środa, 3 września 2014

Jak to jest z naszym Mundialem

fot. www.sport.pl
W odstępie dwóch lat, Polska gości drugą, dużą imprezę sportową o zasięgu międzynarodowym. Szkoda, że tak słabo postaraliśmy się z promocją, bo jeszcze do niedawna, trudno było w mediach dostrzeć choćby ślad nadciągającego siatkarskiego święta. Paradoksalnie pomógł Polsat kodując transmisję z mistrzostw, wtedy rozległa się burza, co niewątpliwe wpłynęło na poziom zainteresowania turniejem.
No właśnie jak to się stało, że nie możemy oglądać Mundialu w otwartej telewizji? Najprostsza historia pod Słońcem. Kiedy Polsat kupował prawa to organizacji tej imprezy, czyli w 2008 r panowały zupełnie inne  warunki gospodarcze. Wydawało się, że może być tylko lepiej. Rosły giełdy, rósł rynek reklamy, nikt nie dopuszczał myśli o recesji. Przyszedł kryzys i zrewidował dotychczasowe eldorado. Kto był huraoptymistą został na wykroku i musiał zacząć poważnie kombinować, nad tym jak dopiąć budżet. Właśnie w tej sytuacji znalazła się telewizja ze słoneczkiem w logo. Próba znalezienia sponsora dla imprezy nie powiodła się, gdyż Orlen uznał, że i tak jest mocno kojarzony z siatkówką. Nie musi już pompować kolejnych milionów w promocję. Może gdyby Polsat skupił się na szukaniu partnera wśród firm prywatnych, a nie spółek skarbu państwa, to udałoby się mu go znaleźć. Choć pewnie za mniejsze pieniądze. 
Koniec końców za błędne decyzje biznesowe jednego z najbogatszych Polaków maja zapłacić kibice.  Coś mi się zdaje, że to nie wyjdzie. Polsat straci finansowo na Mundialu, a dodatkowo zrobi sobie niekorzystny PR. A czy w Śląsku Wrocław nie było podobnie? Ostatecznie miasto Wrocław, czyli jego mieszkańcy musieli wziąć na siebie utrzymanie profesjonalnych piłkarzy. Ma więc rację Płamen Konstantinow, że odmówił udzielenia wywiadu, w proteście przeciwko zakodowaniu transmisji z mistrzostw. Każdy z nas podejmuje w życiu ryzyko. Raz się opłaci, kiedy indziej nie. Jednak zwalanie konsekwencji na innych ludzi  to zachowanie niegodne dorosłego człowieka.
Jestem przeciwko bojkotowaniu mistrzostw. Nie mieszajmy sportu z interesami działaczy i prezesów. Drużyna Antigi potrzebuje wsparcia, tym bardziej, że jest dopiero w fazie wykuwania. Nie ma lepszej okazji do stworzenia teamu z prawdziwego zdarzenia, jak taki wielodniowy turniej. Właśnie taką próbą ognia dla kadry Lozano, były kolejne mecze Mundialu w 2006 r. Można natomiast unikać wspierania ludzi, którzy na to nie zasłużyli. Mecze równie dobrze ogląda się w większym gronie, a za transmisję płaci się tylko raz. Chytry dwa razy traci.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz