poniedziałek, 29 września 2014

Czemu nie krytykuję Szpaka

fot. www.sport.tvp.pl
Czasy świetności ma już za sobą. Coraz więcej imprez piłkarskich trafia do telewizji komercyjnych, do których coraz większa liczba Polaków ma dostęp. W związku z tym, sporo osób odkryło, że są jeszcze inni, obok Dariusza Szpakowskiego futbolowi komentatorzy.
Dla filara TVP konfrontacja  z młodszymi kolegami, często kończy się słabo. Kibice wypominają mu brak przygotowania, lapsusy językowe, czy nadmiernie patetyczny ton. Po meczu można być pewnym, że Internet będzie roił od wyłapanych wpadek. Chyba ulubionym tematem jest wymowa nazwisk piłkarzy, do czego pan Dariusz ma wyjątkową fantazję. Akurat to mu wybaczam, bo temat wcale nie jest tak prosty, jak się niektórym wydaje.
Po pierwsze, nie ma szans by jeden człowiek był w stanie mówić dobrze we wszystkich językach europejskich. Jakoś od angielskiego komentatora nikt nie wymaga, by płynnie wyrecytował kadrę polskiego zespołu. Nie raz słyszałem jak starali się to robić i szczerze mówiąc, szło im fatalnie. Tu nie chodzi tylko o polski, trudny język, lecz w ogóle inni nie mają takiej spiny, żeby się tym specjalnie przejmować.
Ludzie, którzy pouczają na temat wymowy, sami często nie mają o tym pojęcia. Wątpię, żeby  w Polsce była  tak powszechna znajomość języków obcych. Owszem, dużo osób zna angielski, ale przecież nie wszystkie języki rządzą się podobnymi zasadami co mowa Szekspira. Zangielszczanie nazwisk flamandzkich czy walońskich jest błędem. Zresztą każdych innych też, bo wtedy były premier nazywałby się Task, a nie Tusk. Ja wiem, że zangielszczona nazwa brzmi nowocześnie, ale jednak wolę pozostać przy różnorodności. Nie mam pojęcia, jak nie znając flamandzkiego można pouczać na temat wymowy holenderskich nazwisk?  
No i wreszcie w Europie są regionalizmy. W Polsce temat niemalże zapomniany. Tutaj przez szereg lat robiono wszystko, żeby zniwelować różnicę między regionami. Walczono z odrębnością językową, kulturową, a nawet kulinarną. Zupełnie inaczej ma się sytuacja w innych państwach. Nikogo nie dziwi, że w Kastylii mówi się inaczej niż w Katalonii, czy Andaluzji. I niby jaka forma jest poprawna, tak żeby przeciętny redaktor telewizyjny mógł ją stosować? Pamiętam jak początkowo wyśmiewano "Puziola", a potem się okazało, że  w Barcelonie rzeczywiście wymawiają w ten sposób.
W tym całym zamieszaniu mam tylko jedną pretensję do Szpakowskiego. Niech sobie wybierze jedną formę i się jej trzyma. Gdy w trakcie meczu nazwisko piłkarza wymawia na pięć różnych sposobów, to rzeczywiście wprowadza widza w błąd. Wtedy jest to irytujące. Natomiast co do wymowy, czy akcentu to polecam większą wyrozumiałość.

1 komentarz:

  1. Bardzo mądry post. Wiele osób naśmiewa się z komentatorów, a prawda jest taka, że oni sami nie potrafią wymówić wielu piłkarskich nazwisk.

    OdpowiedzUsuń