznik szczecineckiego magistratu, nie wiadomo kiedy  zostanie podjęta decyzja w tej sprawie, jednak ma się to odbyć jeszcze przed wyborami samorządowymi. 
Niepokoić może fakt, iż to lokalna prokuratura będzie badać nadużycie władzy przez Strażników. Czy nie byłoby bardziej transparentnym rozwiązaniem, wyłączenie się i oddanie postępowania osobom z zewnątrz?
Za wszystko zapłacą pewnie mieszkańcy Szczecinka. Nie trudno się domyślić, że konsekwencją zdarzenia będzie pozew cywilny ze strony poszkodowanego. Obojętne czy zapłaci magistrat, czy Straż Miejska, będą to pieniądze podatnika. Nikt z władz nie pomyślał do tej pory, aby skontaktować się z poszkodowanym i spróbować załagodzić konflikt, zanim pójdzie on do sądu.
Kolejna sprawa to standardy obowiązujące w służbach mundurowych. I zapewne dotyczy to każdej miejscowości w Polsce. Zwracanie się na "ty" i chamskie traktowanie są na porządku dziennym. Każda czynność funkcjonariusza musi być  poprzedzona podaniem podstawowych danych personalnych oraz przedstawieniem podstawy prawnej i przyczyny faktycznej czynności. Nie wiem, czy w omawianym przypadku Strażnicy się przedstawili, lecz jak wynika z nagrania odmówili wskazania czego właściwie dotyczy interwencja. 
Można mieć też wątpliwości, czy był to pierwszy taki wypadek. Śmiem wątpić. Zwolniony Strażnik pracował już 6 lat, zatem nie był pierwszym lepszym nowicjuszem, który chce poczuć dopiero co otrzymaną władzę. Przeraża też bezczynność jego kompanów. Może to dla nich nie pierwszyzna? Wydaje się koniecznym, przeprowadzanie szerszej kontroli w tamtejszej Straży. Z rozmowy z rzecznikiem wynika, że analizują taką możliwość, lecz nie ma jeszcze konkretnych decyzji.              
Czy gminne straże są potrzebne? Pewnie większość odpowie nie, choć znajdzie się również sporo osób bardzo chwalących ich pracę. Moim zdaniem jeśli mają istnieć, ty tylko w okrojonych ramach, tak jak to miało być na początku. Dublowanie Policji nie ma sensu, zwłaszcza że wyszkolenie tych osób nie predestynuje ich do takich kompetencji i odpowiedzialności, jaką mają policjanci.










Brak komentarzy:

Prześlij komentarz