poniedziałek, 8 września 2014

Dylemat prezesa

fot. grandluxuryplaza.pl
Z jednej strony wyśmiewana polska myśl szkoleniowa, z drugiej ludzie z zagranicy, których nikt, z wyjątkiem wąskiego grona rodziny i znajomych nawet nie podejrzewa o zdolności trenerskie. Oto dylemat prezesa ligowego klubu.
W piłce od zawsze starano się pozyskać know-how od najlepszych. Kraje mniej rozwinięte w tej dyscyplinie sportu, sprowadzały do siebie ludzi, którzy wprowadzali w arkana futbolu kolejną część globu. Polaków w pierwszym meczu naszej reprezentacji poprowadził Węgier Imre Pozsonyi. Nasi szkoleniowcy też nie byli gorsi i stworzyli podwaliny futbolu, choćby w Grecji.
Tak się składa, że ostatnie sukcesy w grach zespołowych są kojarzone głównie z przedstawicielami innych nacji. W siatkówce już od 10 lat trzymają się tej opcji. Zresztą trudno się dziwić, skoro dało to sukcesy. Raul Lozano przełamał niemoc, której nie przezwyciężyły kolejne, polskie gwiazdy trenerskiego fachu. Srebro na japońskim Mundialu, było początkiem serii. Swoje krążki na wielkich imprezach dołożyli również Castellani i Anastasi.
W piłce od czasów Benhakkera też nie wydarzyło się wiele dobrego. Holender bardzo krytykowany przez kolegów z Polski, jako ostatni potrafił wygrać z kadrą mecz ze znaczącym przeciwnikiem. Inna sprawa, że pod koniec jego pracy, nieco uderzyła mu sodówka. Pouczał, mądrzył się i przede wszystkim nie zauważał, że zespół, który miał stworzyć, rozsypuje się w rękach.     
Z kolei przeglądając kadry polskich drużyn można się załamać, jakich ludzi ściąga się do szkolenia zawodników. Mistrzostwem było zakontraktowanie Angela Pereza Garcii, wcześnie trenera na Malediwach. Prezes Piasta musiał przebywać w tym pięknym miejscu na wakacjach i chyba wtedy wypatrzył Hiszpana. Z Bydgoszczą i zapewne z Polską już na zawsze pożegnał się Jorge Paixao. Kompletna klapa prezesa Osucha. Jedynym atutem Portugalczyka było nazwisko, dobrze się kojarzące z polskiej lidze.
Podobny kierunek obrała Lechia i niestety z podobnym rezultatem. Pan Machado jest chyba tylko figurantem, robiącym to, co każą mu właściciele. Nic dziwnego, że klub przypomina tramwaj, z którego jedni wysiadają, a drudzą wchodzą do środka, by wysiąść na kolejnym przystanku. Tak marnuje się, ogromny potencjał gdańszczan. Trudno się dziwić Michałowi Probierzowi, że zareagował nerwowo na zatrudnianie takich ludzi. Wobec Machado, żaden polski trener ligowy nie musi mieć kompleksów.
Jedynym zagranicznym szkoleniowcem, który widział z bliska wielką piłkę jest Henning Berg. Tylko czy jest się czym podniecać? Piłkarz przeciętny, trener przynajmniej na razie również. Z Legią nie osiągnął jeszcze wielkiego sukcesu. Zrobił tylko to, co musiał.   
Wniosek jest więc prosty. Nieważne jaki się ma paszport w kieszeni, ale co się umie. Nie zamykajmy się tylko we własnym gronie, nie dopuszczając napływu świeżych idei. Z drugiej strony nie gloryfikujmy kogoś za sam fakt, że nie urodził się nad Wisłą, tylko nad inną rzeką. I przede wszystkim, oceniajmy stosując te same kryteria. Bez taryfy ulgowej dla kogokolwiek.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz