czwartek, 4 września 2014

Jak to się robi w Niemczech

fot. rmf24.pl
Po nieudanych Mistrzostwach Świata we Francji i klęsce na Euro 2000, Niemcy zorientowali się, że ich koncepcja futbolu jest co raz bardziej archaiczna. Ekipa niegdyś budząca respekt, zaczęła być postrzegana jako zbiór podstarzałych, do bólu przewidywalnych rzemieślników piłki. Średnia wieku w kadrze Niemiec, na belgijsko-holenderskie Mistrzostwa Europy wynosiła prawie 29 lat!
Od tamtej pory postanowiono zreformować system szkolenia, kładąc głównie nacisk na wychowywanie kolejnych pokoleń piłkarzy, mogących rywalizować na równi z czołowych reprezentacjami na świecie. Została całkowicie zmieniona mentalność w zarządzaniu klubami Bundesligi. Mimo, iż są to bardzo bogate instytucje i stać je na wielomilionowe transfery, postawiono na samowystarczalność - środki zainwestowano  w szkolenie. Pokłosiem tej polityki jest wysyp ciekawych zawodników, o których już niedługo będzie bardzo głośno.
W kadrze naszych zachodnich sąsiadów nie ma problemu z ciągłością. Odchodzi trener, najczęściej jest zastępowany przez swojego asystenta. Piłkarz kończy karierę, to na jego miejsce przychodzi 2-3 młodych, którzy w krótkim czasie wypełniają lukę.
We wczorajszym sparingu z Argentyną, Joachim Loew wystawił w pierwszym składzie aż czterech piłkarzy poniżej 24 lat, a z ławki wszedł jeszcze Goetze. Rezultat nie ma znaczenia, bo dla selekcjonera liczy się doświadczenie jakie zebrali jego podopieczni, w starciu z mocnym przeciwnikiem.
Liderem w wychowywaniu stała się Borussia Dortmund. Nie tak dawno przecież oddała Goetzego do Bayernu, a teraz już dwóch kolejnych jej futbolistów znajduje uznanie w oczach Loewa. Zarówno Ginter jak i Durm mają głównie utrudniać przeciwnikom zdobycie bramki. Po przejściu na reprezentacyjną emeryturę przez Lahma i Mertesackera, Niemcy od razu znaleźli dla nich zastępców. Na środku defensywy może również grać Antonio Rudiger ze Stuttgartu.
W bardziej ofensywnych zawodnikach specjalizuje się Schalke. Julian Draxler już jest liderem swojego klubu, na Veltins Arena drżą przy każdej jego kontuzji. O Maxie Meyerze zrobiło się głośno w zeszłym sezonie, gdy  wywalczył sobie plac u Jensa Kellera. A nie ma nawet skońconych 19 lat. 
Można wspomnieć o jeszcze młodszych piłkarzach. Timo Werner ledwo co świętował osiemnastkę, a już błysnął w Bundeslidze. Starszy o dwa lata Maximilian Arnold nie uchodził za tak duży talent, lecz też zdążył zadebiutować w kadrze swojego kraju, a klubowy trener Dieter Hecking mocno stawia właśnie na niego. 
Jedyny problem Loewa to jak zmieścić w jednej drużynie, tak wielu zdolnych zawodników.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz